wtorek, 12 lutego 2013

Rozdział 17

*Paczałkami Harrego*


Jego ciepłe wargi spoczęły na moich ustach, język rozpoczął dokładne zwiedzanie mojej jamy ustnej. Sposób w jaki mnie całował był nie do opisania, te szybkie pewne ruchy przemieszane z czułością i delikatnością to jest to czego w tym momencie potrzebowałem.
Kiedy dłońmi jeździł po moim nagim ciele przechodziły mnie przyjemne dreszcze.



Zapach pokoju przesiąknięty był pożądaniem wprost kipiącym z naszych dwóch podnieconych ciał. Zdecydowanym ruchem popchnął mnie w stronę łóżka siadając na mnie okrakiem. Jego ciało obdarowywane było przeze mnie drobnymi pocałunkami, szyja, ramiona, broda i soczyste usta. Między udami wyczuwałem już budzącego się do życia jego przyjaciela, nie zabezpieczonego uciążliwą w tym momencie bielizną. Kiedy zwinnym ruchem przekręcił mnie na plecy poczułem ocierające się o mnie jego przyrodzenie jeszcze dokładniej. Takimi gestami doprowadzał mnie do seksualnej frustracji. Gdy z jego ust wypływały sprośne słówka czułem jak lekko się wycofuje, klękając przede mną. Jego usta pochłonęły mojego penisa, robiąc najwspanialszego loda jakiego kiedykolwiek doświadczyłem. Nie potrafiłem oprzeć się podnieceniu, oddech stawał się co raz płytszy i szybszy. Wplotłem palce w jego włosy nadając idealnego dla mnie rytmu. Doprowadzał mnie do obłędu, miałem ochotę krzyczeć jego imię z rozkoszy. Z moich ust wydobywały się głośne westchnięcia i ciche pojękiwania. Nagle przerwał dziki taniec swojego języka i zbliżył się do mnie aby złożyć na moich ustach gorący pocałunek. Widziałem wtedy w jego oczach niepohamowaną radość, śmiały się do mnie mówiąc zrobię dla ciebie wszystko…
Postanowiłem na trochę przejąć inicjatywę przetoczyłem go na bok i usiadłam na łóżku obok niego podniósł biodra a ja wziąłem w dłoń jego przyjaciela. Tak bardzo chciałem poczuć jego smak, zbliżyłem swoje usta i powoli się z nim drażniłem dotykając językiem jedynie jego czubka. Louis chyba zorientował się, że to zwyczajne droczenie się z nim i lekko uniósł biodra. Był to dla mnie ewidentny znak, że chce tego tak samo bardzo jak ja. Jedną dłonią masowałem jego kość biodrową a drugą przesuwałem po całej długości jego członka, na przemian z wsuwaniem go w usta. Stawał się co raz twardszy kiedy wkładałem go głębiej lekko zasysając główkę. W pokoju słychać było jego szybki oddech i lekkie pomrukiwanie. Kiedy był już wystarczając twardy kolejny raz usiadłem na nim okrakiem składając soczysty, namiętny pocałunek na jego spierzchniętych wargach. Złapał mnie za pośladki dociskając się do mnie mocniej.
Następnie zostałem zepchnięty z ciała chłopaka. Teraz on znajdował się na górze.
Delikatnie nie chcąc sprawiać mi bólu wsunął swojego członka we mnie. Ból rozszedł się po całym moim ciele, lecz nie zniechęciło mnie to.
Po krótkim czasie jedyne co odczuwałem to ogromną, nieopisywalną wręcz rozkosz. Teraz wchodził we mnie całą swoją długością. Żaden z nas nie powstrzymywał się od krzyków i westchnień z podniecenia.
Louis z każdą minutą przyspieszał swoje ruchy, aż poczułem, że eksploduje. Wiedząc, że zaraz oboje dojdziemy Boo objął rękoma mojego penisa, poruszając nim w górę i w dół.
Niedługo po tym doszliśmy w jednym czasie. Moje wnętrze wypełniła ciepła maź, dokładnie taka sama jaką Lou miał na swoich rękach.
Tommo opadł ze zmęczenia wprost na mój tors. Oplotłem go szczelnie ramionami i czule pocałowałem w czubek głowy. Czuliśmy się spełnieni. Było to wymalowane na naszych twarzach...



Nagle dźwięk budzika przerwał mój sen.
Często zdarzało mi się wspominać tę pamiętną noc, ale nigdy żadne wspomnienie nie było tak realistyczne. Prawie czułem te wszystkie emocje krążące wokół nas.
Czasami przerażało mnie to co działo się w mojej głowie. Przez te rozstanie ześwirowałem. Jedyne o czym cały czas myślałem to Louis. Zastanawiało mnie jak się trzyma, czy kogoś poznał, czy jest mi wierny, czy tęskni i co najważniejsze, czy dalej mnie kocha i jesteśmy razem. Teraz już znałem odpowiedź. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
Przez trzy miesiące nie wpadłem na tak banalny pomysł. Wystarczył jeden telefon, by każdy z nas uspokoił się i zaspokoił ciekawość.
Moje życie jakby znów nabrało sensu i kolorów. Poczułem, że mam dla kogo żyć. Kurcze to takie wspaniałe uczucie wiedzieć, że ma się dla kogo żyć.
Byliśmy z Lou oddaleni od siebie niecałymi czterema godzinami drogi. Nie mieszkał na końcu świata. Z Doncaster do Londynu nie jest wcale aż tak daleko. Gdybym wsiadł w pierwszy lepszy autobus lub samochód przejeżdżający przy domu po kilku godzinach mógłbym tonąć w objęciach Louisa.
Najchętniej zrobiłbym to choćby zaraz, lecz bałem się, że ojciec i tak mnie znajdzie. A wtedy na zawsze pożegnałbym się z marzeniami, że kiedyś razem z Louisem zamieszkamy w małym domku za miastem i do końca naszych dni będziemy się darzyć, wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju miłością. Byłbym totalnym idiotą czyniąc to. Zaprzepaścił bym nasze szanse na lepszą przyszłość, jeśli w ogóle taka miała mieć miejsce.


Z wielkim uśmiechem na twarzy zwlokłem się z łóżka. Poszedłem do łazienki, wszedłem do kabiny w celu wzięcia ciepłego prysznica. Pierwsza fala przyjemnej wody, oblała moje ciało. Jednak zamiast poczuć się lepiej było wręcz odwrotnie. Niewyobrażalny ból przeszedł przez moje ciało. Spojrzałem na moją lewą rękę od wewnętrznej strony i aż krzyknąłem z przerażenia. Od nadgarstka aż do linii łokcia, moją rękę pokrywały głębokie i szerokie linie. Krew sączyła się z nich strumieniem. Przypomniałem sobie w jakiej rozsypce byłem ostatniego wieczoru. Co prawda pamiętałem, co uczyniłem, lecz mój mózg nie zarejestrował bym, aż tak mocno się kaleczył.
Lekko przejechałem palcem po ranach. Syknąłem z bólu. To było straszne. Jak mogłem coś takiego zrobić ? Jak ja teraz spojrzę Louisowi w oczy ? Jak mam mu się przyznać, że jestem taki słaby, że się pociąłem ?
Tną się tylko ci ludzie, którzy są zbyt słabi, by radzić sobie z rzeczywistością i z otaczających ich światem. Zbyt ciężko było im znosić ból codziennego życia, a zadawanie go sobie w taki sposób było niby lepsze ? Cóż ja uważam, że nie.
Bół według słownika to subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne. Tsa... to całe gadanie wszystkich psychologów. Paplanina bez większego znaczenia. Ból to tak naprawdę część naszego życia, naszego świata. Gdzie się nie obejrzysz możesz go zaobserwować. Setki, tysiące, miliony ludzi codziennie umiera w wypadkach, w bójkach, po przegranej walce z rakiem. Ich rodziny cierpią, płaczą za nimi, ale nic nie mogą poradzić na to, że ich najbliżsi odeszli. To takie smutne, ale prawdziwe.

Niczym strzała wybiegłem spod prysznica. Owinąłem się ręcznikiem w pasie. Wyjąłem z szafki nad zlewem wodę utlenioną, gazę i bandaż. Przemyłem ranę, wytarłem ściekającą krew i delikatnie owinąłem bandażem. Czułem straszne poczucie winy patrząc na swoją rękę. Zachowałem się jak dzieciak. Jak mały pięciolatek nie radzący sobie z losem i własnym życiem.
Tego dnia przysięgłem sobie, że już nigdy tego nie uczynię. I miałem zamiar dotrzymać słowa.


Był sobotni ranek. Siedzieliśmy z Kelly na kanapie w salonie, oglądając głupkowatą komedię, które o dziwo podobała się mojej macosze. Mały Chris bawił się klockami i jakimiś figurkami, na dywanie, a ja mogłem nareszcie wcielić mój plan w życie.
Długo zbierałem się na tę rozmowę. Bałem się, że mi odmówi. Ale musiałem coś zrobić. To jedyna szansa dla mnie i Louisa.
Kiedy zebrałem już dość odwagi, przybrałem poważną minę i zwróciłem się w stronę Kell:


-Musimy porozmawiać. - wydusiłem z siebie. Kelly jedynie odwróciła się w moją stronę i kiwnęła głową, pozwalając mi kontynuować. - Ojca nie ma więc po prostu muszę skorzystać z okazji. Ty zawsze mnie bardzo wspierasz. Wstawiasz się za mną do ojca, chociaż wiem, że również za to obrywasz. I nie patrz się tak na mnie. Pod makijażem nie ukryjesz wszystkiego. - wyglądała na mnie lekko przerażoną i przestraszoną, ale teraz nie to było ważne. - A więc przechodząc do tematu. Pamiętasz noc, w którą z ojcem pojechaliście na bankiet ? Zadzwoniłem wtedy do Louisa. Wiem nie powinienem, ale to dla mnie takie trudne. Nie mogłem się powstrzymać. Chciałem jedynie usłyszeć jego głos zrozum mnie. Tak długo się nie widujemy. Brakuje mi go. Całe moje ciało cierpi, nie tylko serce i umysł. Podczas tej rozmowy do głowy wpadł mi pewien pomysł i potrzebna mi twoja pomoc.... - przerwałem.

-Jeśli naprawdę jestem ci w stanie pomóc to wyduś to w końcu z siebie. - zachęciła do kontynuowania.

-Chciałbym cie spytać czy nie mogłabyś mi załatwić jakieś telefonu. Bardzo chciałbym móc się kontaktować z Louisem. Oczywiście ukrywałbym to. Rozmawiałbym z nim tylko w nocy, tak by ojciec nic nie zauważył. Nawet nie wiesz jaki byłbym szczęśliwy móc znów słyszeć jego głos. - czułem łzy napływające mi do oczu. Kelly najwidoczniej zauważyła moje szklące się oczy,bo pogłaskała mnie o twarzy i przytuliła.

-Pomogę ci Harry i to wcale nie będzie trudne. Kupię ci telefon, możemy jechać chociażby teraz jakiś wybrać, będziesz mógł rozmawiać ile tylko chcesz, ale obiecaj mi jedno. Twój ojciec nigdy się o tym nie dowie, obiecaj, że będziesz na tyle ostrożny, że nie dasz się przyłapać.

-Oczywiście. - wychrypiałem przez łzy. Łzy szczęścia.

-Lecz jest jeszcze jedno, ale...

-Tak ? - zapytałem ciekawy tego co się za tym kryje.

-Będziesz chodził regularnie do szkoły, poprawisz oceny i kiedy tylko cię poproszę zajmiesz się Chrisem.

-Przyrzekam Kell. Jesteś najlepsza. Kocham cię. - mówiąc ostatnie porwałem ją w ramiona. Obróciłem kilka razy i postawiłem z powrotem na podłogę.

-Haroldzie Styles jesteś nienormalny, ale również cię kocham. Jesteś wspaniałym chłopakiem. Nie dziwię się, że Louis za tobą szaleje. - zaśmiała się lekko, a na moich policzkach zagościł dawno nie widziany już u mnie rumieniec.





*Kilka godzin później*



-Harry dalej rusz ten tyłek, chyba że ci nie zależy. - wołała Kelly na cały dom.

-Już biegnę. - krzyknąłem, zbiegając po schodach. Szeroko się do niej uśmiechnąłem. Ubrałem kurtkę, zakluczyłem drzwi i wsiadłem do samochodu.

Jechaliśmy długi czas, nie odzywając się do siebie. W aucie panowała cisza, ale nie ta z rodzaju niezręcznych, gdy nikt nie wie co ma powiedzieć. Nie to nie było to.
Ja byłem całkowicie pochłonięty myślami. Chris delikatnie pociągał mnie za brązowe loki. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Tak jak Kell obiecała, jechaliśmy po zbawienie, jedyną rzeczy która umożliwiała mi usłyszenie głosu mojego anioła. Mówiła, że zainwestujemy w coś dobrego bym nie tylko mógł słyszeć jego głos, ale również widzieć go. Nie spodziewałem się, że aż tak zaangażuje się w to wszystko, ale miło mnie zaskoczyła. To wspaniała dziewczyna, naprawdę dziwię się, że dalej jest z moim ojcem. Po pierwsze zupełnie do siebie nie pasują, a po drugie ona jest za młoda dla niego.
Podczas jednej z naszych wieczornych rozmów dowiedziałem się, że ma niecałe 25 lat. Poznała mojego ojca, kiedy była na wakacjach. Wtedy ją oczarował. Nie spodziewała się jak jej życie się zmieni. Współczuła mi tego co przeżywałem. Dlatego zdecydowała się, że mi pomoże.

Obserwowałem ją przez całą drogę. Na jej twarzy widniał dziwny uśmieszek. Jakby planowała coś o czym nie wiem. Postanowiłem nie wnikać. Jeśli było to związane ze mną, wolałem zaczekać aż sama odważy mi się to powiedzieć.

Całą drogę byłem tak pogrążony w myślach, że nawet nie zwróciłem uwagi na to gdzie zmierzaliśmy i jak długo jechaliśmy. Kiedy moim oczom ukazał się Big Ben zupełnie pogubiłem się w myślach. O co tu chodziło ? Dlaczego tu przyjechaliśmy ? Na żadne z pytań, ja sam nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi.

-Kelly gdzie jedziemy ?

-Po telefon, zapomniałeś już wariacie ? - czułem że się ze mnie nabija i wyszczerzyłem się jak zawsze gdy się ze mną droczyła.

-Ale dlaczego aż tu ?

-Będziesz miał lepszy wybór.

Nic więcej nie musiałem wiedzieć. Kilka minut później zatrzymaliśmy się pod ogromnym centrum. Wyjąłem Chrisa z fotelika, wziąłem na ręce i powędrowałem za Kelly do wnętrza galerii.

Długo nie trwało, a ja już siedziałem z powrotem w samochodzie oglądając mój nowy nabytek. Kell wydała mnóstwo pieniędzy na ten telefon, lecz uważała, że to drobiazg. Całą drogę ze sklepu aż do auta dziękowałem jej, przytulałem i okazyjnie podskakiwałem z radości.
Jechaliśmy jakieś 10 minut aż znów się zatrzymaliśmy. Kelly kazała wyjść mi z samochodu. Razem weszliśmy do starej bardzo ładnej kamienicy. Wdrapaliśmy się na trzecie piętro i stanęliśmy przed ciemno brązowymi drzwiami. Już chciałem zapytać dlaczego nie puka, ale uprzedziła mnie.

-Oj Harry zapomniałam czegoś z samochodu. Zadzwoń proszę, a ja zaraz przyjdę.

-Kell ale ja nie wiem kto tam mieszka.

-Nie szkodzi, powiesz, że ze mną przyjechałeś.

-Okej. - ucałowała mnie w policzek i poszła.

Głośno westchnąłem i leciutko zapukałem do drzwi. Dobiegło mnie szuranie kapci o podłogę,. Po chwili drzwi się otwarły, a ja zaniemówiłem. Zły pociekły z moich oczu. Poczułem się jakbym właśnie trafił do nieba.








28 komentarzy:

  1. Cześć wszystkim ! Wróciłam po dość długiej przerwie. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie ani o moim opowiadaniu. Bardzo dziękuję za komentowanie mojego bloga. To wiele dla mnie znaczy.
    Robię to po raz pierwszy, ale dedykuję ten rozdział dwóm osobą. Natalii (@kevinomania i @KateStylees. <3
    Pozro600

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla sprostowania informuje że ten rozdział dedykowałam Natalii Fornal, @kevinomanii i @KateStylees.
      Chyba poprzednio źle napisałam.

      Usuń
  2. Awwww... jak jaa kocham Kelly :) cos tak mysle zze zobaczyl Boo :) juz nie moge sie doczekac kkolejnego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Kelly to dobra osoba. Zdecydowanie pomaga Harremu i Lou.
      No i kurcze jestem zbyt przewidywalna. Wszyscy zgadli kogo Hazz zobaczy. :p

      Usuń
  3. O Boże! Poryczałam się... Zawiozła go do Louisa! O matko! Dlaczego przerwałaś? Kiedy nowy rozdział? Jejku... Mam nadzieję, że już go piszesz i niedługo będzie. Kocham tą kobietę! Już, gdy Harry zaczął z nią rozmawiać o tym telefonie, to trzymałam kciuki jak głupia, by się zgodziła, ale takiej niespodzianki się nie spodziewałam :) Mam tylko nadzieję, że Hazz nie da się ojcu przyłapać z tą komórką. No i że Kelly nie będzie się musiała tłumaczyć z tych zakupów. A tego boksera z bożej łaski tatusia to powinnaś jakoś przykładnie ukarać ;)
    Ten sen na początku... O mamo ;) Cudo. Przez chwilę myślałam, że może się wymknął z domu i pojechał do Lou. A potem, że jakiś rozdział ominęłam. Normalnie tak smutno mi się zrobiło, gdy okazał się to być sen...
    Mam nadzieję, że Harry dotrzyma słowa i już nie będzie się ciął. To takie głupie... Przecież ma Louisa. Kochają się. Nie jest idealnie, ale coś wymyślą (wierzę w ciebie).
    Uwielbiam to opowiadanie i pewnie ci już to nie raz mówiłam, ale ono MUSI się skończyć szczęśliwie. Kto jak kto, ale oni na to zasługują. Poza tym życie jest wystarczająco do d..., by je jeszcze bardziej sobie uprzykrzać ;)
    Dziękuję za dedykację :) WOW! Cudowne uczucie widzieć swoje imię... Kto by pomyślał... I wcale nie płaczę dlatego... To wszystko przez to, że Harry zapukał do nieba ;)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. Weny...

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku jak mnie twoje komentarze powalają. Hahaha...
      Są takie chaotyczne i zajebiste, że padam.

      Ten pomysł z telefonem wydawał mi się banalny, ale później doszłam do wniosku, że przecież to może pociągnąć za sobą również inne rzeczy, Typu wyjazd do jakiegoś dobrego sklepu w Londynie i przy okazji wstąpienie na "herbate" do Louisa :D HAHAH...

      Co do Harrego i jego samo okaleczania się to wiesz, czasem tak bywa,że osoba która to robi przyrzeka sobie iż już nigdy nie dotknie żyletki, a jednak przy każdym innym problemie, wraca do tego sposobu uzewnętrzniania się.
      Ale może Styles jest inny.
      Za dedykacje oczywiście nie musisz dziękować. Musiałam cię tam umieścić, bo jesteś naprawdę świetną osobą i cie po prostu uwielbiam.
      Pozdro :p

      Usuń
  4. po 1 dziękuje za dedykacjie :3 a po 2 to rozdział booski, jesuu jak zawiosła go do Lou to nie wytrzymam awwww...
    życze weny i czekam na kolejny ;D

    @kevinomania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nmzc dziękować i bardzo się cieszę, że rozdział się podobał. Długo na niego czekaliście i miałam nadzieję, że nie nadaremno :D

      Usuń
  5. Awww, taki piękny sen... A teraz musi już być tylko lepiej! ♥
    OBY TAM NA KOŃCU BYŁ LOUIS, wariatko! :*

    Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT! ♥
    I pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny sen ? Raczej zboczony. Hahah.. ale cóż czasem takie scenki goszczą w mojej głowie i jedną z nich musiałam przelać na papier.
      I czy tam był Louis czy nie dowiesz się w następnym, ale chyba zbyt jasno dałam do zrozumienia kto jest po drugiej stronie drzwi. Kurcze wszyscy się domyślili. I niespodziankę piorun strzelił :P

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. o chryste *.....*
    jhsgfwuifwicbikb to jedyne co potrafie powiedzieć po tym rozdziale < 33
    na początku ten sen ! byłam pewna, że to się dzieję na serio, ze może ominełam jakiś rozdział, a tu się okazuje że tylko sen ;( no ale cóż idąc dalej, to jak może porozmawiać z Kelly o tym wszystkim jest słodkie < 3 i jescze ta końcówka ! czekam na nextaa *....*

    PS. zapraszam do mnie na Larry'ego -> look-after-you-larry.blogspot.com ;)
    @larry_shipperss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. habdakjsdhka... hahah..
      miałam wątpliwości co do tej scenki, ale nie widzę u nikogo słowa krytyki na ten temat więc to chyba dobrze.
      Kelly to przyjaciółka Harrego zresztą jedyna. I nie jest dużo starsza od niego to się dobrze dogadują.

      Oczywiście regularnie odwiedzam twojego bloga i nie mam żadnych zaległości, ale jestem takim leniem, że nigdy nie chce mi się napisać komentarza. Postaram się poprawić.
      Pozdro600

      Usuń
  8. Świetny rozdział. W końcu się doczekałam :)XX ta Kelly nie jest taka zła, jak wydawało mi się z poczatku.
    Powiedz, że w drzwiach zobaczył LOu. Proszę :):
    Czekam na nexta xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak doczekałaś się i mam nadzieję, że nie zawiodłam.
      :D

      Usuń
  9. Oh my fuckin Jesus... :'))
    Jakie to romantyczne !! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Kelly, ona tyle dla niego robi. Ciekawi mnie kogo zobaczył Haz może to być albo Lou albo jego mama. To strasznie ciekawe i zżera mnie od środka niewiedza. Rozdział cuuudoowny. Czekam na następny wpis. Xx :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiał na to, że Harry zobaczy Louisa, a nie swoją mamę bo chyba do swojego wcześniejszego domu by pamiętał drogę. Hahaha..
      Pozdrawiam :P

      Usuń
  11. dawaj kolejny rozdzial,bo oszaleje!<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze już dobrze... dzisiaj nie zdążę wstawić rozdział u z powodu tego iż zostałam nominowana do czegoś tam i chcę wstawić wszystko za jednym razem.
      Ale jutro będzie na pewno. :**

      Usuń
  12. Nominowałam tego bloga do 'The Versatile Blogger' - po info zapraszam do mnie na heart-on-fire-but-under-water.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh bardzo dziękuję, nie spodziewałam się. :D

      Usuń
  13. [spam]
    Przepraszam za spam, ale mój blog jest na prawdę mało popularny, a mi na nim zależy, bo kocham pisać :) Dwa dni temu pojawił się rozdział 17. Jeżeli chcesz wiedzieć co Zayn zapisywał w swoim pamiętniku od dnia kiedy spotkał Effy tego dowiesz się właśnie w tym rozdziale :) Zapraszam: jakkochatowroci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, hej!!
    Przepraszam Cię, bardzo, że z takim opóźnieniem, ale naprawdę, po feriach, trudno było mi wrócić do normalności. jeszcze do tego odcieli mi internet, i nie miałam jak skomentować :c
    Wybaczysz mi?

    Boże, czy ja mówiłam jak ja kocham jego macochę? wbrew stereotypom, kelly jest naprawdę uroczą osóbką. to przez nią Hazz będzie mógł się kontaktować z Louim. To taka ich zakazana miłość? awww. przez to, to opowiadanie coraz bardziej mnie intryguje i mówię Ci, ze niedługo się od niego uzależnię... przepraszam, to nie moja wina. Ty swoimi pięknymi słowami czarujesz każdegp, a mnie na czele <3
    ten sen był taki.... piękny. Przepraszam, ale muszę Ci to powiedzioeć. nie obrazisz się? piszesz jak zawodowy autor pornoli. przepraszam, ale taka prawda. lepiej chyba nie mogłaś napisać :)
    dobrze, że harry już się nie będzie ciąc i tak btw. to pięknie to opisałaś. to chyba będę Ci powtarzła do końca Twojej twórczośći <3

    tyle dlaczego skończyłaś w takim momentcie? no ejj... :*

    czekam na następny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że ci wybaczam. Nie mam być w sumie za co zła :*

      "piszesz jak zawodowy autor pornoli" ??? - serio ?
      hahahahahaha... jak to przeczytałam śmiałam się chyba z 30 minut. Kurcze chyba muszę się chyba trochę opanować.
      Nawet nie wiesz jak mi miło czytając twój komentarz. Fajnie, że ci się podobał rozdział i scenka jak z pornola. Hahhaha... :P

      Usuń
  15. O jejku... kolejna nominacja ? Bardzo mi miło :p

    OdpowiedzUsuń
  16. 46 yr old Budget/Accounting Analyst I Dolph Cater, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Baseball. Took a trip to City of Potosí and drives a Esprit. moja strona

    OdpowiedzUsuń