niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 11

*Oczami Louisa*

Usłyszałem głośny trzask, zamykających się drzwi wejściowych. Mimowolnie spojrzałem na miejsce obok siebie. Harrego tam nie było. Wszedłem do łazienki. Tam też po nim ani śladu. Przejrzałem resztę pomieszczeń, lecz nigdzie nie natknąłem się na mojego chłopaka. Tak tak... mojego chłopaka. Jak to cudownie brzmi. Po Niallu nie spodziewałem się, że spotkam jeszcze kogoś, kogo pokocham i co najważniejsze, mnie pokocha. Tak bezwarunkowo, razem z moimi wszystkimi wadami. Harry jest bardzo uczuciowy i łatwo go zranić. Nawet jedno małe słowo, źle przez niego zrozumiane, doprowadza go do depresji, załamania itd. Z jednej strony to dziwne, lecz z drugiej bardzo słodkie. Taki delikatny. Może to przez wiek. Jest młodszy ode mnie o kilka lat, ale czy ja zachowuję się jak na swój wiek ? Raczej wątpię. Mam chwilę, gdy zachowuję się jak dziecko i tak się też czuję. Mama i Lottie (najstarsza z moich trzech sióstr), widząc moje zachowanie kładą się na podłodze ze śmiechu.
Z wielkim uśmiechem na twarzy wróciłem do swojego pokoju. Wygrzebałem z szafy obcisłe miętowe rurki i ciemny, granatowy sweter. Wszedłem do łazienki, wziąłem ciepły, relaksacyjny prysznic. Ubrałem się we wcześniej przygotowane ciuchy i spojrzałem w lustro. Przeczesałem delikatnie palcami moje niesforne włosy. Kilka kosmyków na grzywce odstawało na różne strony. Jak zwykle... Mógłbym godzinami je układać, ale nie przyniesie to lepszego efektu. Więc nie chcąc tracić czasu na marne, zostawiłem sprawy mojej fryzury zamknięte i wszedłem do sypialni. Wtedy dopiero zauważyłem przedmiot leżący na podłodze przy łóżku. Modliłem się w duchu, żeby nie było to to o czym myślałem. Niestety to było dokładnie to, co podejrzewałem. Podniosłem ciemną ramkę ze zdjęciem. Całkiem niedawno dostałem je od najważniejszej niegdyś osoby w moim życiu. Odwróciłem je tak, by ujrzeć osobę, przedstawioną na fotografii. 'Oh... Niall, gdybym wiedział, że tak mnie zranisz, nigdy nie pozwoliłbym ci namieszać mi w głowie i rozkochał w sobie' –powiedziałem na głos.
I teraz dotarło do mnie to, co się wydarzyło. Jak piorun wybiegłem z domu. Przez moja głowę przebiegało milion myśli. Biegłem w stronę parku. To jedyne miejsce, które przyszło mi do głowy. Tam wyznaliśmy sobie miłości i pierwszy raz posmakowałem jego malinowych ust. A poza tym Harry nie znał Doncaster. Jedynym miejscem, gdzie wychodziliśmy był ów park.
'Proszę, wprost błagam, by on tam był' – powtarzałem w myślach, a jedna pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.


*Paczałkami Harrego*

Wybiegłem wściekły z domu Tomlinsona. Ręce trzęsły mi się ze złości. Szedłem przed siebie, nie potrafiąc się opanować. Nogi same zaprowadziły mnie w to miejsce. Tak wiele dla mnie znaczące. Usiadłem na ciemnozielonej, zniszczonej ławce, pod wielkimi starymi dębami, nieopodal małego stawku. Tak tu pięknie. Tyle wspaniałych wydarzeń miało miejsce całkiem niedawno. Pozwoliłem dać upust swoim emocją. Potok łez zalewał moją twarz. Wiejący silny wiatr, mierzwił mi włosy i niemiłosiernie drażnił i tak już opuchnięte i przekrwione oczy. Kompletnie zatraciłem się w niewyjaśnionej rozpaczy. Przecież nie miałem gwarancji, że Louis wciąż czuje coś do Nialla. Powinienem najpierw z nim to wyjaśnić, ale nie dać się ponieść emocja jak jakiś gówniarz. Na każdym kroku pokazywałem jaki jestem słaby psychicznie. To wszystko przez Louisa. Zawsze byłem zamknięty w sobie. Przy nim się otwarłem Zachęcał mnie do wyrzucenia z siebie wszystkiego, co mnie rani. Nie robiłem tego chętnie, lecz chciałem mu pokazać jak ważny jest dla mnie i że jest jedyną osobą, której ufam.
Zdając sobie sprawę ze swojej beznadziejnej postawie w tej sytuacji, wstałem z ławki, kierując się z powrotem do domu mojego ukochanego. Mam nadzieję, że jeszcze śpi i nie zauważył mojej nieobecności.
Szedłem tak powoli ścieżką, nie myśląc o niczym. Moją uwagę zwróciła postać, szybko zbliżająca się w moim kierunku. Patrzyłem się w jej kierunku i już po chwili mogłem stwierdzić kto to. To właśnie Louis pędził z niewiarygodną szybkością wprost na mnie. Rzucił mi się w ramiona i mocno przytulił.
-Harry, ja tak bardzo przepraszam. Już dawno powinienem wyrzucić to zdjęcie, ale zupełnie o nim zapomniałem. Nie miałem pojęcia, że tak to odbierzesz. Proszę wybacz mi. Jesteś jedyna osobą, którą kocham. Strasznie cie kocham i nie wyobrażam sobie, że mogę cię stracić. - wydyszał na jednym tchu. W jego krótkiej dość wypowiedzi, były zawarte wszystkie odpowiedzi jakie oczekiwałem z jego strony. Zdecydowanie potrzebowałem ich w tamtym momencie.
Położyłem ręce na jego talii i delikatnie od siebie odsunąłem. Kiedy już miałem doskonały widok na jego twarz przeraziłem się. On płakał. Przeze mnie. Objąłem jego twarz w dłonie i kciukiem starłem ciecz jeszcze po nich spływającą.
-To ja przepraszam. Ty niczemu nie zawiniłeś. Zachowałem się głupio, wybiegając z domu i zostawiając cię samego z niewyjaśnioną sprawą. Idiota ze mnie. Ale po uszy zakochany i zazdrosny idiota.
Delikatnie musnąłem jego usta i spojrzałem w jego turkusowe oczy.
-Zapomnijmy o tym.
-Zapomnijmy. - wyszeptał.
Ująłem jego dłonie i splotłem czule nasze palce. Kciukiem masowałem jego dłoń, wywołując tą czułością rumieniec na jego twarzy. Postanowiliśmy przejść się trochę po mieście. Nie znałem tutaj żadnego miejsca oprócz supermarketu tuż przy moim domu i parku też znajdującego się w okolicy. Szliśmy po chodnikach trzymając się za ręce i od czasu do czasu, czule całując. Nie przejmowały mnie reakcje ludzi lub to, że ktoś nas zobaczy. Naprawdę miałem to w poważaniu.
Po kilku wspaniale spędzonych godzinach wróciłem do domu. Tak strasznie trudno było mi się rozstać z Louisem, ale nie byłem już sam w domu. Nie mogłem robić to na co miałem ochoty. Gdyby nie obecność Billa i Kelly spałbym dzisiaj po raz kolejny u Louisa. I byłoby to o wiele ciekawsze niż oglądanie telewizji ze znienawidzonymi przeze mnie ludźmi.
Zmęczony ich obecnością poszedłem do swojego pokoju, wziąłem prysznic, następnie wyjąłem z szafki laptopa i przejrzałem portale. Na facebook'u czekał na mnie chyba miliard wiadomości od Zayna i Emmy. To co w nich przeczytałem zwaliło mnie z nóg. Dowiedziałem się o tym, co zdarzyło się pod galerią.
Po tym jak zobaczyłem tą dwójkę całującą się przed wejściem i uciekłem, do akcji wkroczył Louis. Rozprawił się z nimi, powiedział kilka nie miłych słów i to co leżało mu na sercu i co myśli na temat tej całej sprawy. Powiedział dokładnie to, czego ja nie miałem odwagi i siły powiedzieć. Momentalnie po moim policzku spłynęła łza szczęścia. Louis stanął w mojej obronie i nie mógł się pogodzić z tym, że przez tą dwójkę cierpię.
Narzuciłem na siebie grubą bluzę i kremowe rurki. Nie zważając na protesty ojca i późną godzinę poszedłem do Louisa. Muszę mu podziękować za wszystko.


Cześć, cześć i czołem :D
Rozdział pojawił się wcześniej niż miałam zamiar go wstawić. Kilka osób, z którymi ostatnio pisałam uświadomiło mi, że nie warto brać do siebie tych niemiłych docinków skierowanych pod moim adresem. Będę silna i będę kontynuować swoje dzieło. Zbyt wiele czasu poświęciłam temu blogu.
Dziękuje wszystkim osobą wspierającym mnie i komentującym. Kocham was <3
Następnego rozdziału możecie się spodziewać we wtorek lub środę. Wczoraj przyleciałam na święta do rodziny. Sami więc rozumiecie, że nie mam zbyt wiele czasu na pisanie, dlatego rozdział taki krótki.
I jeszcze jedna sprawa.

WESOŁYCH ŚWIAT KOCHANI I DOZOBACZENIA NIEDŁUGO :*** <3

19 komentarzy:

  1. rozdział świetny ;)
    WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. <3 Dobrze, że Harry sam zrozumiał, że to zdjęcie może nie mieć żadnego znaczenia dla Lou. ;')
    Miałam na prawdę zły dzień, ale gdy usiadłam teraz do komputera i zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. :) Twój blog jest jednym z moich ulubiony i bardzo się cieszę, że nie przestałaś pisać. <3 :)
    Wesołych świąt kochana. ;* <3 Żebyś miała dobre oceny w szkole i żeby wena nigdy Cię nie opuściła. ;D

    Harrot . xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając twoje komentarze jest mi zawsze mega miło :* jestes kochana :D.

      Usuń
  3. Zajebisty ten rozdział..! cieszę się że nie porzucasz bloga i postanowiłaś go kontynuować.. za dużo twojej pracy by się zmarnowało... dobrze że Hazza i Lou już wszystko sobie wyjaśnili... :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę Wesołych Świąt..! ;*... Xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy sie cieszycie że nie porzuciłam bloga a ja się cieszę że mnie nie zostawiłyście dziewczyny i nadal komentujecie.
      :)

      Usuń
  4. Wiem, że mam małe opóźnienie w komentowaniu... No, może nie takie małe ;) Przepraszam, ale przysięgam, ze przeczytałam już jakiś czas temu. Naprawdę :) Chyba tylko lenistwem mogę się usprawiedliwiać, ale to niezbyt dobre wytłumaczenie.
    Podoba mi się ten rozdział. Ten spokojny początek. Rozmyślania Lou na temat Harry'ego i te cudnie brzmiące słowa "mój chłopak"... Taka bajkowa atmosfera. Słodko :)
    Potem te wspomnienie o Niallu. Smutne, ale pozbawione złości. Ciekawa jestem, czy blondyn się pojawi w opowiadaniu...
    Ale i tak wstrzymałam oddech w momencie, kiedy dotarło do niego, dlaczego Harry'ego nie ma przy nim... I jego natychmiastowa reakcja. Coś wspaniałego...
    Rozterki Harry'ego i jego rozmowa z samym sobą... Cudownie to przedstawiłaś i najważniejsze, że doszedł do mądrych wniosków i postanowił wrócić :)
    Ale scena, jak Lou biegnie do niego i wpada mu w ramiona, a potem się przytulają... I te cudowne słowa, które padają między nimi... Czy ty chcesz mnie zabić nadmiarem słodyczy? Aż sobie westchnęłam w taki nastrój mnie to wprawiło...
    Z jednej strony nie lubię mieszania się w nie swoje sprawy, ale najwyraźniej Harry potrzebuje kogoś, kto się o niego zatroszczy, przecież on w twoim opowiadaniu jest taki delikatny i wrażliwy... A Louis najwyraźniej chcę być jego bohaterem, obrońcą... Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i podziękowań Harry'ego ;) Naprawdę nie mam pojęcia co planujesz w związku z fabuła opowiadania, ale naprawdę mam wielką nadzieję, że nie skrzywdzisz chłopców ;) W sensie, ja rozumiem, że nie może być cały czas cukierkowo i pewnie zdarzą się jakieś straszne rzeczy, ale naprawdę bym sobie życzyła (czy to za późno na świąteczne życzenia?), by cokolwiek się stanie oni byli dla siebie wsparciem i by to nie oni krzywdzili się nawzajem... Czy w ogóle da się zrozumieć sens tego zdania? Chyba sama się zakręciłam ;)
    I nawet sobie nie wyobrażasz jak cieszę się, że postanowiłaś pisać dalej :) Uwielbiam twojego bloga i chyba bym się załamała, gdybym nie poznała tej historii do końca. Więc bądź silna i miej w d... w głębokim poważaniu ;) ludzi, którzy nie mają nic mądrego do powiedzenia. Kij im w oko! Jestem z tobą :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam twoje komemtarze. Są takie szczere. Przynajmniej tak mi się wydaje. Za każdym razem poprawiasz mi chumor. Dziękuje ci że jestes i dalej komentujesz i mnie wspierasz.

      Usuń
  5. ejjjj ktoś tu nam obiecał rozdział, no fakt we wtorek albo środe, tylko którego tygodnia?
    pamiętaj my czekamy nowy z niecierpliwością ;D

    @kevinomania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest już dawno gotowy. Miał być juz wewtprek ale postanowilam dodac jeszcze pare rzeczy i napisac dluzszy rozdzial.
      Sorki wielkie.

      Usuń
  6. O raaany, świetnie piszesz! ♥ Pierwszy raz odwiedziłam Twojego bloga, a już jestem pod ogromnym wrażeniem! ♥ Za chwilkę zamierzam przeczytać chociaż część poprzednich rozdziałów, bo jest ich kilka, i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na następne! ;)
    Życzę dalszej weny i pozdrawiam cieplutko! ♥

    W wolnej chwili zapraszam również do mnie na:
    marrymeharrystyles.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że blog się spodoba i pozostawisz po sobie szczery komentarz dotyczący rozdziałów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty zamierzasz przeczytac wszystkie rozdzialy ? Wow. Podziwiam że ci sie chce. Ale to bardzo miło
      mam nadzieje ze zostaniesz na moim blogu na dluzej. :S

      Usuń
  7. Hejo, hejo!
    My się jeszcze nie znamy, prawda? tak, nie byłam jeszcze na Twoim blogu. Postanowiłam sobie poprzeglądać blogi o One Direction. I większość była tak żałosna, że po prostu ręce opadają. Ale NIE Twój. Boże nie wiem co mnie tak przyciągnęło do Twojego bloga, ale chyba ta piękna ikonka Harrego. Też go uwielbiasz. Jak tak to high five :) No dobra koniec mojej histori przejdę do bloga.
    Jak komentuje bloga, to nie piszę rzeczy w stylu"świetnie", "Super piszesz", wcale tego nie czytając i spamując cały czas w komentarzach. Też Cię to wkurza? grrr, mnie bardzo. No i po przygotowanich na Sylwestra, zanurzyłam się w Twoim blogu. Dlaczego? kurczę, sama nie wiem, może Ty mi powiesz? Powiedziałam to paru osobom, które naprawdę mają talent do pisania i Ty jetseś następnym takim cudem, które ma piękny talent. Na początku nie lubiłam opowiadań o Larrym, ale Twoje mnie do nich przkonało... Sama nie wiem dlaczego.. Teraz będę szukała następnym, bo mnie zaciekawił ten temat...
    Ohh, cieszę się że Harry i Lou sobie jakoś wyjaśnili te nieporozumienie związane z nIallem. W sumie też się zastanawiam czy Horan pojawi się w opowiadaniu. Kurczę, te emocje i refleksje Loczka, kiedy siedział na ławce, tam się poznali, nieprawdaż? boże Lou tak się przejął. mmm, to prawdziwa miłość. Jak to się czyta, to od razu ta ich bezwarunkowa miłość ryję taką dziurkę w pamięci. To chyba cechuje Twoje wspaniałae opowiadnie. Co ja mam jeszcze napisać? boże... Bardzo się cieszę że tutaj trafiłam. Informujesz o nowych rozdzialikach gdzieś? Jak tak to zapisuję się na listę. No i chyba kończę, bo jak zawsze się tak rozpisuję w komentarzach, ale to fajnie czytać taką szczerą opinie, niż takie"świetnie". przynajmniej w moim przypadku... :)

    Peanuts :D
    (jak będziesz miała czas, mozesz wpaść do mnie:http://1dopowiadania123456.blogspot.com/)
    Całuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za propozycje ale nie skorzystam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiscie skorzystamz zaproszenia jak tylko bede miala troche wolnego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  10. No, no, no! Świetny! Kocham, kocham kocham! Będę z niecierpliwością czekała na następny. Nie wiem co więcej napisać, bo Peanuts powiedziała już chyba wszystko na ten temat.
    Pozdrawiam
    Ola
    ps. jesli znajdziesz chociaż chwilę to wpadnij do mnie (http://heart-on-fire-but-under-water.blogspot.com). Bardzo jestem ciekawa twojej opinii na temat tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham takie komentarze :* i strasznie się ciesze że wpadłaś na mojego bkoga.
    Oczywiście bardzo chętnie przeczytam twoje dzielo.
    I owszem informuje o dodawaniu nowych rozdzialow. Na moim profilu gmaila podane jest TT. Tam najczesciej informuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział bardzo mi się poddoba zreszztą jak każdy. Jest cuuuuuuudowy a ty tak cudnie piszesz, że hoho.. :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś najlepsza! Aż dostałam wypieków czytając to :D Natka :)

    OdpowiedzUsuń