Ocknąłem
się dopiero po chwili. Przetarłem oczy i próbowałem się
podnieść, ale strasznie byłem obolały. Dopiero po krótkim czasie
zauważyłem kucającego przy mnie chłopaka. Miał bardzo zmartwioną
minę. Widząc moje ruchy i to, że się staram pozbierać, odezwał
się:
-Nic
ci się nie stało ? Coś cię boli ? Może pomogę ci wstać ? - był
bardziej zdenerwowany tą sytuacją ode mnie.
-Bardzo
boli mnie lewa ręka i trochę plecy, ale nie jest źle. - jakoś
podciągnąłem się na prawym łokciu i udało mi się wstać.
-Chodź
do mnie, zrobię ci jakiś okład na tą rękę. Mogłeś ją
zwichnąć. To nie byłaby dobra wiadomość, ale lepsze to niż
złamanie.
-Nie
chce ci robić problemów. Mieszkam obok, więc dam sobie radę.
-Oj
nie nie nie. To żaden problem. Idziesz ze mną i koniec kropka.
-Okej.
Uśmiechnąłem
się na widok jego zatroskanej miny i wszedłem za nim do środka.
Dom był bardzo duży i urządzony ta rodzinni, ciepło. Nie to co
mój. Prawie cały oszklony i zimny.
Tutaj
na ścianach wisiały rodzinne zdjęcia. Z tego co zauważyłem to
chłopak miał dużą rodzinę. Zaprowadził mnie do pokoju i kazał
usiąść na kanapie. On sam jednak udał się do kuchni i kilka
minut wrócił z pokruszonym lodem w ręczniku, służącym jako
okład, ciepłą herbatą i ciastkami. Usiadł bardzo blisko mnie nie
położył okład na przedramieniu, bo tam bolało mnie najbardziej.
Patrzyłem się na niego przez dłuższy czas. Miał śliczne duże
niebieskie oczy, nieschodzący z twarzy uśmiech i upadającą na
twarz niesforną grzywkę, ułożoną w artystycznym nieładzie. Był
bardzo przystojny. Z rozmyśleń wyrwał mnie jednaj jego głos:
-Jeszcze
boli prawda ?
-Troszeczkę,
ale jest lepiej. Dziękuję za pomoc i zainteresowanie.
-Nie
ma za co. - znowu uśmiechnął się na co aż mi zaparło dech. -
Może się przedstawię. Mam na imię Louis. Louis Tomlinson i
mieszkam tu z mamą i trzema siostrami. Nie widziałem cię nigdy w
tej okolicy. To dziwne. Przeprowadziłeś się ?
-Miło
mi cię poznać Louis. Ja jest Harry Styles. Wcześniej mieszkałem w
Londynie z rodzicami, ale rodzice się rozwodzą i postanowili, że
zamieszkam tu z ojcem i jego kochanką. - momentalnie łzy zaczęły
mi spływać po policzkach. Spuściłem twarz by to ukryć, ale Louis
najwidoczniej już to zauważył.
Chwycił
mnie dłonią za brodę i podniósł głowę tak bym mógł na niego
spojrzeć. Wytarł wierzchem dłoni mokrą ciecz z mojej twarzy i
popatrzył w oczy.
-Harry
jeśli to dla ciebie tak trudny temat, to nie musimy go poruszać.
Jednak jeśli wolałbyś się komuś zwierzyć, lub wypłakać to
zawsze możesz do mnie przyjść.
-To
dla mnie wiele znaczy. Nie mam tu nikogo do kogo mógłbym się
odezwać.
-Teraz
już masz mnie. - wtrącił. Od razu zrobiło mi się lżej.
-Jeszcze
raz ci dziękuję.
-Już
dobrze. Słuchaj przyjechałem tu na wakacje. Przez najbliższy
miesiąc będę raczej sam w domu , ponieważ mama z dziewczynkami
pojechały odwiedzić babcię. Miło by mi było gdybyś wpadał do
mnie. Możesz codziennie. Naprawdę. Wiem, że znamy się raptem
godzinę, ale wydajesz się być bardzo fajny i polubiłem cię.
-Też
cię bardzo polubiłem. Oczywiście będę cię odwiedzał, ale
obiecaj, że też czasem wpadniesz. Ojciec z Kelly wyjeżdżają na
całe wakacje, nawet już nie pamiętam, gdzie i zostawiają mnie
samego.
-Jak
to ? Przecież dopiero się wprowadziłeś do nich.
-Wiem
właśnie. Ale co ja na to poradzę ? Zawsze wiedziałem, że mój
ojciec ma nie równo pod sufitem, lecz nie spodziewałem się po nim
, że kiedykolwiek zrani moją mamę w ten sposób i na dodatek mnie
od niej odseparuje. Pozbawił ją wszystkiego. Zapłaci mi za to.
-Nie
denerwuj się Harry. Jeśli będziesz bał się mieszkać sam to
dzwoń do mnie, albo po prostu przyjdź. Znajdzie się wolne łóżko
dla specjalnego gościa.
-Tak
krótko się znamy a tak wiele dla mnie robisz. Jesteś wyjątkowy. -
zaczerwieniłem się zdając sobie sprawę z tego co powiedziałem.
Bynajmniej mogło to zabrzmieć dziwnie. W ogóle przy Louisie
dziwnie się czułem i zachowywałem.
Na
to wszystko chłopak obdarzył mnie tylko szerokim uśmiechem.
-To
co może obejrzymy jakiś film albo pójdziemy się przejść jeśli
jesteś w stanie ?
-Chętnie
bym skorzystał, ale sądzę, że teraz powinienem wrócić do domu.
Nie gniewaj się.
-Co
ty, nie gniewam się przecież. Dałbyś mi swój numer ? Może kiedy
indziej byśmy gdzieś poszli ?
-Okej.
- wyjąłem telefon i podałem Louisowi. On to samo uczynił ze
swoim.
Louis
odprowadził mnie do bramy mojego nowego domu. Przez chwilę
obserwował moją twarz, co bardzo mnie zawstydziło. Momentalnie
zrobiłem się czerwony i zapiekły mnie policzki. Krępowało mnie
jego zachowanie, bo nie wiedziałem, co chce uczynić. On jednak
zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Powoli przybliżył się do mojej
twarz i na policzku złożył delikatny pocałunek. Po tym od razu
się odwrócił i czym prędzej poszedł do domu. Zdziwiło mnie jego
zachowanie. Za tym gestem coś się kryło. Nie był to zwykły
pożegnalny całus. Nie... wydaje mi się …. Albo nie lepiej nie
będę się nad tym zastanawiał. To niedorzeczne. Przecież Louis
jest chłopakiem, ja też zresztą. Takie rzeczy się nie dzieją.
Chyba, że w przypadku gejów. Tylko, że ani ja ani na pewno Louis
nimi nie jesteśmy. Gdzie taki chłopak jak on mógłby być
homoseksualistą ? Ta jego idealna twarz, niebieskie oczy, piękny
uśmiech i te malinowe usta. Dziewczyny na pewno ustawiają się do
niego kolejkami.
Byłem
tak zajęty rozmyślaniem, że nawet nie wiem w jaki sposób dotarłem
do swojego pokoju. Wyjąłem telefon z kieszeni i zobaczyłem kilka
nieodebranych połączeń od mamy i postanowiłem oddzwonić.
Długo
rozmawialiśmy. Pytała się o lot, jak minął, o mieszkanie, czy
już kogoś poznałem. Z przyjemnością opowiedziałem jej o
Louisie. Śmiała się ze sposobu w jaki go poznałem. Oczywiście
była również zmartwiona tą ręką, ale uspokoiłem ją, że już
boli coraz mniej. Szczerze to jedynie została wielka opuchlizna,
zajmująca obszar od barku aż po łokieć.
Pod
koniec rozmowy, kiedy już miałem się rozłączyć usłyszałem w
słuchawce czyjś głos. Nie był on ani babci ani żadnej koleżanki
mamy. To chłopięcy / męski głos. Jednak nic więcej już nie
usłyszałem,bo mama się rozłączyła.
Zastanawiałem
się. Kto to mógł być ? Nie miałem pojęcia. Następnym razem jak
zadzwonie do mamy to się jej spytam. Teraz nie będę już sobie
zawracał tym głowy.
Z
dołu domu doszło mnie wołanie. Udałem się więc do salonu, by
sprawdzić czy coś się stało. Zobaczyłem ojca i Kelly
ubierających się. Przy drzwiach stało pełno walizek. O co tu jest
grane ? Widząc moją minę ojciec się odezwał:
-Przepraszam
cię Harry, ale już za godzinę mamy lot. Tak się złożyło. Nie
miej do nas pretensji, proszę.
-Czemu
miałbym mieć pretensję ? Przecież tylko zostawiacie mnie samego
na całe wakacje. To nic wielkiego. - powiedziałem z kpiną i
pogardą w głosie. Strasznie mnie zirytował.
-Nie
bądź bezczelny. Cały czas znoszę twoje naganne zachowanie, ale
tego już za wiele. - zaczął krzyczeć.
Nie
zaaragowałem na to. Wolałem resztę słów jednak zatrzymać dla
siebie. Nie będę go denerwował przed samym wyjazdem. Poczekałem
aż ochłonie. Nagle podeszła do mnie Kelly. Wyciągnęła rękę w
moim kierunku i podała jakiś złoty prostokąt.
-To
twoja karta kredytowa. Podczas naszej nieobecności, masz tu
pieniądze, by kupić sobie jakieś nowe rzeczy, jedzenie itd.
Oczywiście z upływem czasu będziemy wpłacać określoną ilość
pieniędzy. Tylko nie wydaj wszystkiego naraz okey ?
-Dobrze.
- wymamrotałem oszołomiony.
-My
już jedziemy. Trzymaj się młody. - powiedziała Kelly i uścisnęła
mnie. Ojciec lekko się uśmiechnął i z torbami podążył za nią.
Usłyszałem
ruszający samochód z podjazdu i uświadomiłem sobie, że właśnie
zostałem całkiem sam.
*
parę godzin później *
Siedziałem
właśnie w łóżku, z podkulonymi nogami pod samą szyję. Trzęsłem
się niesamowicie. Nie z zimna lecz ze strachu. Za oknami szalała
okropna burza. Co chwilę słyszałem grzmoty, świsty wiatru i huki.
Coś strasznego. Doskonała pora by zostać samemu. Gdy mieszkałem z
mamą zawsze przychodziła do mnie w nocy z herbatą i siedziała
przy mnie tak długo aż nie zasnąłem, albo nie skończyła się
burza. Nawet sobie nie wyobrażacie jak teraz mi tego brakowało.
Kolejny
grzmot i błyskawica rozdzierająca czarne niebo. Nie wytrzymałem.
Nałożyłem na siebie czarne rurki, białą bluzkę i na to bluzę w
kolorze fioletowym. Schodząc na dół nie musiałem zapalać żadnego
światła. Przez te oszklone ściany cały czas przedostawało się
światło piorunów. Przy drzwiach ubrałem moje znoszone, ukochane
białe conversy i wyszedłem na taras. Zamknąłem za sobą drzwi i
zatrzymałem się przy nich mówiąc sobie.
„Raz
się żyję”. Czym prędzej pobiegłem przez ulewę do domu obok.
Tak właśnie do Louisa.
Chowając
się pod daszkiem przy wejściu, zapukałem głośno do drzwi.
Otworzył
mi zaspany Louis w samych bokserkach i czarnej koszulce. Na mój
widok otworzył szeroko oczu i natychmiast wciągnął do środka.
Cały się trzęsłem. Nie z tego powodu, że rzeczy miałem całe
przemoczone, lecz dlatego, że ogromnie się bałem. Nic nie mówiąc
Louis chwycił mnie za dłoń, łącząc nasze palce razem.
Zaprowadził do swojego pokoju. Wyjął z szafy czystą i suchą
koszulkę i spodnie od dresu. Od razu zdjąłem to co miałem na
sobie i ubrałem się w jego rzeczy, wdychając śliczny zapach od
nich bijący. Zauważyłem, że brunet cały czas mi się przygląda.
Miałem jednak nadzieję, że nie zwrócił uwagi na moją ostatnią
czynność. Usiadł na wielkim łóżku, które znajdowało się w
tym pomieszczeniu i poklepał miejsce przy sobie. Nie zastanawiając
się ani chwili wskoczyłem na miejsce przy nim. Objął mnie
ramieniem i mocno do siebie przycisnął. Ja jedynie położyłem mu
głowę na klatkę piersiową i zamknąłem oczy.
Po
chwili się odezwał:
-Boisz
się burzy prawda ? Dlatego tu przyszedłeś ?
-Tak.
Zostawili mnie samego w domy już dzień wcześniej. A ja się
strasznie boję tych huków i trzasków.
-Rozumiem.
Zostaniesz ze mną na tę noc. Nie będzie ci przeszkadzało, że
będziemy spać w jednym łóżku ?
-Nie.
Nie mógłbym zostać sam.
-To
dobrze. Zostanę.
Jeszcze
mocniej przytulił mnie do siebie. W jego objęciach czułem się tak
bezpiecznie. Nie zwracałem już uwagi na burzę. Liczył się tylko
on. Wiem że to dziwnie mogło zabrzmieć, ale nie będę ukrywał
prawdy. Sam jego widok przyprawiał mnie o zawroty głowy.
„Jest
coś w tym chłopaku co przyciąga. Przed czym nie da się uciec i
nawet nie zamierzam tego robić. To jest moje życie i mój czas.
Będę robił co chcę” - z taką myślą zasnąłem u boku Louisa.
Zajebisty ! *____*
OdpowiedzUsuńWidzę, że love story, ej masz talent. JAKBY CO, TO JUŻ POLECAM TWOJEGO BLOGA ! :)
Kocham go i wielbię sposób jaki opisujesz Larrego ;*
Cód, miód i orzeszki! ;#
Z niecierpliwością czekamm na next :)
Dodaj szybko ;)
Pozdro,
one-love-one-band-one-direction.blogspot.com
kurva zajebisty ! nie sądziłam że dojdzie do takiego biegu wydarzeń, więc jestę pod wrażenię :D kocham cię ! dawaj next, next next :** .<33 !
OdpowiedzUsuńHyhy.. Larry moments! *-*
OdpowiedzUsuńOmnomnom.. Bardzo mi sie podoba i juz czekam na nexta.
Tez sie boje burzy! XD
Pozdrawiam... Xxx
larryisforever.blogspot.com
Zakochałam się! :D
OdpowiedzUsuńDodawaj nexty jak najszybciej kochanie.
Oj Harry, ciekawe co ci chodzi po głowie? Będziesz robił co chcesz? To mi się podoba :) Staram się tak robić cale życie :) Z różnym skutkiem :D
OdpowiedzUsuńNo i mamy Louisa! Nawet nie wiesz, jak się cieszę :) Normalnie skaczę z radości... zwłaszcza z tego, że od razu coś się dzieję między nimi. Wyczuwam LOVE :]
Harry bojący się burzy... To takie słodkie. Aż sama mam ochotę zaprosić go pod kołderkę ;) No, ale ja to nie Louis. Jestem bez szans.
Gdzie ja byłam jak rodzice złote kart rozdawali? Dlaczego ja nigdy nie dostałam takiej "wolności"? Ale bym zaszalała! Już to widzę oczami wyobraźni...nieustająca imprezka, a potem chleb i woda, aż do powrotu rodziców ;)
Świetny rozdział. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Sweet unit , give me plisss next unit.
OdpowiedzUsuńNatalie Camon
Czekam na dalszy rozdział ;*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz skarbie i pisz tak dalej :)
Widzisz masz juz wiecej niz 6 komentarzy. A teraz dodawaj rozdzial, bo kocham! :)
OdpowiedzUsuńAwww <3 Super piszesz, masz talent, będę wpadać tu częściej ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Super rozdział czekam na następny!!!
OdpowiedzUsuńCUDOWNOPIĘKNONAJLEPSZYCUDOWNY!! ♥ I to jak Lou zajął się Hazzą. Awww. ♥
OdpowiedzUsuńO bosz.. *.* jakie to było słodkieee <3 awwww
OdpowiedzUsuńasdfghjkl *_____*
OdpowiedzUsuńNiesamowite <333