Po bardzo udanie spędzonym dniu z Louisem, kładąc się na kanapie w salonie, natychmiast zasnąłem. Obudził mnie dopiero dzwonek telefonu. Szybko wygrzebałem go z kieszeni spodni i spojrzałem na wyświetlacz, zdziwiłem się i za razem ucieszyłem widząc, że dzwoni moja rodzicielka. Oczywiście od razu odebrałem:
-Cześć
mamo, co tam u ciebie ?
-Hej
Harry, u mnie w porządku. Dlaczego nie zadzwoniłeś wieczorem ?
Martwiłam się o ciebie. Powiedz mi lepiej jak się tam czujesz.
Kelly jest dba o ciebie ? Jest miła ? - zaczęła zadawać masę
pytań. Nie spamiętałem większości więc jakim cudem miałem na
nie odpowiedzieć. Wykorzystałem chwilę, w której na moment
przerwała dalsze wypytywania i bez namysłu palnąłem:
-Mamo
jestem sam. Ich tu nie ma więc muszę sobie sam radzić.
-Jak
to sam ? Co ty opowiadasz synku ? - słychać było w jej głosie
narastającą złość.
-Tak
wyszło. Tata z Kelly pojechali na wakacje po Europie i wracając
wstąpią po Chrisa, który tymczasowo jest u babci.
-Zostawili
cię samego w domu ? I wyjechali sobie na wakacje ? Bez ciebie ?
Szczyt wszystkiego. Gdy tylko twój ojciec wróci daj mi znać,
poważnie sobie z nim porozmawiam.
-Trochę
sobie mamo poczekasz. Wyjechali wczoraj po południu, a wrócą przed
rozpoczęciem roku szkolnego. Na koniec wakacji.
-I
cały czas masz siedzieć tam sam ?
-Nie
jestem sam. Poznałem fajnego chłopaka. Mieszka obok.
Zaprzyjaźniliśmy się. Całymi dniami jestem poza domem, więc się
nie nudzę.
-Ale
nie zmienia to faktu, że jesteś niepełnoletni i przebywasz sam w
domu.
-Mamo,
nie traktuj mnie jak dziecko. Dam sobie radę. Jestem już duży.
-Wolałabym
żebyś był teraz ze mną w Londynie.
Nagle
zaświtał mi genialny pomysł.
-Jest
na to rozwiązanie mamo.
-Jakie
?
-Dostałem
kartę kredytową i jest na niej bardzo dużo ilość pieniędzy.
Mogę do ciebie przylecieć w każdej chwili, jeśli tylko się
zgodzisz.
-Naprawdę
? Mógłbyś ?
-Właśnie
to powiedziałem.
-Byłoby
wspaniale. Ale nie.
-Dlaczego
?
-Nie
pozwolę ci lecieć samolotem, nawet takiego kawałka jak z Doncaster
do Londynu, bez opieki dorosłego.
Kolejne
padło olśnienie rozwiązujące moje problemy.
-Tylko
że nie polecę sam. Louis jest pełnoletni. Przyleci ze mną. Co ty
na to ?
-Jeśli
tylko się zgodzi to czekam tu na ciebie.
-Oczywiście,
że się zgodzi. Jest naprawdę wspaniały.
-Chętnie
go poznam. Muszę już kończyć Harry. Zaczynam pracę za pół
godziny. Napisz mi smsa jak już będziesz wiedział czy lecisz czy
nie. Pa synku.
-Pa.
Włożyłem
telefon z powrotem do kieszeni i udałem się do swojego pokoju.
Musiałem się wykąpać i przebrać. Lada chwila mógł się pojawić
Louis, a ja nadal byłem we wczorajszych rzeczach.
Tak
jak postanowiłem tak też zrobiłem. Po dwudziestu minutach byłem
już odświeżony i gotowy by przywitać Louisa. Zszedłem na dół,
bo poczułem straszny ból brzucha. Spojrzałem do lodówki, ale nic
ciekawego tam nie odkryłem. Poszperałem jeszcze tylko w szafach i
wyjąłem dwa czekoladowe batoniki. Pochłonąłem je prawie
momentalnie i ruszyłem w stronę salonu. Nie zdążyłem siąść na
kanapie,bo już rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i
ujrzałem jak zawsze wesołego Louisa. Miał typowy dla siebie strój,
bo uwielbiał koszulki w paski i kolorowe rurki. Zaprosiłem go do
środka. Na widok wnętrz mojego domu, szczena mu opadła na dół.
Nie dziwię się. Sam kiedy po raz pierwszy zobaczyłem wystrój i
sam dom zamurowało mnie. Więc nie ingerowałem w jego zachowanie.
Poszedłem do kuchni i zabrałem sok oraz dwie szklanki, następnie
postawiłem je na stoliku w salonie. Tym razem zwróciłem się już
do ogarniętego Louisa siedzącego wygodnie na kanapie.
-Może
obejrzymy jakiś film ?
-Dobry
pomyśl.
-Fajnie.
Jest wypożyczalnie w telewizorze.
-To
siadaj. Razem coś znajdziemy.
Usiadłem
na w niewielkiej odległości od chłopaka i zacząłem poszukiwania.
Nic nie zwracało większej uwagi więc przeglądałem dalej.
Natrafiłem na horror The Ring. Sama nazwa już przybierała mnie o
dreszcze. Nie chciałem tego oglądać, lecz jak na złość Louis
zabrał mi pilot i wcisnął przycisk PLAY. Podszedł do okien i
spuścił rolety. W pokoju zapanowała ciemność pomimo tak wczesnej
godziny. Jeszcze bardziej się przeraziłem. Strasznie bałem się
horrorów, zdecydowanie wolałem oglądać seriale, filmy komediowe
lub romantyczne. Trochę dziwnie jak na chłopaka, ale ja zawsze
odstawałem od reszty swoim zachowanie i postrzeganiem niektórych
rzeczy. Byłem delikatniejszy, słaby psychicznie i fizycznie. Byle
upadek na wf'ie powodował ból i masę siniaków. Rówieśnicy
śmiali się ze mnie i ciągle wyzywali od niedorajd i ciot, ale nie
zwracałem na to większej uwagi. Z biegiem czasu przyzwyczaiłem się
tych docinek. W liceum znudziło już im się prześladowanie mnie i
w końcu miałem święty spokój.
Po
co w ogóle roztrząsam stare problemy. Lepiej skupić się na
teraźniejszości i możliwej przyszłości.
Spojrzałem
na Louisa. Był zainteresowany filmem, który z tego co zdążyłem
zauważyć na odtwarzaczu trwał już 15 minut. Każda scena
ukazywana w nim w największym możliwym stopniu przerażała mnie. W
pewnym momencie już nie wytrzymałem, przysunąłem się do Louisa i
chwyciłem za rękę, przyciskając mocno do siebie. Oderwał się na
chwilę od oglądania filmu i popatrzył na mnie z rozbawieniem w
oczach. Głupio mi się zrobiło.
Wstałem
i poszedłem do kuchni. Oparłem o blat i zamknąłem oczy. Było mi
wstyd za moje zachowanie. Lecz nie myślałem, że Lou tak zaaraguję.
Zazwyczaj mnie pocieszał, ale nigdy nie wyśmiewał.
Poczułem
zimną dłoń na ramieniu. Prawie nie uderzyłem głową w sufit tak
wystraszył mnie ten gest. Odwróciłem się w jego stronę i o mało
co nie przywróciłbym nas obojga. Lou stał tak blisko, że czułem
jego oddech na swojej twarzy, dzieliło nas zaledwie kilka
centymetrów. Ujął moją dłoń i spojrzał w oczy:
-Co
się stało Harry ?
-Nic
takiego. - znów posmutniałem. - Po prostu boję się takich filmów.
-Rozumiem
już. Przepraszam, że się z ciebie śmiałem tak w salonie. Nie do
końca wiedziałem o co ci chodzi. Myślałem, że chcesz się
przytulić i udajesz wystraszonego. Tak naprawdę ten film jest
bardziej śmieszny niż straszny. Nie sądziłem, że będziesz się
go bał.
-Ten
film jest śmieszny ? O mało zawału nie dostałem widząc ostatnią
scenę. Jesteś chyba jakiś nienormalny, psychiczny.
-Wiem,
ale za to mnie kochasz, co nie ?
Zrobiłem
wielkie oczy na to co powiedział. Momentalnie spaliłem cegłę. Nie
wiem dlaczego, przecież go nie kocham. Podoba mi się i … Chyba
jednak coś w tym jest.
-Może
wrócimy do oglądania ? - zaproponowałem, próbując zakryć swoją
czerwoną twarz.
-Harry,
nie musisz tego robić. Ten film nie jest wart twojej śmierci. -
znowu się ze mnie nabijał.
-Wiesz
mi, przeżyłbym.
-Jasne,
jasne. - zmierzwił mi loczki. Pewnie wyglądałem teraz jak
kompletny burak.
Wyminąłem
chłopaka i wyłączyłem ten okropny film. Dopiero teraz zauważyłem
ogromnych rozmiarów fortepian, stojący w lewym rogu pokoju. Czyżbym
był ślepy ? Nie mogąc się powstrzymać poszedłem bliżej i
usiadłem tak żeby móc grać. Zawsze marzyłem o tym by pójść do
szkoły muzycznej, ale ojciec zawsze znajdował idealne wymówki, by
zepsuć mi marzenia. Po kilku latach przestałem się dalej prosić i
dałem za wygraną.
Niespodziewanie
przy moim boku znalazł się Louis.
-Potrafisz
grać ? - spytał
-Niestety
nie. Bardzo bym chciał się nauczyć. - przyznałem z grymasem na
twarzy.
-Dobrze
się składa. Ja potrafię nieźle grać na fortepianie i gitarze.
-Zagrałbyś
mi coś ?
-Jeśli
chcesz.
Powoli
i ostrożnie położył swoje smukłe palce na śnieżnobiałych
klawiszach. Fortepian wydawał piękne kojące dźwięki. Już po
pierwszych taktach poznałem piosenkę którą grał.
Zacząłem
śpiewać. Słysząc mój głos Louis otworzył szeroko usta.
Opanował się dopiero dochodząc do refrenu i dołączając do
śpiewu ze mną. Teraz to ja byłem w szoku. Miał przepiękny głos.
Taki delikatny, nieprzeciętny. Zupełnie różniący się od
zwykłego męskiego głosu. Coś cudownego rozpływałem się. Do
końca piosenki w moich myślach był tylko Lou. Namącił w tak
krótkim czasie, w moim umyśle tak bardzo, że nie byłem w stanie
powiedzieć kim jestem. To się robiło coraz bardziej skomplikowane.
Usłyszałem
ostatnie dźwięki i fortepian ucichł. Pierwszy odezwał się Louis:
-Harry
jaki ty masz wspaniały głos. Taki ochrypły, seksowny. Kociaku
wymiatasz. - mówił śmiejąc się.
-Robisz
sobie ze mnie jaja prawda ?
-Nie.
Masz naprawdę wspaniały wokal. Mógłbyś zrobić dużą karierę.
-Mi
to mówisz ? Słyszałeś sam siebie ? Jesteś niepowtarzalny.
-Przesadzasz.
Po prostu lubię śpiewać. To mnie odpręża. Nic ciekawego.
-Mylisz
się, bardzo.
-Koniec
tematu, każdy z nas ma inne zdanie.
-Okej.
Przypomniało
mi się, że przecież miałem z nim porozmawiać na temat Londynu.
Tylko jak to rozegrać tak żeby się zgodził.
-Louis
?
-Tak
?
-Lubisz
mnie ? - zacząłem niewinnie, trochę jak dzieci w przedszkolu.
-No
jasne, że tak. Bardzo cie lubię.
-A
zrobiłbyś coś dla mnie ?
-Oczywiście.
-Super.
W takim razie lecisz ze mną do Londynu. O koszty się nie martw ja
zapłacę mam kartę od ojca i masę kasy na niej. - widziałem że
chce zaprotestować ale nie dałem chłopakowi dojść do słowa. -
Rozmawiałem z mamą powiedziała, że bez ciebie nie mogę
przyjechać. Jesteś dorosły więc dlatego się zgodziła. Poza tym
nie zostawię cię w tym nudnym mieście samego. Ze mną będziesz
się dobrze bawił w Londynie. Zaszalejemy. Zobaczysz nie będziesz
żałował.
-Czy
ja w ogóle mam jakiś wybór w tej sytuacji ?
-Myślę,
że nie.
-W
takim razie.. Kiedy mamy wylot ?
*Następnego
dnia rano*
Louis
spał u mnie. Dzień wcześniej się spakował więc od rana
pojechaliśmy jego samochodem na lotnisko. Niedługo później
siedzieliśmy już w samolocie.
Po
około godzinie lotu byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy bagaże,
złapaliśmy taksówkę i ruszyliśmy do mieszkania babci. Pewnie już
wcześniej wspominałem, ale mama przeprowadziła się do niej bo
było im łatwiej finansowo, a poza tym nasze wcześniejsze
mieszkanie było ojca i musiała się stamtąd wyprowadzić.
Kiedy
stanęliśmy przed drzwiami do mieszkania czułem się szczęśliwy.
W końcu byłem w miejscu które kochałem i było moim prawdziwym
domem . Nie wahając się chwyciłem za klamkę i bez pukania
wszedłem do środka. Tak jak podejrzewałem drzwi były otwarte.
Wnieśliśmy z Louisem walizki i zawołałem:
-MAMO
!! JESTEŚMY !!
Od
razu pojawiła się przy mnie. Tak mnie zdusiła, że myślałem, że
wyzionę tam ducha. Tak na 37- letnią kobietę to miała dużo siły.
-Harry
nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.
-Ja
też się strasznie cieszę.
Przypomniałem
sobie o obecności Louisa i zwróciłem się do obojga.
-Mamo
poznaj Louisa. Louis to moja mama.
Podali
sobie uprzejmie ręce
-Dziękuję
ci Louisie, że zgodziłeś się tu przylecieć z Harrym. W ogóle
dużo mi o tobie opowiadał. Wygląda na to, że musisz być naprawdę
wspaniałym chłopakiem.
-Harry
przesadza.
-Myślę
że nie. - uśmiechnęła się promiennie. Teraz zwróciła się do
nas obydwóch – Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzać,
że macie jeden pokój i jedno łóżko. Niestety jest tylko jeden
wolny pokój.
-Z
mojej strony nie ma żądnego problemu.
-Bynajmniej
z mojej również.
-Cudownie.
To weźcie rzeczy i zaprowadź Harry, Louisa do pokoju na końcu
korytarza. Wiesz gdzie.
Faktycznie
wiedziałem. Otwarłem skrzypiące drzwi i prowadziłem gościa do
środka. Pokój nie był duży, jednak w zupełności wystarczy nam
na czas pobytu w Londynie.
Rozpakowaliśmy
się i zmęczeni położyliśmy koło siebie na łóżku, wpatrując
się w sufit.
Chwilę
później usłyszałem pukanie do drzwi. Podciągnąłem się na
łokciach i spojrzalem w ich stronę. Zobaczyłem mamę która na
nasz widok zaśmiała się:
-Układanie
rzeczy do szafy aż tak was zmęczyło ?
-Troszeczkę.
-Och...
mężczyźni. - westchnęła. - Nie będę wam dalej przeszkadzać.
Przyszłam tylko oznajmić, że nie będzie mnie cały dzień. Zaraz
zaczynam pracę, a później wstąpię do Margaret ( mamy Emmy, są
przyjaciółkami od ponad 10 lat ). Zostawiłam wam również
pieniądze na stole w razie gdyby obiad wam nie smakował zjecie na
mieście. To ja już idę.
-Czekaj
mamuś.
-Co
? Naprawdę się śpieszę.
-Jesteś
najlepsza. Kocham cię.
-Ja
ciebie też skarbie. Pa chłopcy.
Wyszła
z pokoju i już po chwili zostaliśmy zupełnie sami w mieszkaniu.
Pierwszy zabrałem głos ja:
-Wstawaj
Louis. Nie będziesz się wylegiwał do końca życia. Idziemy do
galerii, a później do Milshake city.
-To
chyba nie jest najlepszy pomysł. Dopiero przylecieliśmy.
-Ależ
to był długi lot. No ja nie mogę. Zachowujesz się jak emeryt
staruchu jeden.
-Jak
mnie nazwałeś ? - oburzył się Louis. - Jestem tylko dwa lata
starszy od ciebie.
-Wiem
żartowałem. - mrugnąłem do niego na co tylko się zaśmiał pod
nosem.
Udało
mi się jednak namówić go na wypad na zakupy. Niedługo później
chodziliśmy już po sklepach w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego. Ja
kupiłem sobie kilka T-shirtów z nadrukami, a Louis tylko nowe
okulary. Wychodząc chyba już z 20 sklepu, z zaledwie 3 torbami,
zamierzaliśmy udać się do kawiarni. Przy wyjściu z centrum
handlowego na ławeczkach dostrzegłem znajomą postać. Zatrzymałem
się by mieć pewność kto to.
Na
ławce po mojej lewej stronie siedział nie kto inny jak Zayn Malik.
Niegdyś najlepszy przyjaciel. Chciałem się przywitać w tym celu
już zacząłem podążać w jego stronę, lecz to co wydarzyło się
dalej totalnie mnie zaskoczyło i zamurowało. Z wielkim uśmiechem
na twarzy podleciała do Zayna, Emma. Na jej widok mulat wstał i
uściskał oraz na domiar złego namiętnie pocałował w usta.
Wtedy
wszystko zrozumiałem. Mieli romans. Dlatego Emma nie zaaragowała na
mój wyjazd. Było im to na rękę. Nie mogłem wytrzymać tego
widoku. Upuściłem torby z zakupami i zacząłem biec jak najdalej
stamtąd. Słyszałem za sobą krzyki Louisa, ale nie zwracałem na
to większej uwagi.
Zatrzymałem
się dopiero w parku, który bardzo dobrze znałem. Usiadłem na
ławce pod ogromną płaczącą wierzbą. Niegdyś prawie każdego
popołudnia przychodziłem tu z Emmą. To właśnie tu spytałem się
jej o chodzenie. To właśnie tu po raz pierwszy się całowałe. I
co najważniejsze to właśnie tu poznałem mojego byłego 9w tym
momencie) przyjaciela.
Strumienie
łez spływały mi po twarzy, ale nie zwracałem na to uwagi.
Siedziałem tak długi czas nie zważając na nic co dzieję się
wokół mnie. Dopiero kiedy poczułem ramiona obejmujące mnie w
silnym uścisku, oprzytomniałem. Wiedziałem, że to Louis. Bo
któżby inny. Wtuliłem się w niego i dałem całkowity upust
emocją.
Sporo
czasu minęło zanim pozwolił mi się wyswobodzić z objęć. Czułem
się już dużo lepiej. Chciałem wytłumaczyć o co chodzi, lecz
kiedy już otwierałem buzię, by coś z siebie wydobyć położył
mi palec na ustach, tym samym nakazując być cicho. W sumie lepiej,
nie miałem ochoty rozmawiać na ten temat. Wstawaliśmy z ławki i
kierowaliśmy się w stronę mieszkania, kiedy zaczęła się burza.
Przepraszam
z góry za ten rozdział. Zdaję sobie sprawę, że jest raczej
słaby, ale nie miałam innego pomysłu na dalsze rozwinięcie.
Obiecuję się poprawić i następny napisać o wiele lepszy.
Mam
do was takie pytanie. Wolicie dostawać dwa krótsze rozdziały w
tygodniu ? Czy jeden długaśny rozdział raz w tygodniu ? Odpowiedzi
umieszczajcie w komentarzach. Czekam do niedzieli, bo
najprawdopodobniej wtedy dostaniecie nowy rozdział.
I
jeszcze jedno. Podoba się nowy wygląd bloga czy powrócić do
starego ?
Dziękuję
wszystkim za miłe komentarze.
Papa :D
Hej :) Zacznę od odpowiedzi na twoje pytania, póki pamiętam ;) Chyba wolę dłuższe rozdziały niż krótkie, a częściej. W tych drugich ciężko zbudować nastrój, bo po prostu nie ma czasu... Jednak zrobisz jak uważasz. Czasami wena nie wybiera...
OdpowiedzUsuńA nowy wygląd bloga bardzo mi się podoba. Zdjęcia u góry są wręcz idealne. Harry i Louis przechylający głowy pod tym samym kątem. I te uśmiechy... Po prostu boskie :)
Nie wiem za co przepraszasz, bo mi się ten rozdział bardzo podobał. Nikt nie oczekuje od ciebie, by była akcja w każdym. Czasami trzeba mieć czas, by wprowadzić coś nowego. I pomysł z wyjazdem do Londynu bardzo przypadł mi do gurtu, a już zwłaszcza te "przymusowe" jedno łóżko ;) Moje zboczone drugie ja już zaciera ręce z radości :D Tyle możliwości nagle staje otworem...
Nie mogłam też nie wspomnieć o tym jak strasznie rozczulił mnie Harry bojący się horrorów. Jakie to słodkie... Przyznam, że zdziwiła mnie reakcja Lou, ale gdy się po chwili wytłumaczył już nie miałam mu tego za złe. Może ja też bym tak pomyślała jak on? Gdy powiedział "za to mnie kochasz" na mojej twarzy zagościł taki uśmiech, że cieszyłam się ograniczeniami ze strony uszów ;) I znów ta moja wyobraźnia...
Rozdział cudowny i nie waż się nawet myśleć inaczej. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Dziękuję ci Kate za takie miłe komentarze i opinie. Uwielbiam twojego bloga i twoje zdanie wiele dla mnie znaczy.
OdpowiedzUsuń:D
Muszę Ci powiedziec, że albo robisz mi na złość albo specjalnie ustawiłaś taką czcionkę xd
OdpowiedzUsuńTrochę musiałam się namęczyć, bo ledwo co widzę, ale okej ;)
oczywiście widzę że wzięłaś sobie moją radę odnośnie wyglądu moje marchewiątko :* i mi się podoba ;>
co do rozdziału: nie przepraszaj, bo wyszedł mi zajebiście, i że ty weny nie masz ? nie wykazuje na tp ;d
jak ze mną piszesz to piszesz jak szalona o wszystkim, więc nie pieprz że ty weny nie masz czy czegoś :)
nie jest słaby, jest przyzwoicie doskonały ;>
czekam na dalej ;** .<33
troszku się rozpisałam, wiem ;P
wyszedł ci *
OdpowiedzUsuńHej..! Jestem twoją Nową czytelniczką ! .. uważam że wszystkie twoje rozdziały są świetne..! Niebywałe i dopracowane masz niebanalny styl pisania .. ! A teraz odpowiedź.. ja wolę jak piszesz jeden długi rozdział..Moim skromnym zdaniem tak jest fajniej.. a Blog wygląda rewelacyjnie..! nic nie zmieniaj.. jest dobrze tak jak jest.. ;)
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńCoraz więcej Larego ! *___*
I love it !
Nic dodać, nic ująć dla mnie jest zajebisty !!!! ;*
Czekammm na next Larry ;D
Pozdro600
one-love-one-band-one-direction.blogspot.com
Jeśli chodzi o długość rozdziałów to zdecydowanie preferuje te z większą ilością słów. Krótkie to, nim się zdążysz dobrze wczytać, już się kończą. Wygląd jest jak najbardziej okej :)
OdpowiedzUsuńOgólnie nie lubię tematyki Larry'ego, ale to chyba jedyne opowiadanie, które mnie nie odpycha. Dodatkowo piszesz poprawnie, a to już ogromny plus, bo nie mogę czytać czegoś, gdzie jest błąd na błędzie. Oby tak dalej. Uwielbiam <3
http://skip-the-sky.blogspot.com
BOSKIE *.* słaby? no chyba nie! ;D
OdpowiedzUsuńZ A J E B I S T Y blog <3
http://true-directioner-forever.blogspot.com/
OMG *__*
OdpowiedzUsuńGenialne, proszę szybko o nastepny rozdział.
Black Sani
Cudowne opowiadanie. Przeczytałam wszystkie rozdziały. :D Ten rozdział jest genialny. :) Z niecierpliwością czekam na kolejny. :D Napewno będę często wpadać . ;D
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania... Zdecydowanie wolę jeden długi rozdział na tydzień. ;D :)
Genialne opowiadanie. Na odpowiedzi nei będe odpowiadać, bo przecież już jest po. :3 Ubustwiam ten rozdział. ♥
OdpowiedzUsuńBooskiee *.* aż się wzruszyłam :')
OdpowiedzUsuń