Całą noc spędziłem na rozmyślaniu o Louisie. Ten chłopak zwrócił mi w głowie, jak nikt inny, nigdy wcześniej. Jeszcze kilka tygodni temu przez myśl, by mi nie przeszło, że kiedykolwiek mógłbym mieć chłopaka, całować się z nim albo nawet uprawiać z nim seks. Nadal po całym ciele przechodzi mi ten nieprzyjemny dreszcz i zbiera mi się na wymioty, kiedy pomyślę sobie o takich sprawach. Ale z Louisem było inaczej. To nie jakiś tam zwykły, niczym nie wyróżniający się z tłumu, chłopak. Oj nie... Ma w sobie coś takiego co przyciąga, jest wyjątkowy. Taki delikatny, uroczy, mądry a zarazem potrafił pokazać również swoje drugie oblicze. Zdecydowanie zawładnął moimi myślami, ciałem i duszą. Działa jak magnes. Nie potrafię, nie mam dość siły, by stać się na niego obojętny. Nawet nie chcę tego robić. Jeśli Louis ma być miłością mojego życia, nie zwrócę najmniejszej uwagi na to jakiej jest płci. Jeśli to tylko wakacyjna przygoda, to jestem pewien, że nie będę jej żałował. Pierwszy raz mam do czynienia z tak silnym i głębokim uczuciem. Nie zmarnuję tego.
Mimowolnie
spojrzałem wyświetlacz telefonu, sprawdzając godzinę. Było
wcześnie nad ranem, ale coś czułem, że już raczej nie zasnę.
Wciągnąłem na nogi czarne rurki i ubrałem fioletową bluzę.
Włosy delikatnie przeczesałem palcami i uśmiechnięty spojrzałem
na odbicie w lustrze. 'To będzie wspaniały dzień' – pomyślałem.
Z optymistycznym nastawieniem zszedłem do kuchni i otwarłem
lodówkę. Cały optymizm zgasł równie szybko jak się pojawił,
widząc puste wnętrze. Chciałem się wybrać na zakupy, ale po
pierwsze nie znam na tyle dobrze miasta, po drugie nie miałem ochoty
na pieszą przechadzkę. Pomimo swojego lenistwa i braku chęci,
jednak wyszedłem z domu i zamknąłem za sobą drzwi. Wszedłem do
garażu i wziąłem jeden z rowerów, które stały pod ścianą. Ten
zapewne był taty. Wsiadłem na niego i z zadowoleniem ruszyłem w
poszukiwania spożywczaka. Okazało się, że droga nie trwała
długo. Już dwie ulicę dalej, na zakręcie stał spory market. Bez
zapinania roweru, zostawiłem go pod sklepem i wziąwszy koszyk
poszedłem na łowy produktów. Pakowałem praktycznie wszystko co
wpadło mi w ręce. Zaczynając od napoi w puszkach, kończąc na
pudłach lodów. Zapłaciłem i cały zawalony reklamówkami pełnymi
zakupów, znów wsiadłem na rower i szybko popędziłem w stronę
domu. Zdziwiłem się ogromnie widząc smutnego Louisa, siedzącego
na schodach przed wejściem do jego domu. Z daleka patrząc nie byłem
pewien, ale chyba palił papierosa. Odłożyłem rower na miejsce, to
samo również uczyniłem z zakupami.
Wyszedłem
z domu i ruszyłem w kierunku domu Tomlinsona, ale jego już tam nie
było. Zapukałem do drzwi. Nikt nie otwierał. Dobijałem się z
dobre 10 minut i nic. Dopiero teraz moją uwagę zwróciły odgłosy
dobiegające z jego garażu. Wszedłem od tyłu przez drzwi. Ujrzałem
mojego ukochanego siedzącego na dużym stołku. Nachylał się nad
sporych rozmiarów biurkiem i szkicował coś. Cichutko podszedłem
od tyłu i nachyliłem się nad nim i delikatnie pocałowałem w
policzek. Tak się przestraszył, że o mało co nie spadł z
krzesła.
-Co
ty wyprawiasz ? Chcesz żebym zawału dostał ?
-Nie
krzycz na mnie. - udałem zasmuconego. Widząc moją minę wstał i
wtulił w siebie.
-Przepraszam,
wiem, że nie powinienem.
Momentalnie
odkleił się ode mnie jakbym parzył i szybkim ruchem przykrył
swoje prace jakimś materiałem. Zachowywał się co najmniej dziwnie
i niepokojąco. Jakby przez wczorajszą sytuację wszystko się
zepsuło co pomiędzy nami było.
Coraz
bardziej się ode mnie odsuwał, tym samym raniąc moje uczucia.
Dlaczego traktował mnie tak chłodno ? Zrobiłem coś nie tak ?
Ze
łzami w oczach, wymaszerowałem z tego pomieszczenia. Może i
pomyśli sobie, że jestem słaby, ale ja przynajmniej mam uczucia.
Skoro chciał mnie tak traktować, to po co ku*wa robił mi nadzieję
? Po co mówił że się we mnie zakochał ? Po co odwzajemnił mój
pocałunek ?
Tak
wiele pytań i na żadne nie znałem odpowiedzi.
Nie
chcę go teraz widzieć.
*Oczami Louisa*
Chyba
trochę przesadziłem. Zdecydowanie przesadziłem !! To miało
wyglądać zupełnie inaczej, ale chciałem dać mu czas. Chciałem
żeby był wszystkiego pewien. Żeby na pewno wiedział, że mnie
kocha i chce ze mną być. Teraz mógłby mi robić niepotrzebne
nadzieje, a nie wytrzymałbym rozstania z nim. Przywiązałem się do
tego małolata. Wczorajszy dzień był moim najpiękniejszym dniem w
życiu. Chłopak w którym się zakochałem, również odwzajemniał
moje uczucia. Co najlepsze sam, nie przymuszony pocałował mnie !
Byłem najszczęśliwszy na świecie, a może nawet we wszechświecie.
Gdy dotarłem do domu momentalnie jakbym dostał kubłem zimnej wody.
Przecież mówił mi, że miał w życiu tylko jedną osobę którą
kochał. I to była DZIEWCZYNA. Skąd mogłem mieć stuprocentową
pewność, że szczerze mnie kocha. Nie miał doświadczenia w takich
sprawach. To może być zwyczajne zauroczenia. Rozkocha mnie w sobie,
a później złamie serce, bo zda sobie sprawę, że woli dziewczyny.
Chyba bym się zabił.
Rozstanie
z Niallem moją pierwszą miłością było dramatyczne i bolesne. A
co dopiero by było gdyby to Hazza mnie zostawił ? Do niego czułem
coś wyjątkowego. To zupełnie nowy rodzaj miłości. Łączyło nas
coś głębszego i takiego prawdziwego. Nie udawanego,
spontanicznego. Powiedziałem mu, że ma sobie wszystko przemyśleć,
ze dam mu czas. Myślałem, że mnie zrozumiał.
A
jeżeli on już podjął decyzję ? Jeżeli przyszedł mi ją ogłosić
? Jeśli swoim zachowaniem chciał mi oznajmić, że jest gotowy ? -
JAKIM JA JESTEM KRETYNEM.
Przez
całą noc siedziałem w tym cholernym garażu i przenosiłem swoje
myśli na papier. Powstało ponad 10 rysunków. Wszystkie
przedstawiały przepiękną twarz Harrego. Myślałem tylko o nim. I
spieprzyłem jednym gestem wszystko. Nie wiem czy teraz będzie
chciał ze mną rozmawiać. Na jego miejscu porządnie bym się
obraził. 'Co ty tu jeszcze robisz idioto ? Leć za nim' – mój
wewnętrzny głos dał o sobie znać.
Zgodnie
z jego poleceniem po sekundzie stałem pod domem Loczka i dobijałem
się do drzwi. Nikt nie otwierał. Jestem pewny, że jest w środku.
Gdzie niby miałby iść ? Nie zna miasta. Może aż tak go uraziłem,
że teraz będzie mnie unikał. Przypomniałem sobie nasze pierwsze
spotkanie. Wtedy ten głupek spadł z drabiny i trafił do mnie na
ogród. W takim razie jeśli nie chce wpuścić mnie drzwiami, to ja
wejdę oknem. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Spojrzałem na
drabinę. Kończyła się z dobre dwa metry nad ziemią. Podskoczyłem
i obiema rękami chwyciłem ostatni szczebelek. Nogali wspiąłem się
po murze i po chwili stałem już całym ciałem na drabinie.
Wspiąłem się w ekspresowym tempie i stanąłem na balkonie. Okno
było uchylone. Zajrzałem do środka. Na skraju wielkiego metalowego
łóżka, ze śnieżnobiałą pościelą i dużą ilością
kolorowych poduszek, siedział Harry. Głowę miał spuszczoną w
dłonie. 'Proszę żeby tylko nie płakał' – modliłem się w
duchu.
Mimowolnie
zapukałem delikatnie w szybę. Loczek natychmiast poderwał się z
miejsca, wstając i tym samym odsłaniając twarz. Oczy miał całe
czerwone i podpuchnięte, a wyraz jego twarzy zdradzał wszystko. Był
jak otwarta karta. Zbliżył się do drzwi balkonowych i rozsunął
je, wpuszczając mnie do środka. Nie wiedziałem co mam zrobić.
Wpatrywałem się w niego. Obserwowałem każdy wykonywany przez
niego ruch. Ponownie usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie.
Ani jednego słowa do mnie nie wypowiedział. Musi być naprawdę
źle.
Nieśmiało
usiadłem bardzo blisko niego. Ostrożnie położyłem dłoń na
jego. Drgnął, ale się nie odsunął. Tak jakby dał mi wolny
wybór. Teraz już bez wahania uklęknąłem przed nim i zdjąłem
dłonie z jego twarzy. To był najstraszniejszy widok jaki
kiedykolwiek miałem okazję zobaczyć. Jak kilka moich gestów
sprawiło taki ból temu chłopakowi.
Nadal
siedział unikając mojego spojrzenia. Jedną ręką puściłem jego
dłoń, która od razu powędrowała do jego policzka. Cały czas
płakał, jakby mój dotyk coraz bardziej utwierdzał go w fakcie, że
zaraz powiem mu, że jednak nic do niego nie czuję. Co za paranoja.
Cierpliwie
czekałem. Klęczałem chociaż nogi bolały mnie już jak diabli,
ale nie poddawałem się. Czekałem aż spojrzy mi w oczy. W końcu
to nastąpiło, lecz jego twarz była wyprana z emocji. O
wcześniejszej sytuacji przypominały tylko przekrwione od płaczu
oczy. Odezwałem się nieśmiało:
-Harry,
co się stało ? Dlaczego płakałeś ? - znałem odpowiedź ale
chciałem usłyszeć to od niego, żeby się upewnić.
-Dobrze
wiesz Lou. Nie rób ze mnie idioty. - wycedził ze złością przez
zęby. - Rozkochałeś mnie w sobie, zrobiłeś nadzieję, cholera ja
ciebie pocałowałem, a ty potraktowałeś mnie jak śmiecia. Kim ja
dla ciebie jestem Louis ? Zabawką ? Myślałem że byłeś ze mną
szczery. Powiedziałeś wczoraj, że mnie kochasz, a dzisiaj w garażu
? Byłeś taki chłodny, niedostępny. Nie rozumiem. Miałem nadzieję
na coś więcej. - i znowu zaczął płakać. I ja razem z nim. Co ja
zrobiłem ? To nie miało tak wyglądać.
-Posłuchaj
mnie. To nie tak jak myślisz. Chciałem dać ci czas, do namysłu, a
przez moje zachowanie miałeś wywnioskować, że nadal nic się nie
zmieniło i jesteśmy przyjaciółmi. Nie chciałem sobie robić
nadziei tuląc cię lub całując.
-Alleee...
ja jestem pewny swoich uczuć do ciebie. Zawsze byłem.
-Ja
też. Przepraszam za wszystko. Wybaczysz mi ? - zapytałem z
nadzieją wstając i odwracając się tyłem do niego. Nie mogłem
dalej patrzeć w te zapłakane oczy. Poza tym nie mogłem już dalej
powstrzymywać także swoich łez.
-Oczywiście,
że ci wybaczam. Oboje źle postąpiliśmy. Powinienem najpierw z
tobą porozmawiać a później wyciągać wnioski. - poczułem ciepły
oddech na szyi. Momentalnie przeszedł mnie dreszcz rozkoszy. -
Kocham cię Lou.
-Ja
ciebie też Harreh.
Obróciłem
się w jego stronę by go przytulić za to siedemnastolatek miał
inne plany. Naparł na moje usta swoimi cudownymi, słodkimi wargami.
Oczywiście pogłębiłem pocałunek. Przedostałem się językiem
przez szereg jego bielutkich i równych ząbków. Nasze języki
zaczęły wojnę o dominację. Po dłuższym starciu wygrał Harry.
Całował się nieziemsko. Jakby robił to już tak wiele razy.
Podobało mi się to. Zdecydowanie będę do powtarzał częściej.
Nie
należał ten pocałunek do delikatnych, był piekielnie namiętny i
brutalny, ale nie przeszkadzało mi to. Byłem tak spragniony jego
pocałunków i dotyku, że nie zauważyłem kiedy wylądowaliśmy na
łóżku Siedziałem na nim okrakiem. Jego ręce zatrzymały się na
moich pośladkach i mocno zaciskały. Wsunąłem ręce pod jego bluzę
wciąż składając pocałunki na jego ustach. Odsunąłem się
odrobinę i pomogłem ściągnąć zbędny materiał z jego ciała.
Nie chcąc zostać mi dłużny Hazza dobrał się do odpinania
guzików mojej koszuli, która niedługo potem leżała na podłodze
gdzieś w kącie pokoju. Nagle do mojej głowy wpadł pomysł.
Odrywając usta od jego warg, zbliżyłem je go szyi chłopaka.
Delikatnie zassałem skórę, zostawiając pokaźnych rozmiarów
malinkę. Zadowolony ze swojego dzieła z powrotem zająłem się
jego ustami. Nastolatek miał chyba inne plany, bo zrzucił mnie z
siebie i to teraz on był górą. Jego dłonie powędrowały w dolną
część mojego ciała. Spojrzałem zszokowany na niego, kiedy zajął
się odpinaniem guzika i zamka. Na moją minę zaśmiał się krótko
i zsunął ze mnie spodnie. Ponownie na mnie usiadł. Poczułem, że
coś niepokojącego działo się z moim członkiem. Powinienem
przerwać już w tym momencie, ale nie potrafiłem. Za bardzo tego
chciałem. Wiedziałem, że następna sytuacja nie nadejdzie tak
szybko.
Ale
ktoś miał inne plany.
Oboje
zesztywnieliśmy słysząc huk drwi wejściowych. Ktoś był w domu.
-HARRY
PRZYJECHALIŚMY !! - usłyszeliśmy męski krzyk z dołu.
Zdecydowanie
nie myślałem, że ten dzień nabierze takiego obrotu wydarzeń.
Nareszcie
jestem z ósemeczką. Przepraszam za opóźnienie. Nie mam nic na
swoje usprawiedliwienie. Mogę jedynie obiecać, że następny
rozdział pojawi się już po uzyskaniu pod tym 7 komentarz. :D
Będę
cierpliwie czekać kochani moi, bo wiem, że was na to stać.
Dziękuje
za miłe komentarze i nominację, które niedawno otrzymałam. Cieszę
się, że komuś podobają się te moje wypociny.
Co
do oceny tego rozdziału. Chyba zostawię ją wam. Ja osobiście nie
mam zdania na ten temat.
Pozdro
:**
Jest to najpiękniejszy rozdział jakikolwiek czytałam. ! ;D
OdpowiedzUsuńŚwietnaaa scenka +18, musieli wrócić ? no czemu ? ;c
Genialny rozdział, no kurde zajebisty ! ;D
Cód, miód i orzeszki.
Awwwwww....;D
kckckckckckck ten rozdział ! ;x
Proszę o więcej taaakich !
Czekamm z niecierpliwością na next ! ;3
Pozdrawiam,
one-love-one-band-one-direction.blogspot.com
Serio najpiękniejszy ? :D
UsuńJa nie byłam, co do niego przekonana. Już od dwóch tygodni gotowy rozdział był zapisany na moim komputerze i w dniu, gdy chciałam go dodać przeżyłam szok. Później podczas długiej rozmowy z moim przyjacielem przyznał się, że skasował mi wszystko z dysku, a ja głupia nic nie zauważyłam.
Więc ten rozdział powstał w pośpiechu, w niecałą godzinę. I to że się podoba wiele dla mnie znaczy.
Dzięki. Pozdro:D
Ten rozdział był świetny.. ! dlaczego on musiał akurat teraz przyjechać.. ? akurat wtedy gdy Hazza i Lou leżeli pół nadzy w łóżku..! :P .. Już nie mogę doczekać się nexta.. :3 .. Pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńHeh.. cały czas to jedno pytanie. Osz wy... Cierpliwości, nic nie dzieje się bez przyczyny.
UsuńCieszę się, że rozdział się podobał.
:D
Jest zajebisty ;* Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNormalnie niemożliwe! Jak oni mogli teraz wrócić? No jak, pytam się?!? Ja tu już się śliniłam na jakąś super mega super akcję, a tu szok... Czy ty wiesz, co się nagle w mojej głowie działo... Mam nadzieję, że zdążą się pozbierać i nikt ich nie nakryje bez spodni :) Mam jakiś taki dziwny strach w głowie, ale to pewnie przez inne opowiadanie, które wciąż we mnie siedzi... Tam podobna scena doprowadziła do katastrofy i do tej pory nie mogę się pozbierać... Błagam cię na wszystko - niech tutaj tak nie będzie, bo normalnie nie stać mnie na psychiatrę ;)
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam na początku, że to będzie dobry dzień, to... aż mnie dreszcze przeszły. I to wcale nie z gatunku tych przyjemnych. Po prostu wiedziałam, że coś się wydarzy. Cieszyłam się poznając myśli Harry'ego. Podszedł do sprawy mądrze, ale w zgodzie z własnym sercem... I uśmiechałam się do swoich wcześniejszych przeczuć myśląc, że wróżką to jednak nie będę ;) Ale normalnie ta reakcja Louisa zwaliła mnie z nóg. Jak on mógł doprowadzić ukochanego do łez? Te jego zimne zachowanie... Początkowy uścisk i... Na całe szczęście jeszcze mu tam jakieś szare komórki pracowały i poleciał za Harrym. I już miałam odtańczyć swój taniec radości, gdy sobie wybaczyli. Ale zaczęło się robić gorąco i odłożyłam pląsy na za chwilę... No i jak oni mogli wrócić?!?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Normalnie chciałam napisać słowo niecierpliwość drukowanymi ;) Masakra :) Ja też przepraszam, ze komentarz dopiero dzisiaj, ale... najwyraźniej ktoś mi czas kradnie ;) Ale czytam zawsze pierwsza :) Albo jako jedna z pierwszych :) Uwielbiam to opowiadanie...
Jeszcze raz dziękuję za nominację :) Odpowiedzi na twoje pytania umieściłam na swoim blogu w poście Liebster Award.
Pozdrawiam i życzę kolejnych genialnych pomysłów.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Nawet nie wiesz jak mnie ucieszył twój komentarz. Ogólnie cieszę się, że zawracasz sobie głowę czytaniem moich opowiadać. I fakt, że ci się podoba, doprowadza mnie do płaczu.
UsuńA co do pytania które każdy zadaje to TAK OJCIEC HARREGO MUSIAŁ WRÓCIĆ. Jeśli nie zrezygnuję z tego planu to będzie niezła akcja z udziałem całej nowej rodzinki Loczka. Jednak nie jestem co do tego pewna. Ale pomysł jest i rozdział się pojawi dziś wieczorem albo jutro. :*
Na prawdę dziękuję za miłe słowa.
o bosz.. cudny, cudny, cudny niewiadomo czego można było się spodziewać.... ^^
OdpowiedzUsuńczekam na 9 (:
@kevinomania
Dzięx :D
UsuńDziewiątka już niedługo :)
świetny rozdział, po prostu cudo :) Świetnie piszesz;p
OdpowiedzUsuńMiło, że ktoś docenia moje starania.
UsuńPozdro600
(:
RoZdZiAł.. ZAJEBISTY.. tylko dlaczego oni musieli wrócić.. ?? z nie cierpliwością czekam na dziewiąteczkę.. ;*.. ♥
OdpowiedzUsuńWeźcie się tak nie martwcie, że ta scena w pokoju Hazzy została przerwana. Znając mnie to pojawi się kolejna i to już całkiem niedługo. Będzie pikantniejsza i nikt im nie przeszkodzi. Obiecuję (:
UsuńNie jestem fanką Larrego i męczenie w ten sposób One Direction wyjątkowo mnie denerwuję... Mimo to jestem fanką yaoi i lubię takie rzeczy bejbe <3 Bardzo podoba mi się twój styl pisania, jest naprawdę wybitny. Ponoć prawdziwy talent sam się obroni.. :) Dodaję do obserwowanych i czekam na nexta :3
OdpowiedzUsuń+Zapraszam do mnie ---> http://diamond-blood-magic.blogspot.com/
Cieszę się, że pomimo tego, iż nie lubisz Larrego przeczytałaś mojego bloga. Jeszcze większą przyjemność sprawiłaś mi doceniając moją ciężką pracę i styl pisania. Nigdy nie uważałam go nawet za dobry, a tu takie komplementy. Podniosła mi się samoocena o kilka stopni. Dziękuję.
UsuńZ zaproszenia oczywiście skorzystam.
O Boże... Cudowny rozdział... Kocham Cię za to opowiadanie. <3
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że ta scenka tak się zakończy... Powrót ojca? Really? O.o
A tak poza tym... Jak mogłaś przerwać w takim momencie?!
Czekam na kolejny rozdział, ciekawa jestem co wydarzy się dalej. :D
Harrot. xx
Ja też cię kocham. Ale za komentarz. Cieszę się, że się spodobał rozdział. Niedługo następny i mam nadzieję, że nikogo nie rozczaruję.
UsuńPa :D
Siedzę i z otwartymi ustami i całkiem niezłym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, wpatruję się w okno gdzie ma pojawić się komentarz. Zaskoczyłaś mnie ostatnią sceną. Przyznam szczerze, że szykowałam się na poddanie się tej dwójki spektakularnej miłości, ale tu taka niespodzianka. Ojciec Harry'ego znalazł sobie idealny moment na powrót do domu, uch. :D
OdpowiedzUsuńRozczarowało mnie trochę zachowaniem Louisa. Nie spodziewałabym się tego, aczkolwiek cieszę się, że sobie wyjaśnili to i teraz jest już dobrze. Choć coś czuję, że za chwilę znowu trochę namieszasz. :)
Pozdrawiam. :*
www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com
Tak tym rozdziałem zaskoczyłam wszystkich. Ale ciesze się z tego. Wiem, że przedstawiłam Louisa trochę w gorszym świetle, lecz irytuje mnie już czytanie na innych blogach, że Lou to zawsze ten święty i idealny, a najczęściej Hazza to ten zły. U mnie będzie zupełnie inaczej. Będzie to zrównoważone.
UsuńOczywiście również masz rację. NAMIESZAM !! Nie chcę tak szybko skończyć tej historii, więc pojawi się jeszcze wiele niespodziewanych rzeczy. Mam nadzieję, że was nieźle zaskoczą. A przyjazd ojca Harolda będzie miał dość duży wpływ na dalszą akcję.
Pozdro :D
Jeny, dziewczyno... TEN BLOG JEST ŚWIETNY!!! Kocham to jak piszesz i o czym piszesz <3 z niecierpliwością czekam na dziewiątkę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tak miłe słowa.
UsuńDziewiątka już jest w trakcie sprawdzania. :D
Rozdział generalnie wyszedł nie wyobrazam sobie lepszego :* i podoba mi się to ze odpowiadasz na kazdy komentarz ... i wgl opowiadanie genialne kckckc :*
OdpowiedzUsuńomg ty masz talent ! pisz dalej !
OdpowiedzUsuń