Wiecie
jak to jest się zakochać, prawda ? Gdy widzisz osobę swojego
zainteresowania ciepło przechodzi przez całe ciało. Oczami
rejestrujesz jak jej wygląd zmienia się z każdym dniem. Myślisz o
niej od przebudzenia, aż po zaśnięcie, ale również w snach nie
daje ci spokoju. Opanowuje cały twój umysł, ale nie masz nic
przeciwko.
Kiedy
okazuje się, że obiekt twoich westchnień odwzajemnia uczucie,
serce wali tak mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z wnętrza.
Poświęcasz tej osobie, każdą wolną chwilę. Staje się
najważniejsza w całym twoim życiu. Nie wyobrażasz sobie dalszej
egzystencji bez niej.
Lecz
gdy znika z twojego życia, zbyt szybko i w tak bolesny sposób,
wszystko w tobie umiera. Tracisz coś co było dla ciebie całym
światem, jedynym promyczkiem nadziei.
Ja
straciłem mój sens istnienia.
Wraz
z wyjazdem Louisa, moje życie zupełnie się zmieniło. Ze
szczęśliwego nastolatka, mającego plany na przyszłość, po uszy
zakochanego, stałem się wrakiem człowieka.
Nie
przespałem żadnej nocy od jego wyjazdu. Męczyły mnie koszmary.
Budziłem się z krzykiem lub zlany potem.
Siadałem
wtedy na parapecie i najzwyczajniej płakałem jak dziecko. Owszem
obiecał, że po mnie wróci, ale nie miałem tej stu procentowej
pewności, że dotrzyma słowa. Wierzyłem mu, ale z każdym dniem
traciłem nadzieje.
Sama
myśl, że nigdy miałbym już nie zobaczyć tego błysku w
cudownych, lazurowych tęczówkach, olśniewającego, szerokiego
uśmiechu, którym obdarowywał mnie każdego dnia. Tego idealnie
wyrzeźbionego ciała, doprowadzającego mnie do rokoszy...
Wzdrygałem
się wspominając jak mierzwił mi loki, delikatnie obejmował moje
policzki ciepłymi dłońmi, jak całował moje nagie ciało.
Chociaż
minęły już trzy miesiące od jego wyjazdu, wspominając o nim
czułem ciepło jego oddechu na swojej szyi, czułem smak jego ust z
taką pasją całującą moje spragnione wargi.
Tego
wieczoru, gdy w pośpiechu pakował swoje rzeczy wziąłem jedną z
jego ulubionych bluzek w paski. Cała była przesiąknięta jego
słodkim zapachem. Po przyjściu do domu złożyłem ją i schowałem
w bezpiecznym miejscu. To jedyne, co mi po nim zostało. Miałem
cząstkę jego przy sobie.
Mając
cokolwiek należącego do niego czułem się lepie, tak jakby był
przy mnie.
Ojciec
każdego wieczoru wzywał mnie do siebie do gabinetu. Na początku
rozpoczynał spokojną rozmowę. Tłumaczył, że zauroczenie Louisem
było czymś jednorazowym, że to nie było prawdziwe uczucie. Mówił,
że mężczyźni mogą darzyć miłością tylko kobiety. Za każdym
razem protestowałem, krzyczałem, nie dawałem się omamić.
Wiedziałem jaki ma w tym cel.
Na
początku tylko krzyczał, lecz z czasem posunął się do przemocy.
Ledwo zdążyły zniknąć sińce po tamtym pamiętnym dniu, a ich
miejsce już zajmowały nowe. Znacznie większe fioletowych plam
zagościła na moich ramionach, plecach, brzuchu i nogach.
W
szkole unikałem ćwiczenia na zajęciach sportowych. Bałem się, że
ktoś może cokolwiek zauważyć.
Od
rozpoczęcia roku minęły dwa miesiące. Wszyscy w klasie
zaprzyjaźnili się ze sobą, wykluczyli tylko mnie.
Na
lekcjach siedziałem sam. Nikt się do mnie nie odzywał. Szczerze
przyznam pasował mi ten układ. Nie szukałem nowych przyjaciół.
Miałem nauczkę. Przez Emme i Zayna zacząłem inaczej patrzeć na
niektóre sprawy. Przestałem się przejmować tym jak postrzegają
mnie inni.
Idąc
po korytarzu widziałem pogardliwe spojrzenia rówieśników. Nie
wiedziałem o co im chodzi. Możliwe, że dotarły do nich jakieś
plotki na temat mojej osoby, ale w to wątpiłem. Nikt oprócz mnie i
Lou nie wiedział o naszym związku. On nie miał tu przyjaciół ,
zresztą tak jak ja. Ale szkoła to był mój najmniejszy problem.
Kilka godzin posiedziałem na lekcjach, udając zainteresowanie i
wracałem do domu. Tam dopiero zaczynało się najgorsze.
Póki
miałem zajęcie moje myśli odbiegały od Louisa. Uśmiechałem się,
czasem żartowałem, ale wystarczyło, że zamknąłem za sobą drzwi
w pokoju i wszystko wracało ze zdwojoną siłą.
Pewnej
nocy już nie wytrzymałem. Znów siedziałem z gitarą na łóżku
śpiewając piosenkę , która niedawno napisałem. Była to pierwsza
piosenka mojego autorstwa. Łzy leciały z moich oczu strumieniem.
Przepełniał mnie ogromny ból. Tak bardzo tęskniłem. Marzyłem by
kiedykolwiek móc znowu go spotkać i zaśpiewać mu tę piosnkę.
Była skierowana do niego. Najważniejszej dla mnie osoby na całym
świecie.
Can't
believe your packin' your bags
Tryin' so hard not to cry
Had the best time and now it's the worst time
But we have to say goodbye
Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
Wish that we could be alone now
If we could find some place to hide
Make the last time just like the first time
Push a button and rewind
Don't say the word that's on your lips
Don't look at me that way
Just promise you'll remember
When the tide is grey
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
So please don't make this any harder
We can't take this any farther
And I know there's nothin' that I wanna change change...
Tryin' so hard not to cry
Had the best time and now it's the worst time
But we have to say goodbye
Don't promise that you're gonna write
Don't promise that you'll call
Just promise that you won't forget we had it all
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
Wish that we could be alone now
If we could find some place to hide
Make the last time just like the first time
Push a button and rewind
Don't say the word that's on your lips
Don't look at me that way
Just promise you'll remember
When the tide is grey
Cause you were mine for the summer
Now we know its nearly over
Feels like snow in september
But I always will remember
You were my summer love
You always will be my summer love
So please don't make this any harder
We can't take this any farther
And I know there's nothin' that I wanna change change...
Nie
mogłem po raz kolejny powstrzymać łez. To mnie przerosło.
Wyjąłem
żyletkę z szafki w łazience. Zamknąłem za sobą drzwi i
zakluczyłem. Usiadłem na zimnych płytkach.
Jeden
ruch, drugi , trzeci, czwarty.... i tak kilkanaście razy. Nacinałem
skórę nadgarstka i jasno czerwona ciecz wypływała z głębokich,
długich ran. Ból który sprawiała mi ta czynność była niczym z
tym jaki sprawiało mi wspominanie tego przystojnego 19-latka.
Myślałem że jestem silny.
Myślałem że dam sobie radę. To ja kazałem mu wyjechać. Ale
wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że to było jedyne sensowne
rozwiązanie tej sytuacji. Ojciec prędzej zabił, by nas, niż
pozwolił byśmy byli razem.
Zniszczył
mi życie. Pozbawił mnie wszystkiego co dla mnie najważniejsze.
Najpierw
odseparował mnie od mamy teraz znęcał się nade mną i psychicznie
i fizycznie, tylko dlatego, że pokochałem kogoś tej samej płci.
Był zbyt ślepy, by zrozumieć jak wielka i wyjątkowa więź
łączyła mnie z Tomlinsonem. Rozumieliśmy się bez słów. Byliśmy
dla siebie stworzeni.
A
teraz ? Po raz kolejny siedzę pod ścianą skulony, z opuchniętymi
od płaczu oczami, z pociętą, zakrwawioną ręką. Było mi trudno,
tak cholernie trudno i ciężko.
Tak
bardzo chciałbym usłyszeć jego głos. Dowiedzieć się co u niego.
Jak się trzyma. Czy tęskni tak samo jak ja. I co najważniejsze czy
wróci do mnie ?!
Po
chwili dotarł do mnie jeden fakt. Od kilku godzin byłem sam w domu.
Ojciec z Kelly i Chrisem pojechali na przyjęcie.
Wybiegłem
niczym strzała z pokoju i zbiegłem po schodach o mało nie spadając
z nich. Rozejrzałem się po salonie. Niestety nie było tam tego,
czego szukałem. Wpadłem do kuchni. Omiotłem ją wzrokiem. Znowu
nic nie znalazłem. Już zrezygnowany chciałem wychodzić, lecz w
ostatniej chwili na ścianie dostrzegłem wiszący obiekt moich
poszukiwań.
Chwyciłem
za słuchawkę, wybrałem dobrze znany mi numer i cały
podenerwowany, a z drugiej strony szczęśliwy czekałem na sygnał
połączenia.
Po
trzech sygnałach usłyszałem zachrypnięty, ale jakże seksowny
głos:
-Halo
? Halo jest tam ktoś ?
-Heej
Lou. - wyszeptałem przez zły szczęścia.
*Oczami
Louisa*
Kolejny
ponury dzień w Londynie. Kiedyś to miasto wydawało mi się takie
barwne i radosne. Teraz każdy dzień tutaj przyprawiał mnie o
nudności. Rutyna mnie przytłaczała. Od rana zajęcia na uczelni.
Później kilka godzin w kawiarni, nauka do późnej nocy, chwila na
sen i tak w kółko. Ale to nie było najgorsze.
Nie
mogłem przestać myśleć o Harrym. Przed oczami wciąż stawał mi
obraz jego pobitej, zakrwawionej twarzy. Przepełnionej bólem,
cierpieniem i troską. Ten wspaniały, zawsze radosny i pełny
optymizmu chłopak, wyglądał jak siedem nieszczęść. A ja idiota
go tam zostawiłem.
Od
mojego wyjazdu nie kontaktowaliśmy się. Dzwoniłem wiele razy na
jego numer lecz nikt nie odbierał. Po dwóch miesiącach dałem
sobie spokój.
Nie
byłoby dnia w którym nie myślałbym również nad obietnicą którą
mu złożyłem. Obiecałem wrócić i zrobię to. Nie ma opcji bym
dał za wygraną. Będę walczył o naszą miłość. Jest wyjątkowa
i nikt nie może temu zaprzeczyć.
Wspomnienia
nie dawały zapomnieć o nim ani na chwilę. Idąc po mieście
mijałem wielu ludzi. Moją uwagę zawsze zwracały uwagę osoby o
pokręconych włosach. Zawsze przyglądałem im się mając nadzieję,
że może kiedyś jedna z tych osób okaże się moim najukochańszym
Loczkiem.
Miałem
wyrzuty sumienia. Gdybym wtedy nie zgodził się na ten jakże
cudowny stosunek, Emma nie miała by dowodów na to, że coś nas
łączy. Nie pokazałaby ojcu Harrego tych nieszczęsnych zdjęć i
teraz mógłbym cieszyć się swoim chłopakiem.
Harreh
nie zasłużył na to całe zło, które doznał od losu. Najpierw
rozwód rodziców, a teraz to. Wiem jakim uczuciem mnie darzy. Ja
czuję dokładnie to samo.
Cierpiał
a ja razem z nim. Każdego wieczoru przeglądałem zdjęcia, które
robiliśmy sobie niedługo przed rozstaniem. Oboje wyglądaliśmy na
bardzo szczęśliwych, bo wtedy właśnie tacy byliśmy. Przepełniała
nas wzajemna miłość. Żaden z nas nie podejrzewał, że to się aż
tak szybko skończy. Łzy niemiłosiernie cisnęły się do moich
oczu. Wcześniej starałem się je powstrzymywać i nie pokazywać
swojej słabości, ale teraz nie zważałem na nic.
Tęskniłem,
z każdym dniem coraz bardziej.
Pragnąłem
po raz kolejny poczuć łaskotanie loków na swojej szyi, gdy wtulał
się w nocy we mnie. Chciałem poczuć jego usta na swoich, tak
bardzo już spragnionych jego dotyku. Chciałem zobaczyć szeroki
uśmiech i dołeczki nim wywoływane, na twarzy Harrego. Jaka nie
byłaby dla mnie nie miła sytuacja, wystarczył jeden uśmiech tego
małolata, a ja już śmiałem się razem z nim. Zarażał optymizmem
i dzięki niemu moje życie znów nabrało sensu. Dzięki niemu
zapomniałem o bólu i zmartwieniach. Zawsze powtarzał, że trzeba
żyć chwilą, bo życie jest za krótkie, by martwić się
najmniejszymi głupotami.
Dawał
mi takie rady, a sam się do nich nie stosował. Przejmował się
każdym słowem krytyki, każdym źle zrozumianym gestem. Podczas
naszego krótkiego związku, wiele razy zdążyliśmy się pokłócić
i zranić, ale po burzy zawsze wychodzi słońce, czyż nie ?
Daliśmy
sobie w tak krótkim czasie tyle szczęścia, dobra i przyjemności,
że trudno to sobie wyobrazić. Nigdy przy nikim, nawet przy Niallu
nie czułem się taki wyjątkowy i kochany. Młody Styles kochał
mnie całym sercem i duszą, dokładnie tak jak ja jego.
Za
każdym razem patrząc w jego zielone, hipnotyzujące oczy,
zachodziłem w głowę, jak taki chłopak jak on mógł obdarzyć,
takiego zwykłego, niczym nie wyróżniającego się kujona, tak
silnym uczuciem.
Na
same wspomnienia wstrząsnęła mną kolejna fala płaczu. Nie
radziłem sobie, a chociaż w ten sposób dawałem upust wszystkim
swoim emocją, które kłębiły się w moim wnętrzu.
Po
wielu godzinach męczarni udało mi się uspokoić. Wstałem z łóżka.
Było już bardzo późno i powinienem już spać, ponieważ
zaczynałem zajęcia bardzo wcześnie. Jednak nie byłem w stanie.
Podszedłem do dużego lustra stojącego w rogu pokoju.
Przeraziłem
się na widok chłopaka w odbiciu.
Miejsce
uśmiechniętego, ubranego zawsze w kolorowe spodnie i bluzki w
paski, zajął chłopak o czerwonych, podkrążonych oczach, od
płaczu i nieprzespanych nocach. Ubrany w za duże jeansy i koszulkę.
Od
dalszego wpatrywania się w tego załamanego chłopaka, wyrwał mnie
dźwięk telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałem.
-Halo
? - powiedziałem po chwili. - Halo ? Jest tam ktoś? - nadal cisza.
Już chciałem się rozłączyć, ale usłyszałem głos na którego
dźwięk serce przestało mi bić.
-Heej
Lou.
-Harreh
? - wyszeptałem powstrzymując łzy.
-Tak
Lou. Tęsknie za tobą. Proszę zabierz mnie stąd. Nie wytrzymam
dłużej. - czułem jakby serce mi pękało. Ton jego głosu i ból
wymieszany z rozpaczą, spowodował, że łzy w coraz większej
ilości skapywały z mojej twarzy.
-Harreh.
Ja zabrałbym cię choćby jutro, ale nie mogę. Wiesz, że twój
ojciec mi na to nie pozwoli. Jeśli by nas przyłapał oberwalibyśmy
obydwaj. Nie zniósł bym myśli, że przeze mnie coś ci się stało.
-Louis...
on nadal mnie bije. Nie przestał. Próbuje przekonać mnie, że
nasze uczucie jest chore. Że nie można kochać osoby tej samej
płci. Sprzeciwiałem się temu, a on... - urwał i słyszałem jak
szlocha.
-
Bez względu na to, co będzie się dalej działo pamiętaj, że
jesteś dla mnie wszystkim. I nie wierz w ani jedno słowo twojego
ojca. To co jest między nami jest czymś wyjątkowym.
-Proszę,
błagam wróć.
-Zrobię
to jak najszybciej. - przyrzekłem. - Ale ja też chcę cię o coś
poprosić kochanie.
-Zrobię
co tylko zechcesz.
-Nie
płacz już więcej. - poprosiłem. - Nie mogę znieść myśli, że
cierpisz. Mnie też dużo kosztuje ta sytuacja, a to nie ułatwia mi
dojścia do siebie.
-Dobrze
Boo. Jednak ja wymagam tego również od ciebie.
-Kocham
cię Harreh.
-Ja
ciebie mocniej Lou.
-Mogę
dzwonić na ten numer ? - zapytałem mając nadzieję, że będziemy
mieć chociaż jeden sposób na kontaktowanie się.
-Nie...
tata mógłby odebrać. Ale mam pomysł. - urwał. - muszę teraz
kończyć. Przyjechali. Skontaktuje się z tobą. Trzymaj się Louis.
Tęsknie za tobą.
-Ja
za tobą też Harry.
Po
tych słowach usłyszałem sygnał zakończonej rozmowy. Opadłem na
podłogę. Spojrzałem na wyświetlacz, gdzie było zdjęcie moje i
Harrego, całujących się.
Wiem,
że obiecałem, że nie będę płakał, ale to były łzy szczęścia.
No siema :*
OdpowiedzUsuńJestem z nowym rozdziałem. Zaskoczyłam, ze tak szybko ? Mam nadziej, że to miłą niespodzianka.
Przez te kilka ostatnich dni nazbierałam siły na dalsze pisanie. Co najważniejsze mam kolejną falę pomysłów na to opowiadanie. Mam zamiar większość z nich wykorzystać.
Dużo czasu spędziłam nad pisaniem tego rozdziału. Wiem, że jest strasznie dużo opisów, ale postanowiłam chociaż jeden rozdział poświęcić w większości na opisaniu uczuć bohaterów.
Liczę na opinie zawartą w komentarzach. Mam również nadzieję, że was nie zawiodłam,
Do następnego :D
To jest wg mnie Twoj najlepszy rozdzial. Jest piekny .. Na koniec, to juz mialam lzy w oczach :)
OdpowiedzUsuńwww.lets-make-a-move.blogspot.com
Naprawdę uważasz, że to najlepszy rozdział ?
UsuńCóż ciężko było mi go pisać. Jest bardzo uczuciowy i w ogóle osobisty.
Ale fajnie, że się podobał. :P
Pewnie mi nie uwierzysz, ale rozdział cudny. Zajebiście pokazałaś ich uczucia po rozstaniu :') Bosz to jest cudne...
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny (:
@kevinomania
Oj dlaczego od razu myślisz, że nie uwierzę ?
UsuńMi się on podoba, a dobrze wszyscy wiedzą, że moje dzieło rzadko mi się podoba :D
Pozdro600
No proszę, tak sobie wchodzę przypadkiem a tu niespodzianka...nowy rozdział. Powiem ci ,że jest niesamowity. Niewiem jak ty to robisz, ale po kilku zdaniach zaczęły mi lecieć łzy, no i tak leciały do samego końca. Odcinek jest niezwykle uczuciowy i wzruszający. Biedy Harry, jego ojcu mam chęć przywalić. Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny )xx
OdpowiedzUsuńNie chciałam, by ktoś przy tym rozdziale się aż tak wzruszał. Chciałam tylko ukazać ich uczucia po rozstaniu i jak sobie w tej sytuacji radzą.
UsuńAle jeśli ci się mimo wszystko podobał to się bardzo cieszę
:P
Awww, Harry nareszcie skontaktował się z Lou! ♥
OdpowiedzUsuńTak strasznie mi ich szkoda...
Obu.
Są tak strasznie poszkodowani.
Nie rozumiem rodziców Harry'ego!
Powinni chociaż postarać się tolerować "odmienność" syna, lecz mają to gdzieś.
Robią wszystko na siłę...
Przykre... :'(
Czekam na kolejny rozdział, kochana! ♥
Weny i trzymaj się cieplutko! ♥
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Oh kochana nie miej nadziei, że ojciec Harrego się zmieni. To taki raczej beznadziejny przypadek. Ale bądźmy dobrej myśli.
UsuńDo następnego :P
Wzruszyłam się, widząc nowy rozdział..
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się czytając. uwielbiam Cię :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny znak z niebios, czyli twój rozdział.. Życzę dobrej weny xx
Jejku nawet nie wiesz jak jest mi miło, czytając twój komentarz.
Usuń:*
dziewczyno jesteś genialna.. to .. ten rozdział .. jeju ...to takie poruszające...
OdpowiedzUsuńJestem genialna ? Serio ? - Miło :D
UsuńSiedzę, wpatruję się uparcie w ekran laptopa i sama mam ochotę wybuchnąć płaczem. Może i miłość to jedno z najpiękniejszych uczuć na Ziemi, ale skrywa też za sobą całą masę bólu i cierpienia. Ech, biedny Harry. Nie wyobrażam sobie jakie piekło musi przechodzić w domu. W dodatku przez własnego ojca, od którego powinien dostawać otuchy, a nie siarczyste ciosy, przez które jego ciało przyozdabiają siniaki. Po prostu kiedy o tym czytałam miałam ochotę sama wymierzyć kilka ciosów w stronę mężczyzny. Po prostu nienawidzę czegoś takiego. Niech postawi się w sytuacji syna, i na pewno nie byłoby mu łatwo i miło kiedy sam byłby bity. Ech...
OdpowiedzUsuńKiedy Harry sięgnął po żyletkę przeraziłam się nie za żarty. Już w mojej głowie rodziły się dalsze sceny opowiadania, że zabierze go karetka i tak dalej. Ale nie. Na szczęście nie i kamień spadł mi z serca.
Próbuję sobie teraz wyobrazić szczęście bijące od Louisa, kiedy dane mu było przez chwilę usłyszeć głos ukochanego Stylesa. Czuję, że już niedługo nastąpi moment ich ponownego spotkania. :)
Czekam na następną część. x
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
Ogromnie się ucieszyłam widząc komentarz od ciebie. Bardzo zależy mi na twoim zdaniu.
Usuń:P
hej, hej!
OdpowiedzUsuńmoze pp koleji bo moge zapomniec ;3
dziekuje za komentarz na moim blogu, bo bardzo chcialam poznac twoje zdanie ;3
rozdzoal, gdzisle opisane sa uczucia? ja jest jak nabardziek za. pieknirle to zrobilas. Azz sie lezka w oku kreci. ta ich milosc!!awww! no kiedy oni wreszcie sie spotkaja??
harry sie tnie i ojciec go bije? hmmm, nie ciesze sie z tego powodu. oni oboje tak za soba tesknia, no!!!
wez im tego nie rob i zorganizuj im randke! chociaz jedna!!
taa ich rozmowa! opisujesz nam milosc zakazana! i dobrzeeee!
ja cie przepraszam, jezeli przez nastepne 2 tygodnie nie bede komentowac, ale wyjezdzam i watpie, zebym posiadala ibternet. obiecuje ze jak wroce to wszystko nadrobie ;3
wybaczysz mi?
pozdrawiam i kocham
Ula
Nie musisz mi dziękować. Twój blog bardzo, bardzo mi się spodobał i po prostu musiałam go skomentować. Oczywiście to nie tylko jednorazowa akcja. Będę to robiła regularnie.
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się spodobał. Miałam wątpliwości czy się spodoba, chociaż ja byłam z niego zadowolona.
Oczywiście nie musisz mnie przepraszać. Rozumiem, że wyjeżdżasz. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić.
Całuski :P
Łał naprawdę masz talent. Rozdział zresztą jak poprzednie jest świetny. Czekam na kolejny. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :P
UsuńKiedy oni płakali ja płakałam razem z nimi, kiedy się śmiali ja szczerzyłam się sama do siebie... Ja się pytam jak to robisz że za każdym razem jak czytam kolejny rozdział tak silnie reaguję? To jest naprawdę świetny rozdział... brak mi słó by opisać jakie jest to opowiadanie.Czekam na next i Twoje pomysły. :3 <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział się podobał. Wiele kosztowało mnie napisanie go.
UsuńDzięx. :P
Hej, na początek chcę cię bardzo przeprosić za nie skomentowanie poprzedniego rozdziału... Ten jest genialny, zresztą jak każdy inny.. Bardzo się ciesze, że nadal będziesz prowadzić bloga.. Jest on moim ulubionym... Strasznie żal mi Harry'ego i Lou... Ojciec Hazzy jest straszny.. Jak można nie akceptować własnego syna.? .. Oby się wszystko dobrze poukładało i między Harrym i Lou było tak jak dawniej... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział..i Pozdrawiam Xx..^^
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że dalej prowadzę tego bloga. Przyznam szczerze, że jestem do niego przywiązana i najchętniej nigdy nie kończyłabym tej historii.
UsuńNaprawdę mój blog to twój ulubiony ? Awww :*
Ja również pozdrawiam :D
Nie przepraszaj. Chętnie coś sobie poczytam i obiecuję zostawię komentarz :P
OdpowiedzUsuńughh.. dawno mnie tu nie było i sorry, ale myślałam że usunęłaś przez ten adres cholerny. xd no cóż, jeśli chodzi o rozdział, powiem Ci, że wyszedł nieźle .xd aż za dobrze !! ;-*
OdpowiedzUsuńkochanie proszę skomentuj http://shadow-really-story.blogspot.com/ .xd
No właśnie zauważyłam, że mnie opuściłaś. Oj Ali nie ładnie tak.
UsuńTy głupku jak mogłaś pomylić adres mojego bloga skoro twój stray blog nazywał się praktycznie tak samo ? Hahha.. trzeba być geniuszem.
Już pędzę komentować bejbe :*
I love it ♥ Pięknie opisane uczucia, emocje, wszelkie frustracje i myśli. Mogę zrozumieć, że ojciec Harry'ego nie akceptuje związku dwóch chłopaków, ale niewybaczalnym jest używanie przemocy. Jak on może? To przecież jego syn. Naprawdę zależy mu, żeby był całe życie nieszczęśliwy i na dodatek cały w ranach? Co za tyran... Niesamowite jest uczucie chłopaków. Ta bezgraniczna miłość, awwww... Na końcu to normalnie łzy w oczach. Pięknie :)
OdpowiedzUsuńhttp://skip-the-sky.blogspot.com
Moim celem było ukazanie miłości między ludźmi tej samej płci, jako coś wyjątkowego.
UsuńOjciec Harrego jest przedstawicielem tych ludzi, którzy nie należą do tolerancyjnych. Tak dokładnie jest w dzisiejszym świecie.
Dziękuję za miłe słowa :P
Łzy same cisnęły mi się do oczu, gdy to czytałam . ;')
OdpowiedzUsuńNiech ojca Harry'ego przejdzie jakiś pociąg albo coś. Albo niech kosmici zabiorą go na swoją planetę! To by było rozwiązanie. No bo jak ojciec może bić własnego syna? Zależy mu tylko na tym, żeby jego syn był tylko i wyłącznie heteroseksualny. Powinien szanować to, co jego syn postanowił i cieszyć się jego szczęściem, a nie kurwa bić -.- Ale Larry przetrwa wszystko. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że w końcu Harry stamtąd się wyniesie. </3
Harrot. xx
Co ty masz kochana z tym pociągiem ? Najpierw miał on przejechać Emme, a teraz ojca Harrego ?
Usuńhahaha... rozwalasz mnie.
I owszem tatuś Hazzy nie jest tolerancyjny, ale miejmy nadzieję, że się opamięta.
:*
wiesz, że czekamy na kolejny rozdział? #jużwiesz (:
OdpowiedzUsuń@kevinomania
Tak wiedziałam, że czekacie, ale miałam strasznie dużo pracy.
UsuńTeraz już będę częściej dodawać :P
Witam. Powstał mój nowy blog. Całkiem inna historia, inne czasy, inna bohaterka... Jedynie bohaterzy pozostali Ci sami. Jeżeli interesuje Cię bliższe poznanie nowej historii, to zapraszam!
OdpowiedzUsuńthe-boy-from-my-dreams-1d.blogspot.com
Poza tym chciałam dodać, że bardzo odważnie piszesz kwestie +18. Podziwiam. Dodaję do 'ulubionych', bo często tu zaglądam :)
Pozdrawiam, Adeline! :) x
Chętnie zajrzę i przeczytam twoje opowiadanie, w wolnym czasie.
UsuńMiło mi, że mój blog przypadł ci do gustu i nie odraża cię miłość miedzy dwoma chłopakami.
Całuję :*
Cudowny. *O* Mam nadzieję, że Lou szybko wróci po Harrego. :)
OdpowiedzUsuńBardzo poruszył mnie ten rozdział. No dobra, łez nie było, ale łzy u mnie potrafi wywołać tylko Larry'owaty filmik na youtube z dołującą muzyczką i zakończeniem typu śmierć jednego/oby dwóch bohaterów, haha, no niestety, taka już jestem ;p.
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy: zawsze obruszają mnie tacy nietolerancyjni ludzie: czy to chodzi o nietolerancję orientacji seksualnej, koloru skóry, narodowości itp. Tacy ludzie są przepełnieni jadem nienawiści i tylko ranią innych - mentalnie i fizycznie. Normalnie za każdym razem mam ochotę komuś takiemu przywalić (szczególnie jeżeli dzieje się to naprawdę), ale prawdopodobnie i tak nie zrobiłabym tego - byłoby to zniżanie się do ich poziomu, chociaż tak czy inaczej potrzeba by jakiejś dobrej kary dla takich osób. Świat jest trochę porąbany, dlaczego tacy ludzie w ogóle istnieją, what's the point? Istnieją chyba tylko po to, by sprawiać przykrość innym, co jest chore.
Uh, trochę się rozpisałam (a pewnie i tak nikt tego nie przeczyta), ale emocje... Jak tak dalej pójdzie, to przy takich scenach będę ryczała niczym bóbr (marginesem mówiąc - skąd się wzięło to powiedzenie?).
Pozdrawiam, weny życzę i biegnę do następnych rozdziałów :).
boziuuuuuu.. jaki ty masz talent ! pisz dalej !
OdpowiedzUsuń