Nigdy
nie zastanawiałem się nad swoją przyszłością. Żyłem chwilą,
napawając się młodością, nie patrząc przed siebie. Cieszyłem
się teraźniejszością, próbując zapomnieć o złych rzeczach,
które mi się przytrafiły. Byłem optymistą w każdym calu.
Wierzyłem jak głupi, że wszystko w życiu ma swoje szczęśliwe
zakończenie.
Całkowicie
zmieniłem swoje nastawienie do świata, otoczenia i życia, poznając
Harrego. Ten lokowaty chłopak wprowadził mnie w swoje życie.
Opowiedział historię jego dzieciństwa, dzielił się ze mną
uczuciami i wspomnieniami. Nie raz byłem świadkiem jego płaczu,
histerii, zmian nastroju lub napadów szału. Chociażby mały
drobiazg, źle wypowiedziane słowo sprawiały, że w jego
szmaragdowych oczach pojawiały się łzy, a twarz natychmiast
wykrzywiała się w cierpieniu. Taki delikatny.
Potrzebował
dużo uwagi i opieki, a zamiast tego w ciągu swojego
siedemnastoletniego życia doświadczył więcej bólu niż
ktokolwiek inny przez całe życie.
Przez
to jeszcze bardziej pragnąłem się do niego zbliżyć.
Chciałem
sprawić by na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech,
rozświetlający całe pomieszczenie. By ukazały się te dwa urocze
dołeczki, dzięki którym i na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
Po
prostu chciałem, by był szczęśliwy, bo kiedy on był ja również
czułem potrzebę, by żyć. Miałem dla kogo.
Zawsze
rozmyślałem nad takimi skrajnymi uczuciami jak ból, strach, żal i
cierpienie. Moje i Harrego życie było nimi aż nadto przesiąknięte,
jak zresztą prawie każdego nastolatka. Nie tylko my przeżyliśmy
zawody miłosne, rozstania rodziców. Jest wiele takich dzieciaków.
Nie jesteśmy jedyni. Nie jesteśmy wyjątkowi.
To
pewne, ale jest w nas coś czego inni mogą nigdy nie doświadczyć.
Oboje darzymy się tak ogromną miłością, że może to wzbudzić
zazdrość.
Zakochaliśmy
się w sobie od pierwszego wejrzenia. Mieliśmy wzloty i upadki, ale
wszystko to jakby wzmacniało nasz związek. Utwierdzało w fakcie,
że jest o co i że warto walczyć. Taka miłość jak nasza zdarza
się bardzo rzadko.
Te
wydarzenia ostatniego czasu zmusiły mnie do kolejnych przemyśleń.
A
mianowicie jak rozumieć słowo szczęście. Każdy
ma własną definicje tego słowa. Każdy odbiera je w inny sposób.
Według mnie to głębokie przekonanie, że jest się na dobrej
drodze do osiągnięcia tego, co się pragnie.
Moim
jedynym pragnieniem było zdobycie miłości swojego życia. Dopiero
po jej dostaniu mógłbym powiedzieć, że osiągnąłem pełnię
szczęścia.
W
czasie wakacji kilka razy twierdziłem i wypowiedziałem te słowa.
Przyznawałem się do tego, że po raz pierwszy od dawna jestem
szczęśliwy. Bo wtedy właśnie byłem. Miałem przy sobie
wspaniałego chłopaka, który patrzył we mnie jak w obrazek.
Każdego dnia wyjawiał mi jak bardzo mnie kocha, jak silnym uczuciem
mnie darzy. Ufał mi jak nikt inny wcześniej. Zdecydował się na
przeżycie ze mną swojego pierwszego razu, podkreślając, że
chciał to zrobić z najwspanialszą osobą na świecie. Czyli ze
mną.
Dzięki
niemu odżyłem.
Ale
nie wszystko trwa wiecznie. Wraz z upływem czasu wszystko co do tej
pory zbudowałem zostało mi zabrane. Musiałem się wyprowadzić
czym prędzej z rodzinnego miasta. Zostawiłem Harrego w Doncaster
wraz z częścią mojej duszy. Rozpadłem się na kawałki bez tego
chłopaka. Nie widziałem sensu życia, aż do teraz.
Siedziałem
spokojnie w salonie na kanapie przeglądając podręczniki. Za kilka
dni miałem mieć ważny egzamin z psychologi społeczeństwa.
Próbowałem skupić się nad treścią tego co czytałem, ale nic z
tego. Przez rozmowę telefoniczną z Harrym byłem zbyt rozkojarzony.
Mijały
sekundy, minuty, godziny, a ja dalej myślałem tylko o jednym.
Poddając
się w końcu, wstałem i udałem się do kuchni. Nalałem sobie soku
marchewkowego do szklanki i wypiłem dwa duże łyki. Rozkoszowanie
się tym pysznym smakiem, przerwał mi dzwonek do drzwi.
Nie
spodziewałem się gości. Nikt nigdy mnie nie odwiedzał. Mama
czasem wpadała sprawdzić jak się czuję i przywoziła mi różne
rzeczy z Doncaster tak bym mógł poczuć się jak w domu. To bardzo
miłe z jej strony, ale czasem przesadzała z nadopiekuńczością.
Pokierowałem
się w stronę drzwi. Chwilę mocowałem się z zamkiem, który jak
na złość nie chciał się otworzyć. W końcu po kilku próbach
otwarłem drzwi i aż wbetonowało mnie w podłogę.
Serce
zaczęło mocniej bić jakby zaraz miało wyskoczyć z mojego
wnętrza. Moje oczy momentalnie zaszkliły się, a szeroki uśmiech
zagościł na mojej twarzy.
To
było coś wspaniałego. Przede mną w całej okazałości stał
Harry. Ten piękny młody osobnik, który kilka miesięcy temu
zawrócił mi w głowie jak nikt inny wcześniej nie zdołał.
Rozkochał
mnie w sobie do obłędu. Przez niego nie przespałem całkowicie ani
jednej nocy, od rozstania. Wszystkie moje myśli krążyły wokół
jego osoby.
A
teraz, stał przede mną i z takim samym szokiem jak mój wpatrywał
się w moją twarz, jakby nie wierzył w to, co widzi.
Nie
mogłem wytrzymać tej ciszy, ani odległości która nas dzieliła.
Szybkim ruchem chwyciłem jego dłoń i wciągnąłem do mieszkania.
Zamknąłem kopniakiem drzwi. Przytuliłem z całej siły młodszego
chłopaka do siebie i pozwoliłem łzą wydostać się z moich oczu.
Ciekły ciurkiem po twarzy. Nie mogłem tego pohamować. Czułem, że
Harry też płacze. Moja koszulka była cała mokra od jego łez, ale
nie przeszkadzało mi to. W tym momencie liczyło się tylko to, że
trzymam cały sens mojego istnienia, w ramionach.
Po
pary minutach lub godzinach zdecydowałem się odezwać. Oderwałem
zapłakanego chłopaka od swojego ciała, na długość ramion tak,
by mieć lepszy widok na jego twarz. Była cała czerwona, ale
uśmiechnięta. Oczy miał opuchnięte od płaczu, ale nie wyrażały
smutku, raczej radość.
-Harry...Jak
ty się tu znalazłeś ? - zdołałem wydusić przez płacz.
-Lou
sam nie wiem. Długa historia, ale to nie jest teraz ważne. - znów
oplótł mnie ramionami, mocno przyciągając. - Tęskniłem za tobą.
- wyszeptał wprost do mojego ucha.
-Ja
za tobą też Harreh, nawet nie wiesz jak bardzo.
Teraz
to on pierwszy się ode mnie oderwał. Położył delikatnie rękę
na moim policzku, patrząc mi w oczy. Ja również wpatrywałem się
w zieleń jego oczu. Zawsze działały na mnie uspokajająco. Mógłbym
się w nie wpatrywać godzinami, tak jak zresztą w całego Harrego.
Kiedy już nasze twarze wróciły do normalnego stanu i nie
zapowiadało się na kolejną fazę łez, chwyciłem dłoń Harrego i
splotłem nasze palce razem. On jedynie spojrzał się na mnie z
uśmiechem i podążył za mną do mojego pokoju. Usiedliśmy na
małej kanapie pod ścianą. Mój pokój nie był dużych rozmiarów.
Jedyne co się tam mieściło to łóżko, szafa i ta mała kanapa.
Ale w zupełności mi to wystarczało.
Opadliśmy
oboje obok siebie. Hazz momentalnie wtulił się we mnie. Położył
głowę na mojej klatce piersiowej. Oplotłem go ramionami i mocno do
siebie przyciągnąłem.
Czułem
się jakbym śnił. To był piękny sen, jeden z najlepszych.
Uszczypnąłem delikatnie ramie, ale nie wybudziłem się. Czyli to
działo się na jawie. Jednak nie mam aż tak bujnej wyobraźni. To
fakt.
-Mam
ci tyle do powiedzenia Lou. Nawet nie wiem od czego zacząć. - Harry
przerwał cisze panującą od dłuższej chwili.
-To
mamy ten sam problem. Też chciałbym ci dużo powiedzieć, ale
zdecyduję się chyba na najważniejsze ze słów, które chodzą po
mojej głowie.
-Tak
? - zapytał zaciekawiony Harry podnosząc się ze mnie i wpatrując
mi się w oczy.
Wstałem
z kanapy, lekko zaskakując tym Harrego. Już po chwili trzymałem w
ręce moją starą gitarę. Usiadłem na brzegu łóżka i poklepałem
miejsce obok siebie.
Hazz
od razu wykonał moje polecenie i wyczekiwał na mój ruch, nie
spuszczając ze mnie swoich hipnotyzujących oczu.
-Napisałem
te piosenkę całkiem niedawno. Miałem nadzieję, że uda mi się
jeszcze kiedyś dla ciebie zagrać. Jest specjalnie dla ciebie,
napisana od serca.
-Proszę
zagraj, Lou.
Pokiwałem
głową i delikatnie przejechałem palcami po strunach. Rozkoszowałem
się ta melodią. Była taka delikatna, że aż chciało się ją
ciągnąć w nieskończoność. Byłem zadowolony ze swojego działa,
jak jeszcze nigdy z żadnego. Ale ta piosenka była wyjątkowa, bo
napisana dla wyjątkowej osoby. Zamknąłem oczy i jak najlepiej
potrafiłem zacząłem śpiewać:
Your
hand fits in mine like it's made just for me
But
bear this in mind it was meant to be.And
I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.And
it all makes sense to me.I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.You've never loved your stomach or your thighs.The dimples in your back at the bottom of your spine.But I'll love them endlessly.
I won't let these little things slip out of my mouth.But if I do it's you, oh it's you they add up to.I'm in love with you and all these little things.
You can't go to bed without a cup of tea..And maybe that's the reason that you talk in your sleep.And all those conversations are the secrets that I keepThough it makes no sense to me.
I know you've never loved the sound of your voice on tape,You never want to know how much you weigh.You still have to squeeze into your jeans,But you're perfect to me.
I won't let these little things slip out of my mouth..But if it's true it's you, it's you they add up to.I'm in love with you and all these little things.
You'll never love yourself half as much as I love you.You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,Like I love you. Ooh..
I've just let these little things slip out of my mouth.'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.And I'm in love with you and all these little things.
I won't let these little things slip out of my mouth.But if it's true. it's you.. it's you they add up to.I'm in love with you. And all your little things.
Kiedy
skończyłem nagle poczułem, że nie trzymam już żadnego
przedmiotu w swojej dłoni. Otwarłem oczy i zobaczyłem zapłakaną
twarz Harrego tuż przy mojej.
Zbliżał
się powoli jakby, bał odrzucenia. Natychmiast przywarłem do jego
warg. Od dawna potrzebowałem tego zbliżenia. Ponownego poczucia
słodyczy jego ust. Całowaliśmy się z taką pasją i uczuciem jak
jeszcze nigdy. W tym momencie poczułem jaką ogromną miłością
naprawdę go darzę. To było nic w porównaniu do tego, co
podejrzewałem.
-To
było piękne Lou. Naprawdę, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak
teraz jestem szczęśliwy.
-Pisałem
całą noc muzykę i słowa do tej piosenki. Czułem, że muszę to
zrobić, by kiedyś podzielić się tym z tobą. Gdzieś w środku
zawsze miałem przeczucie, że mnie odnajdziesz.
-I oto
jestem. Nie wiem jakim cudem się tu znalazłem, ale najwidoczniej
los tak chciał. - powiedział Harry z uśmiechem, ale po chwili
spuścił głowę i spojrzał na swoje ręce.
-Coś
się stało Hazz ? - zapytałem zaniepokojony nagłą zmianą w
wyrazie jego twarzy.
-Muszę
ci o czymś powiedzie Louis. I nie wiem ja na to zareagujesz.
-Cały
czas będę przy tobie bez względu na to co powiesz. Więc nie bój
się. - próbowałem go zachęcić ale widziałem, że bardzo się
waha.
-Dobrze,
ale proszę nie oceniaj mnie i nie praw mi kazań. - nabrał
powietrza i kontynuował. - Po twoim wyjeździe było mi bardzo
ciężko. Ojciec mnie bił. W szkole wszyscy traktowali mnie jak
odmieńca. W sumie dalej mnie tak traktują. Nie dawałem sobie rady.
Tego wieczoru, kiedy do ciebie zadzwoniłem, przegiąłem. Nie mogłem
wytrzymać. To tak strasznie bolało, że nie mogłem cię dotknąć,
pocałować, powiedzieć jak bardzo cię kocham i tęsknię. I
wtedy... Przepraszam Lou. - łzy po raz kolejny dzisiaj pociekły z
jego oczu.
-Kochanie,
co się stało, błagam powiedź mi. - prosiłem, ale on dalej nie
przestawał płakać. Zobaczyłem jednak, że powoli podwija rękaw
bluzy do góry. Krzyczałem w myślach, żeby to nie było to, o czym
myślę, ale niestety już po chwili mogłem na własne oczy
zobaczyć, co bał mi się pokazać Styles.
-Przepraszam
Lou. Przepraszam, ja nie chciałem. To było pod wpływem emocji. Nie
panowałem nad sobą. Wiem, że jesteś teraz zawiedziony i masz mnie
za psychola, ale już nie wytrzymywałem. Tak cholernie cię kocham i
nie mogłem znieść myśli, że nie ma cię przy mnie. Przepraszam.
Popatrzyłem
chwilę na niego, wciąż nie mogąc otrząsnąć się z szoku. Co ja
miałem teraz zrobić ? Gdybym na niego nakrzyczał tylko pogorszył
bym całą sytuację. Znam Harrego i wiem jak bardzo by się przejął
falą krytyki ode mnie.
Wiec
zamiast niepotrzebnie na niego naskakiwać, złożyłem długi
pocałunek na jego ustach, by się uspokoił.
Podziałało,
przestał płakać zamiast tego wpatrywał się z zaskoczeniem w moje
oczy.
Leciutko
się do niego uśmiechnąłem i chwyciłem jego poraniony nadgarstek.
Podniosłem ku górze i na każdym z wielu nacięć złożyłem,
delikatny, czuły pocałunek. Tak jakbym chciał tym uleczyć te
rany. Chciałem swoją miłością sprawić, by każda z nich
zasklepiła się i już nigdy nie było po niej śladu, ale sam po
swoich doświadczeniach dobrze wiedziałem, że te ślady zostaną
już na zawsze.
-Obiecaj,
że już nigdy tego nie zrobisz. - poprosiłem kładąc się na
łóżku, otulając Harrego ramieniem i mocno przyciągając do
siebie.
-Obiecuję
Lou. Już nigdy nie zrobię sobie, krzywdy. Dla ciebie będę silny.
Ponieważ cie kocham.
-Ja
ciebie też Hazz. Dopiero teraz mając cię przy sobie zaznałem
pełni szczęścia.
Jakie to piękne.. " Dopiero terazmając Cię przy sobie zaznałem pełni szczęścia "... Nie wiem co powiedzieć, przyznam że wzruszyłam się czytając to. To jest niesamowite, że jest na świecie ktoś, kto tak pięknir pisze, ktoś kto tak perfekcyjnie oddaje wszystkie zaistniałe sytuacje, ktoś kto w to co pisze wkłada tyle widocznego serca.. I tym kimś jesteś Ty. Kocham Ciebie i to opowiadanie. Bardzo się do niego przywiązałam. Ten rozdział no naprawdą jedno wielkie ogromne Ł A Ł !! Bardzo Ci dziękuję, że mogę to czytać. Nie wiem co jeszcze dodać więc poprostu życzę Ci jak najwięcej weny. <3 <3 ;*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się wspaniale czuję czytając takie słowa. Dziękuję, że dalej czytasz to opowiadanie i tak miło komentujesz. Zawsze poprawiasz mi humor :D
UsuńLots of love :*
Piękne! Po prostu już za samym początkku poczułam, że rozdział bd wyjątkowy. Twoje opwiadanie jest takie adieuiduiofesi *__* Nie moge opisać słowami swoich emocji. W tak wspaniały sposób pokazujesz miłość i uczucia dwóch chłopaków do siebie. To jest niewiarygodne, że sama to wymyśliłaś. Jak tylko przeczytałam zakończenie poprzedniego rozdziału wiedziałam, że tam bd stał Lou, wiedziałam, że bd tyle emocji i wiedziałam, że zakocham się w tym rozdziale tak jak i zresztą w całym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńDziękuje z całego serca za tego bloga i czekam na kolejne rozdziały (:
@kevinomania
Zapewniam, że wszystko co pojawia się na tym blogu to tylko i wyłącznie wytwór mojej wyobraźni.
UsuńCieszę się, że podoba ci się moje opowiadanie zwłaszcza, że to moje pierwsze o Larrym.
Cudowny... Taki romantyczny i wogóle. Z niecierpliwością czekam na nexta ;) @Karola_Horan69
OdpowiedzUsuńDzięki :d
Usuńojej..... jakie cudo !!! nareszcie są razem.. ciekawe na jak długo... czekam :)
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki.
UsuńOj nie znowuż tak długo nie przesadzajmy :p
It's amazing ... Next part please. Quickly !!!
OdpowiedzUsuńOkey
UsuńNajnormalniej w świecie się popłakałam... Gdy Louis składał czułe pocałunki na ranach Harry'ego... Boże, wylewam u ciebie litry łez, ale nie zamieniłabym tej historii na żadną inną. Zresztą łzy szczęścia, czy wzruszenia są jak najbardziej wskazane, a fakt, że jestem beksą po prostu pominę ;)
OdpowiedzUsuńGdy zamknę oczy widzę tą dwójkę stojącą w otwartych drzwiach z szokiem wymalowanym na twarzach. I miliony myśli oraz uczuć w powietrzu. Widać wręcz iskry przeskakujące między nimi... Ich oczy wpatrujące się w ukochane twarze... Pewnie w swoich głowach padli sobie w objęcia chwilę wcześniej niż zrobili to w rzeczywistości. Matko! Wyję, pisząc ten komentarz... I co ty ze mną robisz? Ale to wszystko dlatego, że pokochałam historię, którą stworzyłaś i tych chłopców i pewnie tak samo jak oni czekam na cud i wymarzone szczęśliwe zakończenie...
Zachodzę w głowę, co też można by wymyślić, by mogli być razem, ale nic mi nie przychodzi do głowy... Przynajmniej nie, dopóki Harry nie będzie pełnoletni... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Wiem, że wymyślisz coś niesamowitego... Jak we wszystkich poprzednich.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
Moje opowiadanie to chyba na prawdę jeden wielki wyciskacz łez. Zdecydowanie muszę wybrać nowa metodę pisania :)
UsuńI pliska nie płacz już więcej, bo też się popłaczę xx
Cudowny rozdział, pełen uczucia.tak sie cieszę, że w końcu sie spotkali. xx
OdpowiedzUsuńDzięx. Oczywiście kiedyś musieli się spotkać :D
UsuńTo najpiękniejszy blog, jaki kiedykolwiek czytałam. Chciałabym żeby nigdy się nie skończył, albo po zakończeniu tego opowiadania pojawiło się kolejne.
OdpowiedzUsuńKocham <3
Dziękuję za miłe słowa. I już moge oświadczyć, że po tym opowiadaniu będę pisała kolejne.
UsuńMam pytanie gdzie mogę znaleźć pierwszy rozdział ? ;/
OdpowiedzUsuńohh przepraszam nie zauważyłam że faktycznie nie idzie tego znaleźć. Już zaraz zrobię archiwum bloga i bd można znaleźć. Jeszcze raz przepraszam ;p
UsuńCałuję :*
Zakochałam się w tym blogu mam nadzieję że kolejny rozdział będzie szybko :D
OdpowiedzUsuńKochanie jest już nowy rozdział nawet 20 już jest :**
UsuńJesteś! To opowiadanie jest tak zajebiste, że aż się wzruszyłam, jak czytałam ostatni wers. Masz duży talent do pisania. Kocham cię i Twojego bloga<3
OdpowiedzUsuńJa po prostu kurwa rycze
OdpowiedzUsuń