Jego
ciepłe wargi spoczęły na moich ustach, język rozpoczął dokładne
zwiedzanie mojej jamy ustnej. Sposób w jaki mnie całował był nie
do opisania, te szybkie pewne ruchy przemieszane z czułością i
delikatnością to jest to czego w tym momencie potrzebowałem.
Kiedy
dłońmi jeździł po moim nagim ciele przechodziły mnie przyjemne
dreszcze.
Zapach
pokoju przesiąknięty był pożądaniem wprost kipiącym z naszych
dwóch podnieconych ciał. Zdecydowanym ruchem popchnął mnie w
stronę łóżka siadając na mnie okrakiem. Jego ciało obdarowywane
było przeze mnie drobnymi pocałunkami, szyja, ramiona, broda i
soczyste usta. Między udami wyczuwałem już budzącego się do
życia jego przyjaciela, nie zabezpieczonego uciążliwą w tym
momencie bielizną. Kiedy zwinnym ruchem przekręcił mnie na plecy
poczułem ocierające się o mnie jego przyrodzenie jeszcze
dokładniej. Takimi gestami doprowadzał mnie do seksualnej
frustracji. Gdy z jego ust wypływały sprośne słówka czułem jak
lekko się wycofuje, klękając przede mną. Jego usta pochłonęły
mojego penisa, robiąc najwspanialszego loda jakiego kiedykolwiek
doświadczyłem. Nie potrafiłem oprzeć się podnieceniu, oddech
stawał się co raz płytszy i szybszy. Wplotłem palce w jego włosy
nadając idealnego dla mnie rytmu. Doprowadzał mnie do obłędu,
miałem ochotę krzyczeć jego imię z rozkoszy. Z moich ust
wydobywały się głośne westchnięcia i ciche pojękiwania. Nagle
przerwał dziki taniec swojego języka i zbliżył się do mnie aby
złożyć na moich ustach gorący pocałunek. Widziałem wtedy w jego
oczach niepohamowaną radość, śmiały się do mnie mówiąc zrobię
dla ciebie wszystko…
Postanowiłem
na trochę przejąć inicjatywę przetoczyłem go na bok i usiadłam
na łóżku obok niego podniósł biodra a ja wziąłem w dłoń jego
przyjaciela. Tak bardzo chciałem poczuć jego smak, zbliżyłem
swoje usta i powoli się z nim drażniłem dotykając językiem
jedynie jego czubka. Louis chyba zorientował się, że to zwyczajne
droczenie się z nim i lekko uniósł biodra. Był to dla mnie
ewidentny znak, że chce tego tak samo bardzo jak ja. Jedną dłonią
masowałem jego kość biodrową a drugą przesuwałem po całej
długości jego członka, na przemian z wsuwaniem go w usta. Stawał
się co raz twardszy kiedy wkładałem go głębiej lekko zasysając
główkę. W pokoju słychać było jego szybki oddech i lekkie
pomrukiwanie. Kiedy był już wystarczając twardy kolejny raz
usiadłem na nim okrakiem składając soczysty, namiętny pocałunek
na jego spierzchniętych wargach. Złapał mnie za pośladki
dociskając się do mnie mocniej.
Następnie
zostałem zepchnięty z ciała chłopaka. Teraz on znajdował się na
górze.
Delikatnie
nie chcąc sprawiać mi bólu wsunął swojego członka we mnie. Ból
rozszedł się po całym moim ciele, lecz nie zniechęciło mnie to.
Po
krótkim czasie jedyne co odczuwałem to ogromną, nieopisywalną
wręcz rozkosz. Teraz wchodził we mnie całą swoją długością.
Żaden z nas nie powstrzymywał się od krzyków i westchnień z
podniecenia.
Louis
z każdą minutą przyspieszał swoje ruchy, aż poczułem, że
eksploduje. Wiedząc, że zaraz oboje dojdziemy Boo objął rękoma
mojego penisa, poruszając nim w górę i w dół.
Niedługo
po tym doszliśmy w jednym czasie. Moje wnętrze wypełniła ciepła
maź, dokładnie taka sama jaką Lou miał na swoich rękach.
Tommo
opadł ze zmęczenia wprost na mój tors. Oplotłem go szczelnie
ramionami i czule pocałowałem w czubek głowy. Czuliśmy się
spełnieni. Było to wymalowane na naszych twarzach...
Nagle
dźwięk budzika przerwał mój sen.
Często
zdarzało mi się wspominać tę pamiętną noc, ale nigdy żadne
wspomnienie nie było tak realistyczne. Prawie czułem te wszystkie
emocje krążące wokół nas.
Czasami
przerażało mnie to co działo się w mojej głowie. Przez te
rozstanie ześwirowałem. Jedyne o czym cały czas myślałem to
Louis. Zastanawiało mnie jak się trzyma, czy kogoś poznał, czy
jest mi wierny, czy tęskni i co najważniejsze, czy dalej mnie kocha
i jesteśmy razem. Teraz już znałem odpowiedź. Wszystko sobie
wyjaśniliśmy.
Przez
trzy miesiące nie wpadłem na tak banalny pomysł. Wystarczył jeden
telefon, by każdy z nas uspokoił się i zaspokoił ciekawość.
Moje
życie jakby znów nabrało sensu i kolorów. Poczułem, że mam dla
kogo żyć. Kurcze to takie wspaniałe uczucie wiedzieć, że ma się
dla kogo żyć.
Byliśmy
z Lou oddaleni od siebie niecałymi czterema godzinami drogi. Nie
mieszkał na końcu świata. Z Doncaster do Londynu nie jest wcale aż
tak daleko. Gdybym wsiadł w pierwszy lepszy autobus lub samochód
przejeżdżający przy domu po kilku godzinach mógłbym tonąć w
objęciach Louisa.
Najchętniej
zrobiłbym to choćby zaraz, lecz bałem się, że ojciec i tak mnie
znajdzie. A wtedy na zawsze pożegnałbym się z marzeniami, że
kiedyś razem z Louisem zamieszkamy w małym domku za miastem i do
końca naszych dni będziemy się darzyć, wyjątkową i jedyną w
swoim rodzaju miłością. Byłbym totalnym idiotą czyniąc to.
Zaprzepaścił bym nasze szanse na lepszą przyszłość, jeśli w
ogóle taka miała mieć miejsce.
Z
wielkim uśmiechem na twarzy zwlokłem się z łóżka. Poszedłem do
łazienki, wszedłem do kabiny w celu wzięcia ciepłego prysznica.
Pierwsza fala przyjemnej wody, oblała moje ciało. Jednak zamiast
poczuć się lepiej było wręcz odwrotnie. Niewyobrażalny ból
przeszedł przez moje ciało. Spojrzałem na moją lewą rękę od
wewnętrznej strony i aż krzyknąłem z przerażenia. Od nadgarstka
aż do linii łokcia, moją rękę pokrywały głębokie i szerokie
linie. Krew sączyła się z nich strumieniem. Przypomniałem sobie w
jakiej rozsypce byłem ostatniego wieczoru. Co prawda pamiętałem,
co uczyniłem, lecz mój mózg nie zarejestrował bym, aż tak mocno
się kaleczył.
Lekko
przejechałem palcem po ranach. Syknąłem z bólu. To było
straszne. Jak mogłem coś takiego zrobić ? Jak ja teraz spojrzę
Louisowi w oczy ? Jak mam mu się przyznać, że jestem taki słaby,
że się pociąłem ?
Tną
się tylko ci ludzie, którzy są zbyt słabi, by radzić sobie z
rzeczywistością i z otaczających ich światem. Zbyt ciężko było
im znosić ból codziennego życia, a zadawanie go sobie w taki
sposób było niby lepsze ? Cóż ja uważam, że nie.
Bół
według słownika to subiektywnie przykre i negatywne wrażenie
zmysłowe i emocjonalne. Tsa... to całe gadanie wszystkich
psychologów. Paplanina bez większego znaczenia. Ból to tak
naprawdę część naszego życia, naszego świata. Gdzie się nie
obejrzysz możesz go zaobserwować. Setki, tysiące, miliony ludzi
codziennie umiera w wypadkach, w bójkach, po przegranej walce z
rakiem. Ich rodziny cierpią, płaczą za nimi, ale nic nie mogą
poradzić na to, że ich najbliżsi odeszli. To takie smutne, ale
prawdziwe.
Niczym
strzała wybiegłem spod prysznica. Owinąłem się ręcznikiem w
pasie. Wyjąłem z szafki nad zlewem wodę utlenioną, gazę i
bandaż. Przemyłem ranę, wytarłem ściekającą krew i delikatnie
owinąłem bandażem. Czułem straszne poczucie winy patrząc na
swoją rękę. Zachowałem się jak dzieciak. Jak mały pięciolatek
nie radzący sobie z losem i własnym życiem.
Tego
dnia przysięgłem
sobie, że już nigdy tego nie uczynię. I miałem zamiar dotrzymać
słowa.
Był
sobotni ranek. Siedzieliśmy z Kelly na kanapie w salonie, oglądając
głupkowatą komedię, które o dziwo podobała się mojej macosze.
Mały Chris bawił się klockami i jakimiś figurkami, na dywanie, a
ja mogłem nareszcie wcielić mój plan w życie.
Długo
zbierałem się na tę rozmowę. Bałem się, że mi odmówi. Ale
musiałem coś zrobić. To jedyna szansa dla mnie i Louisa.
Kiedy
zebrałem już dość odwagi, przybrałem poważną minę i zwróciłem
się w stronę Kell:
-Musimy
porozmawiać. - wydusiłem z siebie. Kelly jedynie odwróciła się w
moją stronę i kiwnęła głową, pozwalając mi kontynuować. -
Ojca nie ma więc po prostu muszę skorzystać z okazji. Ty zawsze
mnie bardzo wspierasz. Wstawiasz się za mną do ojca, chociaż wiem,
że również za to obrywasz. I nie patrz się tak na mnie. Pod
makijażem nie ukryjesz wszystkiego. - wyglądała na mnie lekko
przerażoną i przestraszoną, ale teraz nie to było ważne. - A
więc przechodząc do tematu. Pamiętasz noc, w którą z ojcem
pojechaliście na bankiet ? Zadzwoniłem wtedy do Louisa. Wiem nie
powinienem, ale to dla mnie takie trudne. Nie mogłem się
powstrzymać. Chciałem jedynie usłyszeć jego głos zrozum mnie.
Tak długo się nie widujemy. Brakuje mi go. Całe moje ciało
cierpi, nie tylko serce i umysł. Podczas tej rozmowy do głowy wpadł
mi pewien pomysł i potrzebna mi twoja pomoc.... - przerwałem.
-Jeśli
naprawdę jestem ci w stanie pomóc to wyduś to w końcu z siebie. -
zachęciła do kontynuowania.
-Chciałbym
cie spytać czy nie mogłabyś mi załatwić jakieś telefonu. Bardzo
chciałbym móc się kontaktować z Louisem. Oczywiście ukrywałbym
to. Rozmawiałbym z nim tylko w nocy, tak by ojciec nic nie zauważył.
Nawet nie wiesz jaki byłbym szczęśliwy móc znów słyszeć jego
głos. - czułem łzy napływające mi do oczu. Kelly najwidoczniej
zauważyła moje szklące się oczy,bo pogłaskała mnie o twarzy i
przytuliła.
-Pomogę
ci Harry i to wcale nie będzie trudne. Kupię ci telefon, możemy
jechać chociażby teraz jakiś wybrać, będziesz mógł rozmawiać
ile tylko chcesz, ale obiecaj mi jedno. Twój ojciec nigdy się o tym
nie dowie, obiecaj, że będziesz na tyle ostrożny, że nie dasz się
przyłapać.
-Oczywiście.
- wychrypiałem przez łzy. Łzy szczęścia.
-Lecz
jest jeszcze jedno, ale...
-Tak
? - zapytałem ciekawy tego co się za tym kryje.
-Będziesz
chodził regularnie do szkoły, poprawisz oceny i kiedy tylko cię
poproszę zajmiesz się Chrisem.
-Przyrzekam
Kell. Jesteś najlepsza. Kocham cię. - mówiąc ostatnie porwałem
ją w ramiona. Obróciłem kilka razy i postawiłem z powrotem na
podłogę.
-Haroldzie
Styles jesteś nienormalny, ale również cię kocham. Jesteś
wspaniałym chłopakiem. Nie dziwię się, że Louis za tobą
szaleje. - zaśmiała się lekko, a na moich policzkach zagościł
dawno nie widziany już u mnie rumieniec.
*Kilka
godzin później*
-Harry
dalej rusz ten tyłek, chyba że ci nie zależy. - wołała Kelly na
cały dom.
-Już
biegnę. - krzyknąłem, zbiegając po schodach. Szeroko się do niej
uśmiechnąłem. Ubrałem kurtkę, zakluczyłem drzwi i wsiadłem do
samochodu.
Jechaliśmy
długi czas, nie odzywając się do siebie. W aucie panowała cisza,
ale nie ta z rodzaju niezręcznych, gdy nikt nie wie co ma
powiedzieć. Nie to nie było to.
Ja
byłem całkowicie pochłonięty myślami. Chris delikatnie pociągał
mnie za brązowe loki. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Tak jak
Kell obiecała, jechaliśmy po zbawienie, jedyną rzeczy która
umożliwiała mi usłyszenie głosu mojego anioła. Mówiła, że
zainwestujemy w coś dobrego bym nie tylko mógł słyszeć jego
głos, ale również widzieć go. Nie spodziewałem się, że aż tak
zaangażuje się w to wszystko, ale miło mnie zaskoczyła. To
wspaniała dziewczyna, naprawdę dziwię się, że dalej jest z moim
ojcem. Po pierwsze zupełnie do siebie nie pasują, a po drugie ona
jest za młoda dla niego.
Podczas
jednej z naszych wieczornych rozmów dowiedziałem się, że ma
niecałe 25 lat. Poznała mojego ojca, kiedy była na wakacjach.
Wtedy ją oczarował. Nie spodziewała się jak jej życie się
zmieni. Współczuła mi tego co przeżywałem. Dlatego zdecydowała
się, że mi pomoże.
Obserwowałem
ją przez całą drogę. Na jej twarzy widniał dziwny uśmieszek.
Jakby planowała coś o czym nie wiem. Postanowiłem nie wnikać.
Jeśli było to związane ze mną, wolałem zaczekać aż sama odważy
mi się to powiedzieć.
Całą
drogę byłem tak pogrążony w myślach, że nawet nie zwróciłem
uwagi na to gdzie zmierzaliśmy i jak długo jechaliśmy. Kiedy moim
oczom ukazał się Big Ben zupełnie pogubiłem się w myślach. O co
tu chodziło ? Dlaczego tu przyjechaliśmy ? Na żadne z pytań, ja
sam nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi.
-Kelly
gdzie jedziemy ?
-Po
telefon, zapomniałeś już wariacie ? - czułem że się ze mnie
nabija i wyszczerzyłem się jak zawsze gdy się ze mną droczyła.
-Ale
dlaczego aż tu ?
-Będziesz
miał lepszy wybór.
Nic
więcej nie musiałem wiedzieć. Kilka minut później zatrzymaliśmy
się pod ogromnym centrum. Wyjąłem Chrisa z fotelika, wziąłem na
ręce i powędrowałem za Kelly do wnętrza galerii.
Długo
nie trwało, a ja już siedziałem z powrotem w samochodzie oglądając
mój nowy nabytek. Kell wydała mnóstwo pieniędzy na ten telefon,
lecz uważała, że to drobiazg. Całą drogę ze sklepu aż do auta
dziękowałem jej, przytulałem i okazyjnie podskakiwałem z radości.
Jechaliśmy
jakieś 10 minut aż znów się zatrzymaliśmy. Kelly kazała wyjść
mi z samochodu. Razem weszliśmy do starej bardzo ładnej kamienicy.
Wdrapaliśmy się na trzecie piętro i stanęliśmy przed ciemno
brązowymi drzwiami. Już chciałem zapytać dlaczego nie puka, ale
uprzedziła mnie.
-Oj
Harry zapomniałam czegoś z samochodu. Zadzwoń proszę, a ja zaraz
przyjdę.
-Kell
ale ja nie wiem kto tam mieszka.
-Nie
szkodzi, powiesz, że ze mną przyjechałeś.
-Okej.
- ucałowała mnie w policzek i poszła.
Głośno
westchnąłem i leciutko zapukałem do drzwi. Dobiegło mnie szuranie
kapci o podłogę,. Po chwili drzwi się otwarły, a ja zaniemówiłem.
Zły pociekły z moich oczu. Poczułem się jakbym właśnie trafił
do nieba.
Cześć wszystkim ! Wróciłam po dość długiej przerwie. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie ani o moim opowiadaniu. Bardzo dziękuję za komentowanie mojego bloga. To wiele dla mnie znaczy.
OdpowiedzUsuńRobię to po raz pierwszy, ale dedykuję ten rozdział dwóm osobą. Natalii (@kevinomania i @KateStylees. <3
Pozro600
Dla sprostowania informuje że ten rozdział dedykowałam Natalii Fornal, @kevinomanii i @KateStylees.
UsuńChyba poprzednio źle napisałam.
Awwww... jak jaa kocham Kelly :) cos tak mysle zze zobaczyl Boo :) juz nie moge sie doczekac kkolejnego:)
OdpowiedzUsuńNo Kelly to dobra osoba. Zdecydowanie pomaga Harremu i Lou.
UsuńNo i kurcze jestem zbyt przewidywalna. Wszyscy zgadli kogo Hazz zobaczy. :p
O Boże! Poryczałam się... Zawiozła go do Louisa! O matko! Dlaczego przerwałaś? Kiedy nowy rozdział? Jejku... Mam nadzieję, że już go piszesz i niedługo będzie. Kocham tą kobietę! Już, gdy Harry zaczął z nią rozmawiać o tym telefonie, to trzymałam kciuki jak głupia, by się zgodziła, ale takiej niespodzianki się nie spodziewałam :) Mam tylko nadzieję, że Hazz nie da się ojcu przyłapać z tą komórką. No i że Kelly nie będzie się musiała tłumaczyć z tych zakupów. A tego boksera z bożej łaski tatusia to powinnaś jakoś przykładnie ukarać ;)
OdpowiedzUsuńTen sen na początku... O mamo ;) Cudo. Przez chwilę myślałam, że może się wymknął z domu i pojechał do Lou. A potem, że jakiś rozdział ominęłam. Normalnie tak smutno mi się zrobiło, gdy okazał się to być sen...
Mam nadzieję, że Harry dotrzyma słowa i już nie będzie się ciął. To takie głupie... Przecież ma Louisa. Kochają się. Nie jest idealnie, ale coś wymyślą (wierzę w ciebie).
Uwielbiam to opowiadanie i pewnie ci już to nie raz mówiłam, ale ono MUSI się skończyć szczęśliwie. Kto jak kto, ale oni na to zasługują. Poza tym życie jest wystarczająco do d..., by je jeszcze bardziej sobie uprzykrzać ;)
Dziękuję za dedykację :) WOW! Cudowne uczucie widzieć swoje imię... Kto by pomyślał... I wcale nie płaczę dlatego... To wszystko przez to, że Harry zapukał do nieba ;)
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. Weny...
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Jejku jak mnie twoje komentarze powalają. Hahaha...
UsuńSą takie chaotyczne i zajebiste, że padam.
Ten pomysł z telefonem wydawał mi się banalny, ale później doszłam do wniosku, że przecież to może pociągnąć za sobą również inne rzeczy, Typu wyjazd do jakiegoś dobrego sklepu w Londynie i przy okazji wstąpienie na "herbate" do Louisa :D HAHAH...
Co do Harrego i jego samo okaleczania się to wiesz, czasem tak bywa,że osoba która to robi przyrzeka sobie iż już nigdy nie dotknie żyletki, a jednak przy każdym innym problemie, wraca do tego sposobu uzewnętrzniania się.
Ale może Styles jest inny.
Za dedykacje oczywiście nie musisz dziękować. Musiałam cię tam umieścić, bo jesteś naprawdę świetną osobą i cie po prostu uwielbiam.
Pozdro :p
po 1 dziękuje za dedykacjie :3 a po 2 to rozdział booski, jesuu jak zawiosła go do Lou to nie wytrzymam awwww...
OdpowiedzUsuńżycze weny i czekam na kolejny ;D
@kevinomania
Nmzc dziękować i bardzo się cieszę, że rozdział się podobał. Długo na niego czekaliście i miałam nadzieję, że nie nadaremno :D
UsuńAwww, taki piękny sen... A teraz musi już być tylko lepiej! ♥
OdpowiedzUsuńOBY TAM NA KOŃCU BYŁ LOUIS, wariatko! :*
Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT! ♥
I pozdrawiam! ♥
Piękny sen ? Raczej zboczony. Hahah.. ale cóż czasem takie scenki goszczą w mojej głowie i jedną z nich musiałam przelać na papier.
UsuńI czy tam był Louis czy nie dowiesz się w następnym, ale chyba zbyt jasno dałam do zrozumienia kto jest po drugiej stronie drzwi. Kurcze wszyscy się domyślili. I niespodziankę piorun strzelił :P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńo chryste *.....*
OdpowiedzUsuńjhsgfwuifwicbikb to jedyne co potrafie powiedzieć po tym rozdziale < 33
na początku ten sen ! byłam pewna, że to się dzieję na serio, ze może ominełam jakiś rozdział, a tu się okazuje że tylko sen ;( no ale cóż idąc dalej, to jak może porozmawiać z Kelly o tym wszystkim jest słodkie < 3 i jescze ta końcówka ! czekam na nextaa *....*
PS. zapraszam do mnie na Larry'ego -> look-after-you-larry.blogspot.com ;)
@larry_shipperss
habdakjsdhka... hahah..
Usuńmiałam wątpliwości co do tej scenki, ale nie widzę u nikogo słowa krytyki na ten temat więc to chyba dobrze.
Kelly to przyjaciółka Harrego zresztą jedyna. I nie jest dużo starsza od niego to się dobrze dogadują.
Oczywiście regularnie odwiedzam twojego bloga i nie mam żadnych zaległości, ale jestem takim leniem, że nigdy nie chce mi się napisać komentarza. Postaram się poprawić.
Pozdro600
Świetny rozdział. W końcu się doczekałam :)XX ta Kelly nie jest taka zła, jak wydawało mi się z poczatku.
OdpowiedzUsuńPowiedz, że w drzwiach zobaczył LOu. Proszę :):
Czekam na nexta xxx
Oj tak doczekałaś się i mam nadzieję, że nie zawiodłam.
Usuń:D
Oh my fuckin Jesus... :'))
OdpowiedzUsuńJakie to romantyczne !! :*
Alicja ty głupku weź idź. :**
UsuńKocham Kelly, ona tyle dla niego robi. Ciekawi mnie kogo zobaczył Haz może to być albo Lou albo jego mama. To strasznie ciekawe i zżera mnie od środka niewiedza. Rozdział cuuudoowny. Czekam na następny wpis. Xx :3
OdpowiedzUsuńStawiał na to, że Harry zobaczy Louisa, a nie swoją mamę bo chyba do swojego wcześniejszego domu by pamiętał drogę. Hahaha..
UsuńPozdrawiam :P
dawaj kolejny rozdzial,bo oszaleje!<3
OdpowiedzUsuńDobrze już dobrze... dzisiaj nie zdążę wstawić rozdział u z powodu tego iż zostałam nominowana do czegoś tam i chcę wstawić wszystko za jednym razem.
UsuńAle jutro będzie na pewno. :**
Nominowałam tego bloga do 'The Versatile Blogger' - po info zapraszam do mnie na heart-on-fire-but-under-water.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOh bardzo dziękuję, nie spodziewałam się. :D
Usuń[spam]
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam, ale mój blog jest na prawdę mało popularny, a mi na nim zależy, bo kocham pisać :) Dwa dni temu pojawił się rozdział 17. Jeżeli chcesz wiedzieć co Zayn zapisywał w swoim pamiętniku od dnia kiedy spotkał Effy tego dowiesz się właśnie w tym rozdziale :) Zapraszam: jakkochatowroci.blogspot.com
Hej, hej!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię, bardzo, że z takim opóźnieniem, ale naprawdę, po feriach, trudno było mi wrócić do normalności. jeszcze do tego odcieli mi internet, i nie miałam jak skomentować :c
Wybaczysz mi?
Boże, czy ja mówiłam jak ja kocham jego macochę? wbrew stereotypom, kelly jest naprawdę uroczą osóbką. to przez nią Hazz będzie mógł się kontaktować z Louim. To taka ich zakazana miłość? awww. przez to, to opowiadanie coraz bardziej mnie intryguje i mówię Ci, ze niedługo się od niego uzależnię... przepraszam, to nie moja wina. Ty swoimi pięknymi słowami czarujesz każdegp, a mnie na czele <3
ten sen był taki.... piękny. Przepraszam, ale muszę Ci to powiedzioeć. nie obrazisz się? piszesz jak zawodowy autor pornoli. przepraszam, ale taka prawda. lepiej chyba nie mogłaś napisać :)
dobrze, że harry już się nie będzie ciąc i tak btw. to pięknie to opisałaś. to chyba będę Ci powtarzła do końca Twojej twórczośći <3
tyle dlaczego skończyłaś w takim momentcie? no ejj... :*
czekam na następny i życzę weny :)
Oczywiście, że ci wybaczam. Nie mam być w sumie za co zła :*
Usuń"piszesz jak zawodowy autor pornoli" ??? - serio ?
hahahahahaha... jak to przeczytałam śmiałam się chyba z 30 minut. Kurcze chyba muszę się chyba trochę opanować.
Nawet nie wiesz jak mi miło czytając twój komentarz. Fajnie, że ci się podobał rozdział i scenka jak z pornola. Hahhaha... :P
O jejku... kolejna nominacja ? Bardzo mi miło :p
OdpowiedzUsuń46 yr old Budget/Accounting Analyst I Dolph Cater, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like Demons 2 (Dèmoni 2... l'incubo ritorna) and Baseball. Took a trip to City of Potosí and drives a Esprit. moja strona
OdpowiedzUsuń