*Oczami
Louisa*
Po
kolejnej kłótni z Harrym wróciłem do domu. W sumie chyba nie
można tego nazwać kłótnią. Prędzej nieporozumieniem, ale nie
zmienia to faktu, że sprawiło mi to ogromną przykrość.
Powinienem był przewidzieć jak Hazz może zareagować na niektóre
rzeczy. Mój dom usiany jest przeróżnymi rzeczami należącymi do
Nialla. Na półce przy kominku oprócz zdjęć moich kochanych
sióstr i mamy, jest również wiele takich, które przedstawiają
mnie i Horana, np. na wakacjach, lub całujących się przy ognisku.
Mamie nie przeszkadza to, że jestem homoseksualny. Kocha mnie pomimo
to. Cieszyła się moim szczęściem. Lubiła Nialla i wielkim
szokiem była dla niej wiadomość o naszym rozstaniu. Nie
wytłumaczyłem jej powodu tego zdarzenia, ponieważ nie miałem na
to siły. Jedyną osobą, której o wszystkim powiedziałem był
właśnie Harold. Od samego początku czułem, że mogę mu
powiedzieć o wszystkim. Czyniłem to, ale i on nie pozostawał mi
dłużny. Również powierzył mi wiele swoich sekretów. Śmialiśmy
się razem, wygłupialiśmy ale i płakaliśmy. Jesteśmy nie tylko
parą, jesteśmy przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi, bo od
przyjaźni to wszystko się właśnie zaczęło.
'Kurde
znowu to robię... myślę tylko o Harrym ! To nienormalne' –
zganiłem się w myślach.
Udałem
się do kuchni. Trochę zgłodniałem więc postanowiłem przyrządzić
sobie jakąś kolację. Lodówka świeciła pustkami. No tak od kilku
dni nie myślę o tak przyziemnych sprawach. Sami wiecie co innego
zaprząta mi głowę.
Ubrałem
dżinsową kurtkę i poszedłem do sklepu. Do koszyka włożyłem
tylko najpotrzebniejsze rzeczy i podszedłem do kasy. Za ladą stała
prześliczna brunetka o dużych, ciemnych oczach. Uśmiechnęła się
do mnie promiennie. Odwzajemniłem gest, zapłaciłem i skierowałem
się w drogę powrotną do domu.
Rozpakowałem
zakupy i wszystko poukładałem w odpowiednie miejsca w szafkach.
Moją uwagę przykuła karteczka leżąca na samym spodzie
reklamówki. Wziąłem ją do ręki i uważnie obejrzałem. Widząc
co jest na niej napisane zaśmiałem się głośno. To wesolutka
kasjerka dała mi swój numer Miała na imię Eleanor. Imię równie
ładne jak i właścicielka. Lecz źle trafiła. Jestem już zajęty
i co najważniejsze nie gustuje w dziewczynach. Ale to już chyba
każdy w Doncaster wie. Prawda ? Zapewne.
Wyrzucając
z głowy bezsensowne rozmyślanie o nieznajomej dziewczynie, zabrałem
się w końcu za przygotowywanie sobie posiłku. Postawiłem na coś
zwyczajnego, czyli kanapki z sałatą i pomidorem. Położyłem je na
talerzu i usiadłem wygodnie na kanapie w salonie. Włączyłem
telewizor, akurat leciał mój ulubiony film, więc zacząłem
oglądać. Kiedy wchłonąłem już wszystkie kanapki, do moich uszu
dotarł dziwny dźwięk. Zupełnie jakbym słyszał czyjeś kroki.
Ale to niemożliwe, tylko ja byłem w domu, a drzwi zamknąłem.
Chyba zamknąłem. Odstawiłem talerz na stół i nie zaprzątając
sobie głowy bzdurami wróciłem do oglądania.
Siedziałem
tak jeszcze chwilę aż poczułem zimne powietrze na moim karku.
Zadrżałem przerażony i zerwałem się na równe nogi.
-Co
ty tu do cholery robisz ?
*Paczałkami
Harrego*
-Co
ty tu do cholery robisz ? - zapytał zdenerwowany i przestraszony
Louis.
Poderwał
się z kanapy, jakby była pod prądem. Z trudem powstrzymałem
wybuch śmiechu, widząc przerażenie w jego oczach. W jednej chwili
z jego twarzy zszedł wyraz szoku, a jego miejsce zajęła złość.
Nie chciałem, by się złościł więc opanowałem swoje rozbawienie
w duchu. Zmniejszyłem dzielącą nas odległość i mocno
przytuliłem.
-Przepraszam,
nie chciałem cię wystraszyć. Pukałem i nikt nie otwierał. Drzwi
były otwarte więc wszedłem. Nie złość się kochanie, bo
zbrzydniesz, a chyba nie chcemy, żeby taka piękna buźka straciła
swój urok, prawda skarbie ? - mówiąc ostatnie zdanie przygryzłem
płatek jego ucha. Jęknął cichutko i jeszcze mocniej mnie do
siebie przyciągnął. Wiedziałem, że łatwo mi wybaczy. Ja też
nie potrafiłem długo się na niego gniewać.
Odsunąłem
delikatnie od siebie Louisa i pociągnąłem za sobą na kanapę.
Usadowiłem na swoich kolanach i objąłem lekko, tak by móc dobrze
widzieć jego twarz. Uwielbiałem na nią spoglądać. Zatracałem
się w tych lazurowych tęczówkach, a widok jego lekko rozchylonych,
malinowych ust doprowadzała mnie do euforii. Będąc już przy
temacie jego części ciała to szkoda, że nie mogliście go widzieć
w tym momencie. Miał na sobie cudowne rurki w kolorze mięty, bardzo
opinające i podkreślające kształt jego pupy. Zazwyczaj dziewczyny
jakie spotykałem były kościste zupełnie nie przypominające tych
jakże kobiecych i kształtnych kobiet z dawnych czasów. Nie podoba
mi się moda na tak zwane 'szkielety'. Dziewczyny odchudzają się i
próbują zmienić na siłę. 10 kilo mniej nie doda im urody.
Przynajmniej moim zdaniem, jest to bez sensowne. 'Każdy jest piękny,
takim jakim go Bóg stworzył. ' - zawsze tak mówiła moja mama, gdy
powtarzałem jej, że jestem brzydki. To fakt, nigdy nie miałem
powodzenia wśród dziewczyn, chociaż do brzydkich nie należę. Tak
mi się wydaję.
Zamiast
jednak zatracać się w tym temacie, powinienem wrócić do tego, co
naprawdę sprowadziło mnie o tak późnej godzinie do Tomlinsona.
-Louis
? - wyszeptałem, spoglądając mu w oczy.
-Tak
Harreh ?
-Chciałem
ci podziękować.
-A
za co ? Czyżbym zrobił, coś o czym nie wiem ? - spytał
zaskoczony.
-Wiem
co zrobiłeś w Londynie. - chwyciłem jego twarz w dłonie, a
kciukami pocierałem o jego zarumienione policzki. - Wiem, że
powiedziałeś do słuchu Emmie i Zaynowi. Dziękuję ci. Ja
prawdopodobnie nigdy nie miałbym odwagi, by powiedzieć im to co
czuję. Ukrywałbym to, że znam prawdę. Udawałbym, że jest
wszystko okej, a nie jest. Zranili mnie, pamiętasz jak to
przeżywałem. Lecz gdyby nie oni i ten nieszczęsny pocałunek teraz
pewnie dalej myślałbym, że Em kiedyś do mnie wróci, a Zayna
nadal miałbym za najlepszego przyjaciela. - widząc, że chce coś
powiedzieć przyłożyłem mu palec do ust. - shhhh... teraz ja
mówię. A więc im zawdzięczam jeszcze jedną rzecz. -
kontynuowałem – Dzięki tej całej sytuacji dałem sobie spokój z
nadziejami i z przeszłością. Większą uwagę zwróciłem na
teraźniejszość i na to, co czuję. Zdałem sobie sprawę z
własnych uczuć. I teraz na moich kolanach siedzi najważniejsza
osoba w moim życiu. Kocham … - nie dane mi było dokończyć,
ponieważ ciepłe wargi Louisa z ogromną czułością i namiętnością
naparły na moje. Momentalnie odwzajemniłem pocałunek. Przedostałem
się językiem przez szereg jego olśniewająco białych zębów i
delikatnie przejechałem po jego podniebieniu. Zawsze gdy to czyniłem
czułem dreszcze, które przechodziły po jego ciele.
Satysfakcjonowało mnie to w jaki sposób na niego działam. Lecz nie
będę ukrywał, że równie mocno od działał na mnie.
Kiedy
po dłuższym czasie odsunęliśmy się od siebie brakowało mi tchu.
To nasz najlepszy pocałunek, zdecydowanie najlepszy. Chwilę jeszcze
siedzieliśmy w takiej pozycji jak wcześniej, czasem się
całowaliśmy, aż poczułem, że Louis opada na moje ramię. Zasnął
w moich ramionach. W sumie nie dziwię się, dzięki mnie miał dzień
pełen wrażeń i również długo nie pospał. Tylko jak miałem
teraz wrócić do domu ? Nie chciałem się ruszać, by go czasem nie
obudzić, a tak bez słowa zostać nie mogłem.
Powoli,
ostrożnie wyjąłem mojego Iphona z kieszeni i napisałem krótkiego
sms'a. Zdecydowałem się napisać do Kelly, bo ojciec na pewno
kazałby mi wrócić. Poinformowałem, że prześpię się u Louisa,
bo ma bardzo duży problem i chce się zwierzyć. Przeprosiłem, że
tak wyszedłem z domu i wysłałem. Na odpowiedź długo nie trzeba
było czekać. Życzyła mi miłej nocy i kazała pozdrowić Louisa.
Jedyne co przyszło mi w tym momencie do głowy to to, że może nie
jest aż taka zła, jak mi się wydawało.
Rozmyślenia
przerwało mi głośne chrapanie Louisa. Zaśmiałem się z niego
głośno, ale nie na tyle by go obudzić. Podniosłem go na rękach i
zaniosłem go po schodach do jego pokoju. Położyłem na łóżku i
już chciałem wychodzić, gdy pomyślałem, że będzie mu się
niewygodnie spało w rzeczach. Powoli i ostrożnie ściągnąłem z
niego buty, później sweter i zacząłem mocować się ze spodniami.
Były strasznie obcisłe i ledwo wydostałem z nich szczupłe nogi
Tomlinsona. Szczelnie okryłem jego ciało kołdrą i przysiadłem na
brzegu łóżka. Wyglądał przeuroczo. Artystyczny nieład panował
na jego głowie, a na policzkach dalej gościły te lekkie rumieńce.
Pochyliłem się nad twarzą ukochanego i złożyłem soczystego
całusa na jego rozgrzanym policzku.
Następnie
cichutko wyszedłem z pokoju i zszedłem do salonu. Nie miałem
ochoty spać więc wziąłem jakieś chrupki z kuchni, rozsiadłem
się wygodnie na kanapie i włączyłem film. Był strasznie nudny
więc, gdy wszystkie przekąski zostały już skonsumowane, a jedynym
śladem po nich były walające się na stoliku opakowania
postanowiłem przejść się po domu. Zacząłem od pokoi na dole.
Pierwszy po lewej należał zapewne do Lottie. Louis wiele razy mi o
niej opowiadał. Bardzo ją kochał, jak i resztę swoich sióstr,
ale ona była jego ulubienicą. Opowiadali sobie o wszystkim. On
zwierzał jej się ze swoich problemów, ze związku z Niallem i
innych rzeczy. Za to ona opowiedziała mu jako pierwszemu o swoim
pierwszy m pocałunku, o swoim pierwszym chłopaku i powierzyła mu
wiele sekretów, o których nie chciał nic mówić, bo obiecał
dyskrecje. Cudowny brat i przyjaciel.
Przyjrzałem
się dokładnie pokojowi Lotti. Ściany pokrywała farba w bardzo
ładnym odcieniu fioletu. Miała duże białe łóżko, tuż przy
oknie. Jedną dużą szafę i biurko. Najbardziej spodobał mi się
jednak dywan. Puchaty, śnieżnobiały. Zawsze chciałem taki mieć,
lecz mama mówiła, że to strasznie babskie i że mam przestać
wymyślać takie pierdoły.
Zamykając
za sobą pokój Lottie powędrowałem do dwóch następnych Jeden z
nich okazał się pralnią, a drugi ogromnym pokojem bliźniaczek.
Lou mówił, że są jeszcze dosyć małe, więc nie zdziwił mnie
widok różowej tapety z jakimiś misiami, na ścianie. Zaciekawiło
mnie co kryję się w pokojach znajdujących się na górze. Chciałem
to sprawdzić, lecz zbyt obawiałem się, że jakimkolwiek,
najmniejszym nawet hałasem mógłbym zbudzić śpiącego Tommo.
Zrezygnowałem więc ze zwiedzania.
Przeniosłem
się z powrotem do salonu. Zauważyłem ramki ze zdjęciami przy
kominku. Na przedzie stało kilka ukazujących całą rodzinę
Tomlinsonów. Był tam nawet ojciec Louisa, ale to nie te zdjęcia
przykuły moją uwagę. Oczywiście nie obyło się bez zdjęć
Louisa i Nialla, ale co mam zrobić ? Już raz zrobiłem aferę o
byle, co więc tym razem nie zaprzątałem sobie tym głowy. Lecz nie
mogłem przejść obojętnie koło fotografii ukazującej małego
Louisa. Boże... jakie to śliczne i rozkoszne dziecko. Dorosły
BooBear to ciacho i przystojniak, ale ten malec zupełnie mnie
rozczulił. Wziąłem tą ramkę i usiadłem z nią na kanapę. Długi
czas wpatrywałem się w mojego małego ukochanego, aż w końcu
niepostrzeżenie odpłynąłem.
*Oczami
Louisa*
Znów
obudził mnie jakiś hałas. Nie był tak głośny jak ten
poprzedniego dnia, lecz jestem tak wyczulony, że każdy najmniejszy
szelest szybko wybudzi mnie nawet z najgłębszego i najpiękniejszego
snu. Podniosłem się na łokciach, przetarłem oczy i dopiero teraz
dotarło do mnie, gdzie się znajduję. Leżałem w swoim pokoju, w
moim własnym łóżku, w samych bokserkach. Nie pamiętałem bym tu
przychodził. Zaczęły do mnie jednak docierać pewne fakty. Harry
przyszedł do mnie, podziękował mi za rozmowę z Emmą i Zaynem,
całowaliśmy się i później zasnąłem. Kochany Harreh. Zaniósł
mnie do łóżka.
Spojrzałem
na zegarek. Było bardzo wcześnie, bo dopiero po 5 rano. Nie czułem
się senny więc wziąłem świeże rzeczy i poszedłem się wykąpać.
Po długiej , gorącej kąpieli, przyodziałem wcześniej
przygotowane ciuszki, wysuszyłem włosy i zszedłem na dół. W
kuchni nalałem wody do czajnika i postawiłem na palnik. Z salonu
dobiegał mnie hałas włączonego telewizora. 'Czyżbym wczoraj
zapomniał wyłączyć ? ' - pomyślałem idąc do salonu.
Jakże
się myliłem. Nie zapomniałem wyłączyć telewizora. Na kanapie
leżał Harry. Najwidoczniej postanowił zostać na noc i urządził
sobie noc filmową, co można wywnioskowac po tym, że zjadł
wszystkie zapasy słodyczy i chipsów w moim domu. Roześmiałem się
na widok jego rozpiętego rozporka. Tak się najadł, że spodnie się
zrobiły za ciasne. Hahahaha... głupol z niego, ale za to go kocham.
Nikogo nie udaje. Jest sobą.
Wziąłem
gruby koc i zaczynając od stóp szczelnie okrywałem go kocem.
Zbliżyłem się do brzucha. Miał na nim splecione dłonie a między
nimi ramkę. Lekko wyjąłem ją z jego dłoni i obejrzałem. Zdjęcie
przedstawiało mnie,gdy miałem zaledwie 5 lat.
Wtedy
miałem jeszcze pełną rodzinę. Tatę, mamę, siostry pojawiły się
niedługo potem. A ojciec zniknął. Od kilku lat nie odezwał się
ani jednym słowem. Czuję się jakbym praktycznie nie miał nigdy
taty. Mama całkowicie mi go zastąpiła. To wspaniała kobieta. Jest
nie tylko najlepszą mamą na świecie, ale i dobrą przyjaciółką.
Kocham ją nad życie.
Odłożyłem
zdjęcie z powrotem na półkę i poszedłem zalać herbatę, bo
gwizdek zaczął dawać już osobie znać. Zrobiłem herbatę w
dzbanku, bo skoro Harry tu jest to do śniadania zapewne będzie
sobie życzył czegoś do picia.
Kiedy
spojrzałem na zegar wiszący nad lodówką wskazywał już 8
godzinę. Hazz obudzi się lada chwila, więc zająłem się
szykowaniem śniadania. Narobiłem stos kanapek, przygotowałem budyń
tak na osłodę i wszystko ładnie podałem do stołu. Odstawiając
ostatni z talerzy poczułem dłonie obejmujące mnie w pasie i
przyciągające do siebie.
-Hej
Harreh. Wstałeś w sam raz na śniadanie. - obróciłem się i
przelotnie musnąłem jego wargi. Zająłem swoje miejsce przy stole
i czekałem aż Harry uczyni to samo. Usiadł naprzeciwko mnie i z
wielkim uśmiechem na twarzy zaczął jeść. Pożerał jedzenie w
takiej ilości, że sam byłem pełen podziwu i zastanawiałem się,
gdzie ten chłopak to wszystko mieści. Jak nie miałem wielkiego
apetytu. Wolałem wpatrywać się w szczęśliwego Loczka. Był tak
pochłonięty jedzeniem, że nie usłyszał nawet dzwonka do drzwi.
Zaśmiałem się z niego głośno i z wielkim uśmiechem otwarłem
drzwi. Mina momentalnie mi zrzedła widząc osobę przede mną.
-Cześć
! Jest u ciebie Harry ? - usłyszałem znajomy głos i język ugrzązł
mi w gardle.
Hejka Kochani !!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że rozdział tak późno. Nie będę się tłumaczyć, dlaczego bo większości pewnie i tak to nie obchodzi i mi się również nie chce rozpisywać. Wydaje mi się, że rozdział wyszedł mi dłuższy i przypomina trochę długością moje starsze rozdziały. W Open Office (nie umiem tego odmieniać) zajął mi 5 arkuszy, więc jesli by na to patrzeć to jest to rozdział rekordowy.
Wiem, że spóźniłam się z życzeniami noworocznymi, lecz życzę Wam kochani moi dużo szczęścia, miłości i spełnienia marzeń w tym nowym 2013 roku. Oby był lepszy niż poprzedni.
Dziękuję wszystkim za bardzo miłe komentarze. Jesteście super.
Moje drugie podejście... Próbuję napisać ten komentarz już od prawie dwóch godzin... Oczywiście robiąc w międzyczasie milion innych rzeczy :) Między innymi gawędząc z tobą na GG ;) I moje fobie nie są śmieszne (musiałam to dopisać :D )! Miałam już taki cudownie długi i chaotyczny komentarz i już chciałam ostatnie zdanie... I normalnie nie wierzę, że się usunął! Ale to jeszcze wciąż mój szczęśliwy dzień :)
OdpowiedzUsuńLouis powstrzymujący się od myślenia o Harrym wywołał ogromny uśmiech na mojej twarzy. Czy to jest w ogóle wykonalne? Nawet ja ciągle o nim myślę ;)
No i pojawiła się Els... Biedna. Ale trzeba jej przyznać, że pomysłowa ;) Zastanawiam się czy zostanie na dłużej, a jeśli tak , to jako kto... Przyjaciółka? Dziewczyna? Fałszywa dziewczyna? Nie będę ukrywać, że pierwsza opcja najbardziej mi się podoba :)
Zdanie "co ty tu do cholery robisz?" prawie mnie o zawał przyprawiło. Milion scenariuszy pojawiło się w mojej głowie i nawet przez sekundę nie pomyślałam, że to może być Harry! Nie sądziłam, że Lou tak może się do niego odezwać, ale w końcu go wystraszył... Ufff... Dzięki, że to był Hazz...
O matko! Jakie piękne wyznanie miłości... Normalnie rozpływam się z głupim uśmiechem na ustach :) Mama mu dobrze mówiła "Każdy jest piękny..." Moja pewnie by jeszcze dodała "...na swój własny sposób..." To na wypadek, gdyby jednak nie był ;) To było takie słodkie, gdy Louis zasnął w ramionach Harry'ego... Tak sobie wzdycham nad tą sceną...
Jestem wręcz pełna podziwu, a może strasznie zdziwiona, że się nie położył obok Lou. No ale przynajmniej miał okazję pomyszkować po pokojach ;) Niedobry :) Ładnie to tak?
Cieszę się, że ramka z Niallem nie wywołała żadnej lawiny zdarzeń, ale to zdjęcie małego Louisa jest boskie. a swoją droga nie wiem czy już ci wspominałam, że uwielbiam, gdy dziewczyny wklejają zdjęcia w tekst. Za to z drugiej strony nie cierpię podawania linków...
No i jak mogłaś tak skończyć? Ja tu naprawdę zejdę na zawał ;) Kogo on tam zobaczył? Osobę? Jednego ktosia przed drzwiami? Zayn!?! A może Emma... Kto to może być? na pewno ktoś, kto wie, gdzie mieszka ojciec Harry'ego? (poprzednio tu mi usunęło komentarz ;) może tym razem sobie to skopiuję)
Powiem ci kochana, że choćbym nie wiem jak długie były twoje rozdziały, to mi i tak zawsze mało... Wiem, jestem zachłanna ;) No ale już nic na to nie poradzę. Z niecierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Ups ;) Dużo wyszło...
UsuńJa nie wiem co się dzisiaj dzieje ale juz kilka razy odpisalam ci na komentarz i się nie wyświetlił. :( lol.
UsuńJednak męcze sie dalej.
Zacznę od tego że owszem uważam twoje fobie za śmieszne. I jeszcze ten sposób w jaki o nich mówiłaś totalnie mnie rozwaliło. Cały czas na wspomnienie naszej rannej rozmowy mam wielkiego banana na twarzy. :] haahaha.. I znowu mi się przypomniało. Omg. !!
Teraz odpowiem na twoje przemyślenia.
No więc Eleanor to było takie jednorazowe
pojawieniesię tej postaci. Jakarazie przynajmniej.
Może pozniej gdzies sie ją wplącze ale.nie odegra wielkiej roli.
Hazza który szpera po pokojach. Taki ciekawski. No to typowa moja cecha którą oczywiście dodałam Harremu.
A co do tego gościa który przyszedł do domu Tomlinson. Hmm.. Nie będę zdradzać kim jest lecz
podpowiem że to nie będzie dla niektorych miła wizyta.
Oj rozpisałam się znowu w odpowiedzi. Dlaczego zawsze kiedy pisze komentarz u cb na blogu lub komentarz do twojej opini rozpisuje się. Hahahaha. Głupia ja :D.
Całuski xoxo
Świetny... Tylko zastanawia mnie... CZEMU DO JASNEJ CHOLERY PRZERWAŁAŚ W TAKIM MOMENCIE?! Nienawidzę Cię za to, ale Cię kocham . ^^ <3
OdpowiedzUsuńW ogóle taki słiiitaśny Larry. <3
Ciekawe kto se tam przyszedł. ;O
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział . :)
Harrot . xx
Ten rozdział to miał być jeden długaśny ale podzieliłam go na dwie części.
UsuńOdpowiem również na pytanie: Tak musiałam przerwać w tym momencie ! Wydał mi się najodpowiedniejszy i myślę że niektorzy są ciekawi kim jest osoba która przyszła do domu Louisa
Do następnego :D
Bardzo i to bardzo dobrze napisany rozdział. Brawo bo ty wszystko dobrze opisałaś a mało dziewczyn tak robi w swoich opowiadaniach. Czułam się znakomicie czytając ten rozdział. Szkoda mi El.. Wiesz, poprawiłaś mi humor :D
OdpowiedzUsuńJa tobie poprawiłam humor ? Nie żartuj. Chyba to ty właśnie poprawiłaś mi mój. Cały dzień siedzę i się nudzę a tu patrze kilka.osób skomentowało mi bloga i jedną z tych ludzi byłaś ty.wiesz.jak sie ucieszylam ? Uwielbiam twoje blogi i zresztą cb też.
UsuńDzięx za miłe słowa. <3
Rozdział cudowny, i jak sobie wyobraziłam śpiącego Harry'ego z rozpiętym rozporkiem i wtulonego w ramke to noralnie judfudnfidnfuidjs ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny *.*
Dziękuje za miłe słowa zboczuchu :D
Usuńrozdział taki, że "wow", po prostu cudowny... te momentu kiedy Harry obejmuje Lou od tyłu awww... ;D
OdpowiedzUsuńczekam na nowy <3
@kevinomania
dzięki :)) Nowy już niedługo ;*
UsuńStrasznie się ciesze że już nowy rozdział..!! :) jest świetny.. a ta scena w Której Hazza zasną ze zdjęcie Lou w rękach była przeurocza... Awww.... tylko jak mogłaś mi to zrobić..?? nie mogę normalnie funkcjonować nie wiedząc kto odwiedził Lou... dodawaj szybko rozdział... :D.. POZDRAWIAM..Xx.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podobało. Twoja zdanie wiele dla mnie znaczy.
Usuń:D
Pozdro600
Tak, wiem, jestem do kitu. Miałam skomentować ostatnio, ale szczerze - nie chciało mi się odpalać kompa. Eh, wiem, leniuch ze mnie :/ No, ale cóż.
OdpowiedzUsuńZaczynając od tego, że Larry jest bardzo, ale to bardzo słodki. Aż sama się uśmiecham czytając to :) Scena z ramką - aż chciało się zrobić "aww". To takie naturalne.
Eleanor? Słucham? Nie, tej pani już dziękujemy. Haha, żartuję. Widzę,że jakoś ciekawie chcesz pociągnąć ten wątek :3 Zawsze ciekawiej w trójkąciku, no nie? ;D *le sprośne myśli*
No i pytanie ostatnie: kto może szukać Harry'ego? Póki co przychodzi mi do głowy, albo jego ojciec, albo Zayn? Może przyszedł z przeprosinami... :s Okej, ale co tam moje domysły. Historia należy do ciebie ;*
Much love, weny, siły i nie przejmuj się zbędnymi opiniami, bo tacy ludzie nie są warci twojej uwagi <3
@amazaynnie
Nic nie szkodzi, że nie skomentowałaś od razu. Ważne, że w ogóle to zrobiłaś. Każdy czasem ma okres, w którym najchętniej tylko, by leżał i nic nie robił. Doskonale cię rozumiem.
UsuńHahahah... dokładnie przemyślałam postać Eleanor i powiem ci, że pojawi się w fabule i zdecydowanie nie było to jednorazowe spotkanie z jej osobą. :D
Dziękuję za wsparcie. Jesteś boska :**
Rozdział genialny i to zdjęcie Lou takie słodkie. Nie wiem co napisać ale bardzo jestem ciekawa kto stoi po drugiej stronie drzwi. No to teraz już nie mam co napisać więc pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńilikephhloveyou.blogspot.com