wtorek, 30 października 2012

Rozdział 3

Ranek minął mi błyskawicznie. Od samego wstania zająłem się sprawdzaniem torb, czy wszystko w nich się znajduję.
Zjadłem z mamą śniadanie i czekałem z torbami na parkingu, gdzie miał się zjawić tata. Chwile po mnie po moim przyjściu doszła mama. Było widać, że nie przespała nocy. Oczy podkrążone, sine i ta ponura mina. Ja też nie najlepiej sobie z tą sytuacją i wyjazdem radziłem. Więc jej postawa nie dodawała mi ani otuchy, ani siły. Staliśmy około piętnastu minut w całkowitej ciszy aż do przyjazdu mojego ojca. Zatrzymał się niedaleko nas i wyszedł się przywitać.
-Cześć Margaret, hej Harry. - powiedział z udawaną grzecznością. Jaki by jednak teraz nie był i tak mam go za kompletnego kretyna i dupka. - Gotowy do drogi ? Cieszysz się ?
-Pozwól, że nie odpowiem, ponieważ zostałem dobrze wychowany, a moje słowa niekoniecznie, by o tym świadczyły.
Teraz zwróciłem się do mamy. W oczach miała łzy. Na ten widok i moje zajaśniały łzami.
Objąłem ja ramieniem i mocno do siebie przyciągnąłem.
-Bardzo będę tęsknić. - wyszeptałem jej do ucha. - Codziennie możesz dzwonić i ja przysięgam, że też będę to robił.
-Kocham cię synku. Jesteś wspaniały. Mam nadzieję, że tam będziesz miał lepiej niż tu.
-Pośpieszcie się z tymi czułościami. Samolot nam odleci. HARRY ! - wtrącił się ojciec. W tym momencie autentycznie chciałem go uderzyć, żeby w się zamknął.
-Idź Harry. Rzeczywiście możecie się spóźnić. Pa.
-Do zobaczenia mamo.
Podczas mojego i mamy pożegnania ojciec zdążył zanieść torby do bagażnika. Wsiadłem powoli i niechętnie do środka ogromnego dżipa, na tylnym siedzeniu. Ostatni raz pomachałem mamie i spojrzałem na nią. Dwie minuty później wyjeżdżaliśmy już z podjazdu, a po moich policzkach spływał strumień łez. Byłem tak zamyślony, że cała droga przeleciała mi w mgnieniu oka. Wyjęliśmy bagaże. Została jeszcze tylko odprawa i wylot. Też dosyć sprawnie poszło, więc po krótkim czasie znajdowałem się w samolocie. Na moje nieszczęście mieliśmy miejsca obok siebie. Założyłem słuchawki i włączyłem muzykę na maksymalną głośność. Chyba coś do mnie mówił, jednak nie zwracałem na to uwagi. Ignorowałem go. Zareagowałem tylko na głos steewardessy informującej, ze startujemy i trzeba zapiąć pasy.
Po godzinie lotu byliśmy na miejscu. Odszukałem swój bagaż i czym prędzej wyszedłem z tego wielkiego budynku. Przed wejściem stało czarne BMW, które okazało się własnością Kelly ( kochanki mojego ojca ). Widząc, że nadchodzimy wprost wybiegła z samochodu i rzucała się ojcu na szyje. Prychnąłem tylko pogardliwie i nie mają głęboko w czterech literach dalszą sytuacje spakowałem walizki do bagażnika. Nagle usłyszałem:
-Harry, chodź tu na chwilę. - posłuchałem więc rozkazu. Nie chciałem robić niepotrzebnego zamieszania. - Poznaj proszę Kelly. Moją przyszłą żonę, a twoją macochę.
- Cześć Harry. Dużo o tobie słyszałam. - podała mi rękę w geście przywitania się, ale nie uścisnąłem jej. Co ona sobie myśli, że zastąpi mi mamę ? Wymamrotałem po cichu zwykłe „Cześć” i zostawiając ich samych wsiadłem do samochodu. Rozmawiali jeszcze kilka minut i ruszyliśmy w końcu stąd. Jadąc przez Doncaster stwierdziłem, że to bardzo ładne miasto.
Chwilę później zatrzymaliśmy się przed ogromnym, białym, nowoczesnym domem. Okazało się, że to nasz dom :) Nie zastanawiając się dłużej otwarłem drzwi i prowadzony przez ojca dotarłem do swojego pokoju. Był nieziemski. Jedna ze ścian była cała oszklona, za to reszta pomalowana została na biało, z wyjątkiem ściany przy łóżku. Na niej widniała fototapeta Londynu. Najpiękniejsze jego miejsca. Wśród nich oczywiście dostrzegłem Big Bena, Tower Brige, London Eye – to główne miejsca spotkań moich Zayna i Em. Tęskniłem już za nimi,chociaż to dopiero pierwszy dzień mojego pobytu w nowym mieście. Walizki postawiłem na podłodze przy łóżku. Miałem je rozpakowywać, ale nie zauważyłem szafy. Natomiast chwilę później dostrzegłem dwie pary drzwi. Jedne bardzo szerokie, drugie zatem normalne. Z ciekawości najpierw otwarłem te większe. Ukazała się przede mną sporych rozmiarów garderoba. Nie kryłem również zdziwienia faktem, że wypełniona była po brzegi najróżniejszymi rzeczami. Zaczynając od dziesiątej kolorowych koszulek i spodni, po moje ukochane trampki z Conversa i to nie jednej pary. Ochłonąłem i rozpakowałem rzeczy będące w torbach. Zajęło mi to może z niecałą godzinkę. Otworzyłem następne tym razem mniejsze drzwi. Za nimi kryła się łazienka. Zwyczajna łazienka. Skorzystałem z okazji i wziąłem prysznic. Następnie ubrałem świeże rzeczy i zszedłem na dół, by coś zjeść. W kuchni była Kelly i ojciec. Widząc mnie oboje się uśmiechnęli. Rozmowę zaczął tata:
-Mam dla ciebie dwie wiadomości.
-Jakie ? - zapytałem od niechcenia nalewając sobie soku pomarańczowego.
-Kelly i ja wyjeżdżamy jutro od rana na wakacje do Europy. Wracając wstąpimy do Londynu po Chrisa. Tymczasowo jest u swojej babci.
-Ile was nie będzie ?
-Półtorej do dwóch miesięcy.
-Okej. Czyli zostawiacie mnie samego. - byłem w szoku. Zostawiają mnie już po pierwszym dniu samego w nowym mieście. W takim razie nie rozumiem tylko dlaczego już koniecznie teraz musiałem się wyprowadzić od mamy. Spokojnie mogłem te dwa miesiące z nią pomieszkać. Teraz to przegięli naprawdę.
-Zdążymy wrócić przed początkiem roku szkolnego. Założyłem ci konto na którym masz spora sumę pieniędzy. Będziesz mógł nią kupować rzeczy czy co tam chcesz. Oczywiście nie strać wszystkiego od razu.
-Dzięki. To wszystko ?
-Raczej tak.
-W takim razie idę do siebie. Pa.
Nie czekając na odpowiedź poszedłem do pokoju i zakluczyłem za sobą drzwi. Rzuciłem się na łóżko, dysząc ze zdenerwowania. Wyjąłem telefon i natychmiast napisałem smsa do mamy informując ją o całej sytuacji. Czekając aż odpisze zasnąłem.
Obudziłem się po kilku godzinach. Za oknami już zachodziło słońce. Postanowiłem iść na spacer, lecz nie miałem ochoty oglądać Kelly więc wymknąłem się przez balkon. Schodząc po drabinie zauważyłem że kończy się około półtorej metra nad ziemią. Nie chciałem skakać więc zszedłem najniżej jak się dało i postawiłem nogę na ogrodzeniu otaczającemu dom. Było blisko, bo jakiś metr od budynku. Stanąłem na nim, lecz pech chciał, że zachwiałem się i wylądowałem po drugiej stronie płotu.

****
Proszę nie bijcie mnie za ten rozdział. Wiem, że krótki i późno, ale przyznam szczerze, ze zupełnie nie chciało mi się nic pisać. 
Za to obiecuję, że następny będzie szybciej. Na prawdę. 
Dzięx za komy, zwłaszcza, że wszystkie są bardzo miłe. 
Cya

czwartek, 25 października 2012

Rozdział 2

Następnego dnia obudziłem się bardzo wcześnie. W nocy ogólnie nie mogłem spać. Męczyły mnie koszmary, myślałem o Emmie i o tym, dlaczego tak łatwo przyszło jej zostawienie mnie. Postanowiłem jednak nie zadręczać się dłużej tą myślą. To mój ostatni dzień w tym cudownym mieście, gdzie spędziłem 17 najlepszych lat mojego życia.
Spojrzałem na zegarek, była 6 rano. Mama pewnie jeszcze spała, bo do pracy szla dopiero na 12:30. Żeby było jej miło chciałem zrobić pyszne śniadanie. Ostatnie w tym domu. Szybko poszedłem się odświeżyć, ubrać nowe rzeczy i popędziłem do kuchni. Przygotowałem kanapki z szynką, pomidorem i ogórkiem oraz zrobiłem herbatę w dzbanku i postawiłem na stole. Po chwili usłyszałem szuranie kapci i ujrzałem mamę wchodzącą do kuchni. Zauważyłem zdziwienie na jej twarzy. Nie dziwie się, nigdy nie robiłem czegoś takiego ani dla niej ani dla ojca. Więc to naprawę coś.
-Harry kochanie, czy jesteś chory ? Masz gorączkę ? - mówiąc to ostatnie dotknęła mojego czoła. Zaraz po tym wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
-Bardzo śmieszne naprawdę. - również dołączyłem do niej. Opanowałem się jednak i odsunąłem dla mamy krzesło przy stole. - Zapraszam na śniadanie uszykowane tylko i wyłącznie przez twojego ukochanego i jedynego synka.
-Dziękuje. Wiele to dla mnie znaczy. Cieszę się, że mogę spędzić z tobą chociaż trochę czasu przed wyjazdem. - dosiadłem się do niej i chwyciłem jedną z kanapek w rękę.
-Nie rozmawiajmy o tym dzisiaj. Martwić będziemy się tym wszystkim jutro. - uśmiechnąłem się do niej, chociaż wcale nie miałem na to ochoty.
-Okej. Rozumiem. To jakie masz plany na dzisiaj ?
-Wiesz myślałem nad spotkaniem się z Zaynem. Dawno się nie widzieliśmy i jeśli dzisiaj się z nim nie pożegnam to nie będzie takiej okazji zbyt szybko.
-Dobry pomysł. Zostawię ci jakieś pieniądze. Pójdźcie sobie do kawiarni albo do kina. Gdzie masz ochotę.
-Dziękuje.
-Nie masz za co.
-Mam.
-Już dobrze. Harry bardzo dziękuję za to pyszne śniadanie, ale będę się już zbierać.
-O tej godzinie ? Dlaczego ?
-Obiecałam babci, że wstąpię do niej. Musimy coś obgadać. Idę się ubrać.
-Dobrze, w takim razie posprzątam i zadzwonie do Zayna.
Jak powiedziałem tak też uczyniłem. Posprzątałem, wziąłem swój telefon i wybrałem numer mulata. Odebrał już po pierwszym sygnale.
-Cześć lokowaty, co tam ?
-Hejka palaczu. U mnie nie najlepiej, ale wyjaśnie ci to później. Może byśmy się spotkali dzisiaj ?
-Okej czemu nie.
-To za pół godziny w Milkshake city ?
-Mi pasuje. Do zobaczenia.
-Pa.
Bardzo ucieszyłem się, że się zgodził. Jedyne co mnie martwiło to to, że znowu będę musiał opowiadać całą sytuacje. Usłyszałem z przedpokoju krzyk mamy:
-Harry zostawiłam ci 50 $ na stole w salonie. Wrócę późno. Pa
-Pa mamo. Dzięki.
Zaraz po moich ostatnich słowach usłyszałem zatrzaskujące się drzwi. „ I znów byłem sam” - pomyślałem. Poszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Wyglądałem normalnie, tylko oczy były trochę podkrążone po nieprzespanej nocy. Ale ogólnie wyglądałem całkiem nieźle. Jak zwykły Hazza. Postanowiłem więc już wyjść z mieszkania i udać się na umówione miejsce.
Droga zajęła mi dobre 20 minut, więc kiedy dotarłem na miejsce zastałem już mulata siedzącego przy stoliku pod ścianą, tam gdzie zwykle się spotykaliśmy. Wszedłem do środka. Zdjąłem kurtkę i odwiesiłem na wieszak przy drzwiach. Dopiero teraz doszedł do mnie zapach, tak charakterystyczny dla tego miejsca. Uwielbiałem tu przychodzić. Panowała tam taka fajna atmosfera. Uspokajałem się w tym miejscu. Zamyślony doszedłem do stolika przyjaciela.
-Siema stary. Co tam ?
-Oj Zayn nie za dobrze. Musimy pogadać. To bardzo ważne.
-To siadaj i tłumacz, co jest grane. - tak jak powiedział mój przyjaciel zająłem miejsce na krześle obok niego i wbiłem wzrok w ręce.
-To świeża sprawa i mówienie o niej sprawia mi wielki problem, ale nie mogę tego ukrywać.
-Rozumie. Jeśli jednak nie chcesz o tym mówić to naprawdę można to odłożyć.
-W tym sęk Zayn, że nie mogę wyjechać, bez słowa pożegnania.
-Wyjeżdżasz ? Jak to ? - próbował udawać zaskoczonego lecz nie za bardzo mu się to udało. Pewnie wszystko już wiedział od Emmy, lecz ja wolałem przekazać to osobiście. W kończu przyjaźniliśmy się już ok. 12 lat.
-Moi rodzice się rozwodzą. Ojciec postanowił zabrać mnie ze sobą do Doncater, gdzie zamieszkam z jego przyszłą żoną i jej dzieckiem.
-To straszne. Zostawiasz nas. Mnie, Emmę, swoją mamę.
-Wiem Zayn, ale to że mi to teraz mówisz nie poprawia samopoczucia. - zaśmiałem się lekko. Próbowałem robić dobra minę do złej gry.
-Kiedy masz samolot ?
-Jutro rano.
-Co ????? - teraz naprawdę się zdziwił.
-Tak jutro rano. Jak to ojciec określił mam się „zaklimatować”. - prychnąłem z pogardą.
-Na to wychodzi, że to spotkanie pożegnalne.
-Tak, dokładnie.
-To w takim razie mam pomysł. Zróbmy dzisiaj wszystko to, co uwielbiamy.
-Dobry pomysł.
-Zaczniemy od London Eye, pójdziemy pod Big Bena i pochodzimy po centrum handlowym podrywać laski.
-Piszę się na to.
-Ruszaj dupe Styles. Nie ma czasu do stracenia.
Wyszliśmy zaraz po tym jak Zayn zapłacił za koktajl, który zamówił. Żeby nie tracić za wiele czasu pobiegliśmy pod pierwsze miejsce naszej zabawy. Świetnie się bawiliśmy. Dawno już nie spędziliśmy ze sobą tyle czasu. Dla mnie to naprawdę dużo znaczyło. Może nasza przyjaźń przetrwa ? Łączy nas więź, czuję jakby był moim bratem, w którym zawszę mam oparcie. Po godzinie byliśmy już pod centrum handlowym. Tam też uśmiech w ogóle nie schodził nam z tworzy. Podrywaliśmy dziewczyny, graliśmy w wyzwania. Raz wypadło na mnie, że mam pocałować dziewczynę, która pierwsza wyjdze zza zakrętu. Z moim trafem, padło na śliczną długowłosą szatynkę, o dużych niebieskich oczach i dużych, pełnych dużych ustach. Szedłem jak gdyby nigdy nic, lecz gdy miałem już przejść koło niej, szybko zbliżyłem się i złożyłem krótki pocałunek na jej ustach. W ogóle nie zaaragowała. Kiedy się od niej odkleiłem zobaczyłem zdziwienie w jej oczach. Później jednak cała się zaczerwieniła i zaczęła głośno śmiać. Od razu do niej dołączyłem. To rzeczywiście mogło dziwnie wyglądać. Oczywiście wyjaśniłem jej całą sytuacje. Wskazałem na Zayna, który patrzył się na nas z wielkim bananem na ryjku. Widać było po Carly – tak miała na imię ta dziewczyna, że Zayn bardzo jej się spodobał. Z tego względu na małej karteczce napisała swój numer telefonu i odeszła. Wróciłem więc do mulata.
-Nieźle lokowaty. Dostałeś nawet jej numer, musisz najwidoczniej dobrze całować.
-Bardzo śmieszne naprawdę. A ten numer cwaniaku jest dla ciebie. Chyba jednak ty jej wpadłeś w oko.
-Aha. Fajnie. - nie wydał się nawet zainteresowany, co było raczej do niego nie podobne.
Nie chciało nam się już kontynuować tej głupiej zabawy więc poszliśmy coś zjeść. Niedaleko była mała pizzeria. Po dwóch godzinach kiedy było już ciemno, postanowiłem już wracac do domu. Bardzo wcześnie rano miałem samolot i trzeba było się wyspać. Zayn odprowadził mnie pod samą klatkę bloku.
-I nadszedł ten moment, kiedy musimy się rozstać przyjacielu ! - powiedział smutnym głosem Zayn.
-Wiem. Będę tęsknić stary.
-Ja też. Ale obiecaj że czasem zadzwonisz do starego kumpla.
-Jeśli tylko chcesz obiecuję że będę dzwonić.
-Czyli załatwione. Pa Harry. Baw się tam dobrze. - przytulił mnie na pożegnanie.
-Narazie Zayn.
Poczekałem aż zniknie mi z pola widzenia, dopiero wtedy udałem się do mieszkania. Jak zwykle w środku było pusto. Mama jeszcze była w pracy. Wszedłem do pokoju, wziąłem prysznic i położyłem na łóżko. Myślałem tylko o jednym „Jutro kończy się moje stare, dotychczasowe życie, a zaczyna nowe, może lepsze”. Z tą myślą zasnąłem.
*
Od razu przepraszam, że tak późno, ale dużo nauki i w ogóle.
Uprzedzam również, że fabuła rozkręci się w miarę dodawania kolejnych rozdziałów. Na początku chciałam po prostu abyście wczuli się w życie bohatera i trochę obudzili swoją wyobraźnie, a nie dostali od razu wszystko. Chcę stopniowo rozkręcić opowiadanie. Jednak jeśli się komuś nie podoba to bardzo mi przykro. Nextów spodziewać się możne najprędzej w niedziele lub poniedziałek.
Do następnego :**

P.S.
Bardzo dziękuję za miłe komentarze. To dla mnie dużo znaczy. 

sobota, 20 października 2012

Rozdział 1


Zwykły, zimny i deszczowy dzień jak to w Londynie. Siedziałem sam w domu. Łzy cały czas spływały mi po policzkach. Tylko jedno miałem w głowie: "Dlaczego oni mi to robią ?". Niecałe trzy godziny wcześniej dowiedziałem się, że moi kochani rodzice się rozwodzą. Z racji tego, że mama mało zarabiała nie dałaby rady mnie utrzymywać. Tata postanowił, że przeprowadzę się z nim do Doncaster. Zamieszkam z nim, jego narzeczoną i moim przyrodnim bratem, Chrisem. Tak dobrze myślicie, tata od 7 lat ma romans.  Kupił dom swojej kochance i dziecku, a mnie i mame okłamywał  przez tak długi czas. Moja rodzicielka strasznie to znosiła, ale nic mi wcześniej nie chciała wyjawić. Chciała mi oszczędzić bólu i spędzić spokojnie ze mną trochę czasu. Nie podejrzewałem nigdy, że ojciec zrobi jej coś takiego. Wydawało mi się, że są ze sobą szczęśliwi. To był dla mnie szok, a co dopiero dla niej. Nagle zdałem sobie sprawę, że muszę wziąć się w garść. Nie mogę płakać jak dziecko. Muszę być teraz oparciem dla mamy. 
Szybko udałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro. Oczy miałem całe czerwone i podpuchnięte.Włosy potargane, a nie jak zwykle starannie ułożone. Postanowiłem się odprężyć. Wziąłem ciepły prysznic i ubrałem świeże rzeczy. Tak było o wiele lepiej. Żeby do końca się już rozluźnić włączyłem sobie muzykę na Ipodzie. Śpiewanie zawsze mnie relaksowało. Po chwili doszła do mnie pewna wiadomość. Przecież po jutrze mam samolot do Doncaster. Zacząłem się pakować. Wyjąłem kilka walizek i zapakowałem najważniejsze rzeczy. Podczas pakowania z jednej z szafek spadła ramka ze zdjęciem i się potrzaskała. Podniosłem ją pośpiesznie. Przyjrzałem się zdjęciu w niej będącym. Byłem na nim ja i Emma. Moja najlepsza przyjaciółka, a od 6 miesięcy także dziewczyna. Była dla mnie wyjątkowa. 
Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę z jednej sprawy. Wyjeżdżając z Londynu zostawiam przyjaciół, szkołę i Emme. Czy to oznacza koniec naszego związku ? Jeszcze wtedy nie znałem na to odpowiedzi. 
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Na wyświetlaczy ujrzałem zdjęcie i imie Emmy. Z jednej strony ucieszyłem się, że dzwoni, a z drugiej bałem się tego. Postanowiłem jednak odebrać, pomimo wątpliwości.
-Hallo ? 
-Cześć Harry. - usłyszałem jej aksamitny głos.
-Hej. Co tam u ciebie ? Dawno nie dzwoniłaś i się nie widzieliśmy.
-Wiem. Ale może mogłabym do ciebie przyjść. Pogadamy ?!
-Okej. Jestem sam w domu, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał.
-Dobra będę za ok. 20 minut. 
I się rozłączyła. Dziwny przebieg rozmowy. Na ogół mówiliśmy sobie jakieś czułe i miłe słówka , a tu nagle taka obojętność. Coś nie grało i musiałem się dowiedzieć co. Poszedłem do kuchni. Nalałem wody do dzbanka i wstawiłem na piec. Wyjąłem dwa kubki. Czekając aż woda się zagotuje rozmyślałem o tym jak mam powiedzieć Emmie, co się dzieje. Na samą myśl o tym, że miałbym stracić moją pierwszą i ukochaną dziewczynę, łzy napłynęły mi do oczu i rozbolał mnie brzuch. Wreszcie woda się zagotowała, zalałem kubki wodą i postawiłem na stoliku. W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Powoli, tak żeby jak najbardziej odwlec to, co ma się zdarzyć podszedłem do drzwi i otworzyłem je. 
Tak jak się spodziewałem, stała tam Emma z wielkim uśmiechem na twarzy. Kiedy mnie zobaczyła rzuciła się na mnie z uściskami. Zamknąłem drzwi za sobą i poszliśmy do salonu. Emma pierwsza zaczęła mówić, gdy siadaliśmy ma kanapie:
-Dawno się nie odzywałeś. Coś się stało ?
-Taa... Muszę ci coś powiedzieć. To dla mnie trudne, ale muszę. - głośno westchnąłem i na chwilę schowałem twarz w dłonie. Nie wiedziałem jak mam to dokładnie wyjaśnić.
-Harry, co się stało ? Wyjaśnij mi. - popatrzyłem na nią i zacząłem wyjaśniać.
-Dobra. Emmo tak w dużym skrócie. Moi rodzice się rozwodzą. Zamieszkam w Doncaster z ojcem, jego kochanką i moim przyrodnim bratem. 
-O boże... To znaczy, że nie możemy już być razem, prawda ? - spojrzałem na nią ze łzami w oczach. W jej nie było widać zbyt wiele emocji. Albo umie kryć emocje, albo jej nie robiło to różnicy. Co ja gadam ? Przecież mnie kocha. Nie byłaby tyle ze mną gdyby mnie nie kochała. 
-Emmo to nie tak. Przecież możemy dalej być razem. Będziemy rozmawiać na skypie, przez telefon. Pewnie będę przyjeżdżać na święta. To nie musi być koniec. - podkreśliłem znaczącą ostatnie zdanie.
-Harry, ale to nie ma sensu. Związki na odległość prędzej czy później się rozpadają. Po co dalej robić sobie nadzieję. To koniec. - łzy momentalnie napłynęły mi do oczu.
-Proszę Em. Nie rób tego. 
-Jeśli ja tego nie zrobię to będziemy dalej w tym związku nieszczęśliwi. Przepraszam. - przytuliła mnie i wyszła z mieszkania. 
Zostawiła mnie samego, zapłakanego. Potrzebowałem wsparcia i pomocy, a ona zostawiła mnie w takim momencie. Nie wierzyłem w to. Tak łatwo przyszło jej skończyć wszystko co było między nami. Ale dlaczego ? (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że niedługo się wszystkiego dowiem) .  
Po długim czasie, w końcu się ogarnąłem. Wytarłem rękawem bluzki, mokre oczy i udałem się do mojego pokoju. Dokończyłem pakowanie się i czekałem w spokoju aż mama wróci z pracy. 
Czekałem kilka godzin. W tym czasie czytałem książkę, którą niedawno kupiłem. Pokochałem ją. Była to jedna z części cyklu Domu Nocy autorstwa P.C Cast i Krostin Cast, " Kuszona". Lubiłem książki fantastyczne. 
Nagle usłyszałem hałas otwieranych się drzwi wejściowych. Powoli poszedłem w ich kierunku. W holu dostrzegłem mamę rozbierającą kurtkę. Nie widziała mnie więc podszedłem bliżej i przytuliłem ją mocno. 
-Harry synku przestraszyłeś mnie. - powiedziała z rozbawieniem.
-Przepraszam mamo.
-Nic nie szkodzi skarbie. Coś się stało ? 
-Tak. Ja nie chcę wyjeżdżać. Chcę zostać z tobą. - mówiłem nadal nie puszczając jej z objęć.
-Kochanie myślisz, że ja chce tu zostać sama ? Oczywiście, że nie. Ale doskonale wiesz, że nie dam rady cię utrzymać, nawet jeśli ojciec dawał by alimenty. Postanowiłam się przenieść do babci. Będzie nam o wiele łatwiej finansowo.
-Kocham cię mamo !
-Ja ciebie jeszcze mocniej synku. - powoli odsunęła mnie od siebie i spojrzała mi w oczy. - Idź spać. Masz całe spuchnięte oczy, a musisz być wypoczęty i gotowy do lotu w nowe miejsce. 
-Niech ci będzie. Dobranoc mamo.
-Dobranoc Harry.
Wyminąłem ją i poszedłem do pokoju. Tak ja stałem w rzeczach rzuciłem się na łóżko. Byłem tak wykończony wszystkimi tymi wydarzeniami dzisiejszego dnia, że nie zauważyłem nawet, kiedy zasnąłem. 


Hej hej !! 
No i jest jedyneczka. Przepraszam, że taka krótka, ale tak wyszło. Postanowiłam napisać bloga o Larry Stylinsonie jak już pewnie zauważyliście. Z góry uprzedzam, że jeśli komus nie pasuje ta tematyka to niech nie komentuje i oszczędzi mi nie miłych sytuacji. 
Jeśli jednak się spodoba proszę o zostawienie śladu po sobie w postaci komentarza wyrażającego opinie. 
Życzę miłego czytania. 
Papatki